środa, 9 października 2013

Rozdział 114

- Ładuj! …
- Nic.
-Jeszcze raz! - Słyszałem lekarza.
- Nic.
- Dobra jeszcze raz, zwiększ moc.
Nie mogłem patrzec jak Magda leży na łóżku reanimowana przez pracowników szpitala. Ona umierała, jej serce się poddało! Ona nie może mnie zostawic. W jednej chwili znalazłem się w sali i zacząłem krzyczec – Uratujcie ją! Proszę! Magda obudź się, noo dawaj! Wróc do mnie!
- Proszę wyjśc – Lekarz starał się mnie wygonic ale ja nie mogłem, moje oczy wypełniły się łzami, a po chwili spływały po moich policzkach.
- Magda...proszę... - Moje słowa były ledwo wypowiedziane, prawie bez głośne.
-Jest!! Rytm zatokowy. Kiedy to usłyszałem wiedziałem że mnie usłyszała, że ona cały czas walczyła z samą sobą, wróciła po to żeby dalej starac się do mnie wrócic. Nie słuchałem już lekarzy którzy się przy niej krzątali, cieszyłem się. Podszedłem do niej, usiadłem obok. - Dziękuję. - Potem rodzice Magdy weszli. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, kiedy to nagle usłyszałem – Justin, idź do lekarza zapytaj się co się stało, bo nam już wszystko wytłumaczył, jednak wybacz ale nie jesteśmy w stanie tego powtórzyc. - Powiedziała jej mama.
- Tak oczywiście. - wstałem i nie zwarzając na Oliwie, Alfreda, Ryana i moja mamę udałem się do pokoju lekarskiego gdzie prawdopodobnie mogłem go znaleźc. Zapukałem do drzwi i wszedłem, siedział na swoim krześle i uzupełniał jakieś papiery.
- Przepraszam, ale czy mógł bym się dowiedziec co się stało? - Lekarz spojrzał na mnie i wskazał na krzesło naprzeciwko, abym usiadł.
- Panie Bieber, pamięta pan operacje pani Magdy z powodu arytmii?
- Tak oczywiście, że pamiętam.
- No niestety ale ta cała sytuacja nie wpłynęła dobrze na jej serce. Teraz niestety nie może sama oddychac, robi to za nią specjalistyczna aparatura.
- Rozumiem, ale ile to potrwa?
- Nie wiadomo, to zależy od jej organizmu i wytrzymałości, miejmy nadzieję, że będzie lepiej, bo jak na razie jest źle. - Lekarz się zmieszał. Podziękowałem i wyszedłem z jego gabinetu jeszcze bardziej przygnębiony o ile to się jeszcze dało. Poszedłem do Sali na której leżała Magda.
- My idziemy coś zjeśc, jak chcesz zostań z nią. - Powiedziała jej mama.
- Dziękuję. - usiadłem koło Magdy, jak zwykle wziąłem jej rękę. Już nie miałem pomysłów co mogę jej powiedziec oprócz – Kocham cię - bo to moge powtarzac zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.
- Będzie dobrze prawda? - Usłyszałem czyjś głos. To była Oliwia.
- Nie wiem, Boże Oliwia nie wiem, ta niepewnośc mnie zabija od środka, wykańcza mnie. - Powiedziałem.
- Ludzie, wszystko będzie dobrze, tak wiem oklepany tekst ale Magda z tego wyjdzie i za niedługo będzie się z nami śmiała ale trzeba w to wierzyc. - Odezwał się Ryan, Alfredo cały czas milczał.
- Ehh słuchajcie ja tak nie dam rady po prostu nie potrafię.... - wybiegłem z sali a następnie ze szpitala.
- Justin! - Zawołał Alfredo.
- Nie stary zostaw mnie, proszę... - wsiadłem do auta i odjechałem. Na początku przemieszczałem się od punktu A do punktu B, C, D i tak dalej. Włóczyłem się bez celu po mieście w końcu odwiedziłem parę barów. Wypiłem parę kolejek, jednak potem stwierdziłem, że wróce do domu. Więc wszedłem do środka i nie zamykając drzwi na klucz poszedłem prosto do salonu. Podszedłem do barku i wyciągnąłem to co miałem.

~*~
Ryan

Musiałem pojechac do Justina i sprawdzic co z nim jest. Tak nagle wybiegł ze szpitala i nie odbiera telefonów. Wszyscy się o niego martwimy, on nie może się teraz załamac, Magda go potrzebuje. Kiedy podjechałem pod dom, widziałem że światło się pali, więc można było się dmyślec że i poszukiwana przeze mnie osoba jest w środku. Zadzwoniłem dzwonkiem jednak nie doczekałem się odzewu z jego strony. Wziąłem więc zapasowe klucze które mi dał i wszedłem przez bramę, a potem chciałem otworzyc dzwi, jednak były otwarte, pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Z początku wydawało mi się, że wszustko jest w porządku bo słyszałem jak ten idiota tłucze się w salonie, jednak kiedy wszedłem i go zobaczyłem ręce mi opadły. Był kompletnie pijany, na stole stały różnego rodzaju butelki od alkoholu.
- Boże Justin co ty wyprawiasz? - zapytałem go.
- Pije nie widac? - odpowiedział jak gdyby była to najbardziej oczywista i normalna rzecz na świecie.
- Stary Magda leży w szpitalu a ty tutaj pijesz?
- No ale co ja mam robic? Życie jest do dupy, ja jestem do dupy i niszczę ludziom życie.
- Dobra upiłeś się i gadasz głupoty chodź na górę, prześpisz się. - Pomogłem mu wstac i zaprowadziłem go do pokoju. Ledwo się położył, a już spał. Wyszedłem z domu i pojechałem do siebie.

~*~
Jak co dzień, wstałem rano i po ogarnięciu się pojechałem do szpitala, bo mam nadzieję, że Magda się już obudziła, albo że chociaż, może już sama oddychac i wyciągną jej to ochydztwo z gardła. Tym razem mam nadzieje, że zobaczę tam również ogarniętego Justina.
Jednak kiedy byłem na miejscu zastałem tam Pattie, rodziców Magdy, Oliwie i Alfredo. Justina nie było.
- Siema, jest z tobą... - Zaczęła Oliwia jednak przerwałem jej.
- Nie, myślałem, że jest już z wami.
- Dobra zadzwonię do niego – Alfredo wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon i wykręcił numer. - Cisza. Nie odbiera.
- Cholera... - może do niego pojechac?
- Nie ma sensu, może jeszcze śpi albo nie słyszy. Najwyżej popołudniu się po niego pojedzie jak nie odbierze telefonu. - powiedziała Pattie. Była zawiedziona postępowaniem swojego syna, z jednej strony wszyscy go rozumiemy, no bo to jest ciężkie zwłąszcza dla niego bo on stracił już jedną osobę, teraz może stracic też i drugą.

Co ok.10 min na zmianę dzwoniliśmy do Justina, jednak on nie odbierał, więc o godzinie 15 postanowiliśmy z Oliwią, że po niego pojedziemy lub sprawdzimy czy jest wszystko w porządku.

Kiedy podjechalięmy pod jego dom, zgasiłem samochód i poszliśmy do niego. Tym razem było zamknięte, więc wyciągnał klucze i otworzyłem drzwi i wyłączyłem alarm. Przeszukalismy cały dom, jednak nie znaleźliśmy Justina. Postanowiliśmy na niego poczekac. W domu był okropny bałagan więc razem z Oliwią postanowiliśmy posprzątac.
- Ty górę ja dół – Oznajmiła i poszła do salonu zrobic porządek z tym co zrobił Justin zień wcześniej.
Ja poszedłem na górę i kiedy wszedłem do sypialni zauważyłem włączonego laptopa, wziąłem go na kolana i zobaczyłem co Justin na nim robił. Przeczytałem wszystko i już wiedziałem gdzie go szukac. Zawołałem Oliwie i po 5 minutach byliśmy w drodze do jednego z barów.
- Martwię się o niego, co jak Magda się obudzi a jego nie będzie? - Oliwia zaczęła panikowac, ale rozumiałem ją bo jak tylko Magda odzyska świadomośc będzie pytała się o dziecko, a ja jej tego na pewno nie powiem, Oliwia się rozpłacze, Pattie również, a jej rodzice hmm no może i oni by jakoś dali rade ale wątpie żeby chciała to od nich lub od lekarza usłyszec.
- Spokojnie znajdziemy go, karzemy my się ogarnąc i będzie okej. - Zacząłem ją uspokajac, chodź sam miałem wątpliwości.
- Mam nadzieję, że masz racje, bo przysięgam że jak go dorwę to go rozszarpie na strzępy – Była wkurzona, ale chcąc nie chcąc mimowolnie się zaśmiałem, ona też.
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce od razu wiedziałem, że w środku jest Justin, bo na zewnątrz było jego Ferrari.
- Zabije go! - Wyszła z auta, ale ja zatrzymałem.
- Hej, ty nigdzie nie idziesz, zostajesz tu w samochodzie, to nie jest miejsce dla ciebie, wejśc do środka i zamknij się tam, żeby żaden pijak się do ciebie nie dobierał. - Przytaknęła mi głową i zrobiła to o co ją poprosiłem. Za to ja poszedłem w kierunku wejścia. Przed budynkiem było parę dziwek (tak sądzę), pijaków i napaleńców. W środku nie było za miło, dym nosił się w górze, wszędzie pół nagie kobiety, napakowani kolesie, a przy barze ten przygłup, z jakimś kolesiem, nie widzieli mnie. Kiedy jednak szedłem w ich kierunku oni wstali i gdzieś poszli, nie wiem gdzie, bo jakaś babka podeszła do mnie i zaczęła się do mnie przystawiac. Spławiem ją, ale nie wiedziałem gdzie są. Postanowiłem na nich poczekac. Jednak mineło 20 min, a ich jeszcze nie było.
- A ty co? Będziesz tu tak siedział? Albo coś zamawiasz albo wypad. - Powiedział do mnie barman.
- yyy tak jasne, zmywam się. - wstałem i wyszedłem. Oliwia od razu na mnie spojrzała.
Wszedłem do samochodu i opowiedziałem jej wszystko.
- Rany Ryan, a jak jemu coś się stanie? Boję się o niego.
- Oliwia tu jest jego auto, na pewno po nie wróci. - Po ok 2 godzinach zobaczyliśmy jak Justin żegna się z tym kolesiem ale daje mu kasę. Ale za co?! Powoli wyszedłem z samochodu i kiedy zauważyłem, że ten facet daje mu coś podejrzanego wiedziałem że to są narkotyki.
- Dziękujemy, ale jemu to nie będzie potrzebne! - Krzyknąłem tak, żeby oboje mnie usłyszeli. Justin bardzo się zdziwił kiedy mnie zobaczył. - Ryan? Co ty tu robisz?
- Ratuje cię kretynie przed popełnieniem największego błędu w życiu.
- Dzięki, ale nie potrzebuje niańki. - Koleś w tym czasie zdążył uciec, ale z towarem, więc Justin nic nie dostał.
- Wsiadaj do auta, tylko uważaj bo Oliwia ma ochotę cię zabic. - Kiedy zauważyłem że jego źrenice są powiększone, a on buja się i uśmiecha jak debil zorientowałem się co jest grane.
- Cholera...ćpałeś!
- Ehem...i co z tego? - Dalej się usmiechał.
- Boże Magda cię zabiję jak się dowie! - Złapałem go za ramie i wsadziłem go do auta.
- Oooo a co z moim autkiem? - Zapytał dziecinnym głosem.
- Boże, a on co? Aż tak się uchlał? - Zapytała Oliwia.
- Niestety nie.... - Przerwałem.
- No to co? - spojrzałem na nią z zakłopotaniem.
- Nie! - Krzyknęła i odwróciła się do Justina.
- Ooo tak. - Odezwał się.
- No ja cię po prostu zabije!
- Spokojnie, nie denerwuj się – starałem się ją jakoś uspokoic, ale to nie było możliwe.
- Ryan jak mam być spokojna! Moja przyjaciółka leży w szpitalu nie wiadomo czy przeżyje, a jej narzeczony idiota pije i bierze narkotyki! Jak Magda się dowie to ona go zabije przecież! O ile ja nie będę pierwsza!
- To był pierwszy i ostatni raz już ja o to zadbam z chłopakami.

Podjechaliśmy pod dom, odstawiliśmy do do łóżka i kiedy ogarnęliśmy dom, odwiozłem Oliwie do domu, a potem samo pojechałem do siebie. Zostawiliśmy Justinowi kartkę z wiadomością, że ma przyjechac do szpitala, bo nie było go już 2 dni. 


Kto się jara ze mną tą piosenką? :D


No i tak....za wszelkie błędy przepraszam, ale dodaje na szybkiego ;(
Nie mam pojęcia kiedy będzie następny rozdział, bo nie mam go napisanego :/ A strasznie dużo zajęc mam ;/ Postaram się napisac jak najszybciej :D 

4 komentarze:

  1. OMG... czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże czekam na następny proszę dodaj jak najszybciej proszę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam. Pozdrawiam. I mam nadzieję że nasz kochany idiota się ogarnie, bo Natalia go teraz potrzebuje.
    #heartbreaker jest boskie. Tyle emocji w jednej piosence #love
    / @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  4. o jesu..jaki boski rozdział..czekam na NN..oby był szybko...

    OdpowiedzUsuń