piątek, 18 października 2013

Rozdział 115

Oliwia
Nie mogłam spac całą noc przez tego idiotę, jak on mógł coś takiego głupiego zrobic! Dodatkowo nie wiem co zastane w szpitalu. Mam nadzieję, że Magda może już oddychac samodzielnie.
Wstałam o godzinie 6 i poszłam się umyc i ubrac, bo o 8 miał przyjechac po mnie Alfredo i razem mamy iśc do Magdy.
- Cześc skarbie jak minęła ci noc? Bo słyszałam, że się strasznie kręciłaś po domu. - Fakt nie mogłam spac więc poszłam to do kuchni, to do salonu, łazienki i z powrotem do kuchni.
- No nie spałam za dobrze, ale to przez to, że martwię się o Magdę mamo.
- Na pewno tylko o to chodzi? Bo wróciłaś wczoraj bardzo późno i wątpię, żeby to przez szpital albo Alfedo było.
- Nie mamo naprawdę wszystko ok, po prostu byłam z Ryanem u Justina. - Nie mogłam mamie powiedziec co się stało wczoraj, bo by chyba padła jakby się dowiedziała co ten idiota zrobił.
- No dobrze, to w takim razie chodź do kuchni, zjemy coś. - Uśmiechnęła się do mnie – A o Magdę się nie martw na pewno wszystko będzie w porządku.
- Mam taka nadzieję, mamo.

Po śniadaniu umyłam naczynia i kiedy skończyłam akurat przyszedł Alfredo.
- Cześc kochanie, jak tak się spało? - Zapytał.
- Nie spałam całą noc, po prostu nie byłam w stanie. - Przytuliłam się do niego i nie miałam wcale ochoty puścic. - Ale czemu? Co się stało? - Czyli on nic nie wie?
- To Ryan ci nic nie powiedział?
- Nie, powiedział, że to nie na telefon i powie mi jutro czyli dziś. To może ty mi powiesz bo w końcu z nim byłaś.
- Ehh...dzwoniłeś dziś do Justina? - Zapytałam się najpierw.
- Tak, ale nie odbierał.
- Co za krety... - kiedy zobaczyłam jak Alfredo patrzy się na mnie z niedowierzeniem że mówię tak o jego przyjacielu i przyszłym mężu mojej przyjaciółki.
- Czy ja o czymś poważnym nie wiem? - Zadał pytanie, a ja nie wiedziałam jak mam mu to powiedziec, ale najlepiej jest chyba zrobic to prosto bez owijania. - Justin wczoraj niedośc że znowu, podkreślam słowo znowu był pijany to też i nacpany. - Oczy Alfredo się rozszerzyły widziałam, że nie może w to uwierzyc, jak jego najlepszy przyjaciel mógł zrobic coś tak okropnego.
- No co ty? Poważnie?
- Niestety tak.
- Kretyn...muszę do niego jechac i z nim pogadac – Nie mogłam na to pozwolic, bo musimy najpierw dac mu ochłonąc – Nie! pojedziemy do niego jak nie przyjdzie do szpitala dobrze? - Alfredo przytaknął mi na zgodę – dobrze to w takim razie zbieraj się, będę czekał w aucie. - Poszedł na zewnątrz, a ja pobiegłam po torebkę i telefon.

Kiedy dojechaliśmy na szpitalny parking, było tam już dużo fotoreporterów, oni są tutaj codziennie. Pewnie codziennie różne plotki w gazetach i internecie piszą, ale nikt z nas tego nie kupuje i nie czyta. Poszliśmy do środka szpitala i kiedy zmierzaliśmy w kierunku windy spotkaliśmy Ryana. On chyba też nie mógł spac, bo jego oczy były lekko podkrążone.
- Oliwia ci już powiedziała?
- Tak i nadal nie mogę w to uwierzyc, to jest jakaś chora sytuacja. – skomentował to szybko Alfredo.
Winda się otworzyła i weszliśmy do środka. Wjechaliśmy na piętro gdzie znajdowała się sala Magdy. W środku był lekarz i rozmawiał z jej rodzicami, więc postanowiliśmy zaczekac, po ok 10 minutach wyszedł.
- Jak z Magdą? - Zapytałam się.
- Za chwilę, lekarz wróci i wyciągną tą rurkę Magdzie i będzie mogła sama oddychac. Powiedział też, że jej stan się poprawia i że spodziewają się, że w niedalekiej przyszłości może się obudzic. - Jej mam strasznie się cieszyła kiedy to mówiła, ja i chłopaki też się ucieszyliśmy.
- To świetnie! - W tym momencie zobaczyliśmy lekarza idącego z pielęgniarką w naszym kierunku. Poprosił nas o wyjście i zabrali się do roboty. Ja nie mogłam na to patrzec bo nie był to zbyt przyjemny widok, więc wtuliłam się w Alfredo.
Po ok 10 minutach gdzie usunęli jej ta rurkę z gardła i kiedy upewnili się, że już wszystko jest dobrze, wyszli. Jednak cały czas powtarzali nam, że nie ma sensu, żebyśmy wszyscy tutaj byli.

~*~
- Dobra może powinniśmy jechac do Justina i zobaczyc co z nim? - Powiedziałam do Alfredo.
- Dobrze, to w takim razie chodźmy. - Wziął mnie za rękę, pożegnaliśmy się i poszliśmy do wyjścia.
- Zaczekajcie! -Zawołał Ryan, kiedy podeszliśmy do windy. - Dajcie mi znac jak z Justinem.
- ok, napisze ci sms'a co i jak. - Uśmiechnęłam się do niego.

Kiedy wyszliśmy z windy naszym oczom ukazał się niecodzienny widok, no w sumie ostatnimi czasy to codzienny, ale niech będzie, że niecodzienny. Justin stał, przynajmniej próbował ustac na nogach w drzwiach szpitala. - Boże co on tu robi? I w ogóle w jakim on jest stanie? - W tym momencie zaczęłam się o niego martwic, bo ostatnimi czasy zachowuje się jak dupek, ale nie zmienia faktu że jest on moim przyjacielem. Alfredo podszedł do niego – Stary jak ty wyglądasz? - Justin nie golił się od czasu kiedy...w sumie to nie wiem, ale widac było że sjest to kilkudniowy zarost, jego oczy były podkrążone, nie uśmiechał się wyglądał na przybitego. Nie zdziwiła bym się gdyby okazało się, że znowu cpał. - Przyszedłem do Magdy. - On jest niepoważny.
- Justin Nie możesz, nie jesteś w dobrym stanie. - Powiedziałam, podchodząc do nich bliżej.
- Ale ja chce tylko na chwilkę, zobaczyc co z nią. - Prosił nas, ale no co z tego jak był pijany.
- Jest dobrze, w sumie to coraz lepiej, ale chodź do domu. - Oboje podparliśmy go o siebie i zaprowadziliśmy do samochodu.

~*~
Kiedy podjechaliśmy do domu Justin dalej narzekał że chce zobaczyc Magdę. - Ale ja muszę sprawdzic czy z nią jest wszystko w porządku, dajcie mi spokój! - Podniósł trochę ton głosu.
- Ooo nie tak rozmawiac nie będziemy. Teraz to mój drogi wysłuchasz co mam do powiedzenia. - Nie dbałam o to czy krzyczę. - Nigdzie nie pójdziesz! Nie widzisz w jakim jesteś stanie? Co nie było cię 3 dni w szpitalu i teraz kiedy jesteś zalany w cztery dupy ty chcesz iśc i sprawdzic co u Magdy? A gdzie byłeś wczoraj, przedwczoraj co? - Popatrzyłam się prosto w jego oczy, które były przerażone. - Piłeś i cpałeś! Nie możesz się załamywac w momencie kiedy powinieneś być twardy! Jesteś facetem czy ciotą? Magda będzie cie teraz bardzo potrzebowała kiedy się obudzi, a co my jej powiemy jak ciebie nie będzie? Co? Że pijesz gdzieś na mieście? A kto jej powie o dziecku? No kto? Lekarz? Naprawdę chcesz żeby usłyszała to od lekarza albo od któregoś z nas? Ona się totalnie załamie po tej wiadomości, a fakt że ty jesteś gdzieś pijany i nacpany dobije ja już do końca! Ona musi mieć w tobie wsparcie! Więc się człowieku ogarnij i jutro rano jedziesz do szpitala z nami, zrozumiałeś? - Justin patrzył się na mnie, ale chyba doszło do niego to co mu właśnie powiedziałam bo jego oczy się zaszkliły, nic nie mówiąc wstał i poszedł na górę. Trochę zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłam, ale inaczej by się nie ogarnął. W tej samej chwili kiedy Justin zniknął pojawiła się jego mama – Gdzie jest Justin? - Jej wyraz twarzy zdradzał zmartwienie. Ws umie nic dziwnego, to w końcu jej syn. - Jest na górze, właśnie Oliwia przemówiła mi do rozumu – Powiedział Alfredo, a Pattie poszła na gorę po schodach do Justina.
- Chyba troszkę przegięłam, co? - Zrobiło mi się głupio. - Ale w sumie ktoś musiał mu wygarnąc i niestety padło na mnie, ale nic na to nie poradzę skor...- Alfredo mnie pocałował, pewnie chciał mnie jakoś uciszyc, ale kiedy lekko panikuje to mam natłok słów i no wygląda to tak jak wygląda. Około 22 pojechałam do domu.
_____________________________________________________________

 Jest! Napisałam! Hahaha xD Jestem z siebie dumna. Ale dłuugo nie będzie nastepnego, bo przyszły tydzień mam zawalony nauką tak ma maksa ;/ i raczej nic nie napiszę.

Ale póki co przepraszm za błędy, ale dodawałam na szybkiego.
 Co sądzicie o tym? Prosze komentujcie ;* 

3 komentarze:

  1. wacpanno ten jakoż rozdział jest jak perła w oceanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku..troszeczkę drama..hehe...czekam na NN...jestem ciekawa czy Justin weźmie sobie do do rozumu i się poprawi..:D

    OdpowiedzUsuń
  3. z nie cieprliwością czekam na NN.. :***

    OdpowiedzUsuń