środa, 27 listopada 2013

Epilog

Magda
W moim życiu naprawdę różnie bywało, byłam zwykłą dziewczyną, która fascynowała się muzyką i jej wielkim marzeniem było stanąc kiedyś na wielkiej scenie i zaśpiewac jedną z piosenek które komponowała. Moim idolem był Justin Bieber, kochałam jego muzykę, chciałam go kiedyś poznac, więc wzięłam udział w konkursie i... przyjechał do mnie do domu. Zamiast piszczec, skakac czy chociażby rzucic się na niego ja się rozpłakałam i schowałam tak żeby mnie nie zobaczył.
Potem....a potem to już się samo potoczyło. Zakochałam się w nim, a on we mnie i pomimo tylu przeciwności losu my byliśmy niezłamani. Nic nie było w stanie stanąc między nami i nas rozdzielic. Oczywiście raz mieliśmy dośc długa przerwę od siebie, ale to nie stało nam na drodze do ponownego zejścia się. Przeszliśmy wiele kłótni i nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy, ale dochodziliśmy do porozumienia.
W momencie kiedy myślałam, że zapomniał o moich 18 urodzinach, on przygotował fantastyczną kolacje w parku na altanie, to było bardzo romantyczne. Zaśpiewał mi wtedy pamiętam ''nothing like us”. To była nasza piosenka a potem powiedział wiele wspaniałych słów, które ogrzały moje serce.
Następnie...następnie oświadczył mi się na wierzy Eiffla w Paryżu. Oczywiście się zgodziłam bo to facet moich marzeń.
Było pięknie, kolorowo aż do czasu kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. 18 lat i dziecko... świat mi się zawalił, Justin i ja nie wiedzieliśmy co się dzieje i dlaczego akurat my, ale to również nie był problem. On mnie nie zostawił w tym ciężkim okresie wręcz przeciwnie postanowił się mną zaopiekowac. Przeprowadziłam się do niego do domu w Los Angeles i było wspaniale. Pokochałam to dziecko, było moim numerem 1. Czułam się najszczęśliwsza na świecie, nie było by chyba szczęśliwszej kobiety ode mnie. Za każdym razem kiedy patrzyłam na Justina widziałam miłośc i radośc z tego co mamy. Nie potrafię tego ubrac w słowa. To był najpiękniejszy czas w moim życiu, aż do czasu....
Zostałam zaatakowana przez jedną z psychofanek nożem i przetransportowana do szpitala, gdzie szybko nie odzyskałam przytomności, lecz kiedy już to się wydarzyło i zobaczyłam miny wszystkich dookoła mnie wiedziałam, że jest coś nie tak i pomimo zmęczenia musiałam dowiedziec się co jest grane.

 
- Dobrze się pani czuje? - Zapytał lekarz. - tak, tylko wszystko mnie boli, zwłaszcza brzuch. - Powiedziałam po czym szybko złapałam się za brzuch i popatrzyłam na lekarza potem na Jussa – A co z dzieckiem? Co z dzieckiem – w tym momencie lekarz popatrzył się na niego i powiedział, że musi iśc do innego pacjenta.
- Justin? Co się stało? Co z dzieckiem? Powiedz, że wszystko w porządku. - Byłam spanikowana. Patrzyła na wszystkich, oni tylko spuścili głowy i posłali Justinowi spojrzenie oznaczające współczucie. Wyszli, a ja nie wiedziałam o co chodzi – Justin – Powiedziałam płaczącym głosem. - Magda...nie wiem jak mam ci to powiedziec...- Wziął mnie za rękę.
- Powiedz, że z dzieckiem jest wszystko w porządku i że wszystko będzie dobrze – Zaczęłam płakac. - Magda...przykro mi ale nie mogę, dziecko zmarło. - Szybko zakryłam oczy rękami i zaczęłam strasznie płakac. - Nie, nie, nie, nie...- Powtarzałam w kółko. Justin wiedział co ma robic, usiadł koło mnie i objął mnie mocno. - To niemożliwe, ja tak nie chce! Proszę zrób coś! - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem. - Przepraszam. - Trzymałam go bardzo mocno. Cała się trzęsłam i nie mogłam przestac płakac.
Moje dziecko zmarło zanim zdążyłam je poznac to niesprawiedliwe. Te dni były dla mnie strasznie ciężkie, nie mogłam się pozbierac, z nikim nie chciałam rozmawiac i nie miałam nawet ochoty jeśc. Nic nie miało dla mnie sensu, nie miałam wtedy nawet ochoty życ.
Minął rok....jeden bardzo długi rok od tych wszystkich strasznych wydarzeń. Już nie jestem załamana pogodziłam się z tym i co więcej jestem pewna, że Demi ma tam na górze dobrze i patrzy na mnie i czuwa nade mną.

Ja z Justinem poukładaliśmy sobie życie, niestety...ale osobno. Ja mam męża, a Justin żonę. Nie potrafiłam już z nim dłużej być, musiałam odejśc. Za każdym razem kiedy się na niego patrzyłam i widzę go gdzieś w telewizji to przypomina mi się Demi. W tamtym czasie było to dla mnie okropne, nie mogłam się z pogodzic z losem i zapomniec nawet o Demi bo Justin był obok. Chciało mi się płakac, gardło mnie ściskało i nie dawałam rady mówic. Wpadałam w coraz większą depresję.

W tydzień po pogrzebie zaczęłam się zastanawiac nad tym czy to wszystko ma dalej szanse bytu, czy ma jakikolwiek sens. Przez kolejny tydzień myślałam nad powrotem do domu i odejściem od Justina, aż w końcu pewnego dnia oglądaliśmy film, a do Justina zadzwonił Scooter, więc musiał jechac do wytwórni. W momencie kiedy się przygotowywał do wyjścia naszła mnie myśl, żeby zrobic to szybko. Kiedy tylko Justin opuścił dom poderwałam się szybko z kanapy wyłączyłam telewizor i pobiegłam na górę spakowac swoje rzeczy jak najszybciej. Niektóre mniej potrzebne zostawiłam (Oliwia mi je potem przesłała). Następnie zniosłam torbę i zadzwoniłam do Michaela, żeby zawiózł mnie na lotnisko. W międzyczasie, jak przyszedł wzięłam kartkę papieru i napisałam list pożegnalny do Justina:
Justin,

Skoro to czytasz, mnie już w domu nie ma. Nie ma również moich rzeczy. Wiem, że mnie za to znienawidzisz, ale ja już tak dłużej nie potrafię, nie mogę, więc postanowiłam odejśc. To jest cięższe niż myślałam, nie poradzę sobie z tym kiedy Ty będziesz przy mnie. Za każdym razem kiedy na ciebie spojrzę widzę Demi. Chociaż jej nie widziałam, wiem, ze była by podobna do Ciebie i pewnie miała by Twoje poczucie humoru i dar do muzyki, miała by dołeczki kiedy by się uśmiechała, a jej oczy były by pełne miłości jaką byś ją z pewnością otaczał. Wiem, że dla Ciebie to też nie jest prosta sprawa, ale zrozum mnie ja to dziecko nosiłam pod sercem, z każdym dniem mój żal się pogłębia chociaż tego nie widac.
Chciała bym Ci podziękowac za wspaniały czas jaki z Tobą spędziłam, za każdy uśmiech, pomoc i opiekę. Wiem, że zawsze mogłam na Ciebie liczyc tak jak ty na mnie, ale od teraz to się zmieni. Odchodzę i proszę Cię o to abyś nie kontaktował się ze mną, zostawiłam Ci iPhona którego od Ciebie dostałam. Nie dzwoń do mnie bo i tak nie odbiorę, nie wypytuj nikogo o mnie, bo nikt nic nie wie o tym, że wyjechałam. Zapomnij o mnie, o tym co między nami było i o tym że kiedykolwiek istniałam. Nie chce żebyś mnie szukał.
Przepraszam, mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i uszanujesz moją prośbę o nie kontaktowanie się ze mną. To koniec Justin.
Do widzenia, jeszcze raz dziękuję i przepraszam.

P.s
W kopercie zostawiłam Ci pierścionek zaręczynowy, daj to kobiecie, która naprawdę na niego zasługuje.
            Kocham Cię
                                                                                                        Magda


Pisząc ten list płakałam, nie chciałam tego robic, przynajmniej nie byłam tego pewna. Jednak teraz z perspektywy czasu uważam, że to był dobry krok. Ciężki bo przepłakałam dużo nocy i moje serce bolało, ale nie widziałam innego wyjścia z tej sytuacji.

Z tego co wiem od Oliwi (bo tylko ona wiedziała co się ze mną dzieje) Justin zaczął mnie szukac. Wydzwaniał do wszystkich, totalnie się załamał, zaczął pic, popadł w narkotyki i imprezował (nie było to uzależnienie typu narkomania czy pijaństwo, ale no miał z tym do czynienia). Raz nawet przyjechał do Polski, ale udawałam że mnie nie ma, moja mama powiedziała, że mieszkam gdzie indziej, ale nie powie mu gdzie, bo ja sobie tego nie życzę. Miałam wtedy ochotę wyjśc z pokoju i mocno się do niego przytulic, ale wiedziałam, że nie mogę jak powiedziało się A to trzeba powiedziec B.

Jednak jak wspomniałam wcześniej ułożyliśmy sobie życia z osobami sobie bliskimi, ale o tym może później....

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

_________________________________________

No i tak.....Smutno mi, ale za jakiś czas znowu się spotkamy :D

Pewnie zaskoczyłam Was tym epilogiem ale chciałam napisac coś oryginalnego (mam nadzieje, że mi jakoś wyszło).

Dziękuję Wam za to że byliście ze mną przez te wszystkie rozdziały prawie rok :* Dziękuję baaaardzo :)

No i najważniejsze!!!  Chciała bym wyróżnic osoby które komentowały :D
Jako te które najbardziej mi się rzuciły w oczy to te które komentowały każdy rozdział:
- Kucuś
- @PoliShSwaG_

Jako następne to :
- Kamila Roszkowskka
- Belieber
- Natalka_x
- Oliwia Bieber
- Klaudia Filip

+ kochane anonimki które się nie podpisywały :D Przepraszam jak kogos pominęłam, ale sprawdziłam tylko do 100 rozdziału jadąc od 118.

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM i do zobaczenia mam nadzieję ;)

P.s
Wpisujcie się do zakładki ''ciąg dalszy (informowani)''

Much Love <3 @natala_belieber

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 118

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!

Nienawidzę pogrzebów, w sumie kto je lubi. Ten dzień jest wyjątkowo trudny dla mnie i Magdy. Wstałem o godzinie 7 i przygotowałem swój garnitur, wyprasowałem koszule i wypastowałem buty. Następnie przygotowałem śniadanie i poszedłem obudzic Magdę. - Hej skarbie, pora wstac, zrobiłem śniadanie chodź zjemy razem w ogrodzie. - Uśmiechnąłem się do niej, ale ona była jeszcze bardziej przybita. Wstałem z łóżka i łapiąc za klamkę usłyszałem – Nie jestem na to gotowa. - Odwróciłem się byłem w szoku że się odezwała, że chce ze mną porozmawiac. Podszedłem do niej, a ona mocno się do mnie przytuliła – Nasza mała dziewczynka Justin. - Słysząc to od niej moje serce stanęło, nie wiedziałem co mam jej powiedziec, co zrobic żeby jakoś jej ulżyc. - Magda, jej jest teraz dobrze, wiem że jest ci ciężko, tak samo jak i mnie ale najwidoczniej Bóg chciał tego bo do tego dopuścił i musimy się z tym pogodzic. Nie będzie łatwo ale z czasem na pewno będzie coraz lepiej. - Cały czas trzymałem ją w swoich objęciach. - Przepraszam Cię, że się nie odzywałam po postu ja nie jestem w stanie nic mówic bo za każdym razem kiedy usiłuje coś powiedziec moje gardło się ściska i zamiast mówic cokolwiek, łzy spływają mi po policzkach. - Pewnego rodzaju ulgę odczułem, bo Magda postanowiła się przede mną otworzyc, cieszę się z tego, ale jej cierpienie i smutne spojrzenie przyprawiają mnie o ból serca. - Nie masz za co przepraszac, rozumiem cię i jak widzisz jestem cierpliwy, a teraz chodź na śniadanie, a potem przygotujesz sobie ubranie. Wstaliśmy i udaliśmy się do ogrodu coś zjeśc, powoli, bo Magda jeszcze nie jest w pełni gotowa do szybkiego i sprawnego chodzenia.

Posprzątałem po śniadaniu, a potem pomogłem Magdzie się umuc. Potem wybraliśmy czarną sukienkę z krótkim rękawem dla niej i czarne bury na małym obcasie. Po ok 30 minutach byliśmy już gotowi do wyjścia. Kenny wraz z Davidem przyjechali po nas aby zawieśc nas do domu pogrzebowego. Kenny jako nasz przyjaciel chce być z nami w tym dniu. Szanowałem go za to.
- hej, jak się czujesz Magda? - Zapytał, ale Ona nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się do niego smutnym uśmiechem. Kenny podszedł do niej i ją przytulił, pokazując tym samym wsparcie. - No to chodźmy – powiedziałem i zamknąłem za nami dom.

Wyjechaliśmy na ulicę i już po ok 30 minutach byliśmy na miejscu. Było dośc sporo aut, dużo osób przybyło dziś żeby nas wesprzec. Wyszedłem z auta i pomogłem Magdzie wysiąśc. Kiedy wszyscy nas zobaczyli nagle ucichli i wzrok wszystkich spoczął na nas. Jako pierwsza podeszli moja mama, Oliwia i Alfredo. Uściskali Magdę, ale ona nadal cały czas kurczowo trzymała się mnie.

Na cmentarzy byli jeszcze Peter, Olivier, Selena, Chazz, Ryan, moi dziadkowie, Tata z Jaxonem i Jazzmyn oraz inni nasi znajomi.

Poszliśmy w stronę wejścia, nagle Magda się zatrzymała ciągnąc mnie – Justin, nie chce...ja nie chce tam wchodzic. Nie jestem jeszcze gotowa, ja nigdy nie będę na to gotowa. - Zaczęła szlochac. - Wtuliła się we mnie, a ja mocno ją objąłem, ludzie patrzyli się na nas ze współczuciem. Pokazałem im znak ręką żeby wchodzili do środka bo nam jeszcze troszkę zejdzie zanim wejdziemy.
Kiedy już wszyscy weszli spojrzałem na Magdę, a ona na nie zapłakanymi czerwonymi oczami. - Magda, kochanie, to jest nasza córka musimy ją pożegnac, to jest spotkanie z nią i chyba chcesz jej pokazac ze ją kochasz. - Pokiwała mi twierdząco głową, a potem cicho dodała – Ale Justin jak zobaczę tą małą trumienkę, to ja się całkowicie rozkleję, nie będę w stanie stac, ja... - przerwałem jej – Nikt od ciebie nie oczekuje, że będziesz się cieszyc, wręcz przeciwnie. Poza tym to jest teraz czas dla naszej trójki żebyśmy się mogli pożegnac, nie przejmuj się innymi okej? - Przytaknęła mi, i wzięła mnie pod rękę i weszliśmy do środka. W korytarzy rozmawiali Olivier z Peterem i Scoeterem – Hej – powiedzieli równo – Bardzo nam przykro – Magda spojrzała na nich smutnie i starała się uśmiechnąc, ale nie była w stanie. Pastor zaprosił wszystkich już do środka. Każdy wszedł do głównej sali my na końcu, bałem się zobaczyc ten okropny widok, ale musiałem być twardy dla niej. Magda zaczęła się trząśc z nerwów, Weszliśmy do pomieszczenia i na środku stała trumna z naszą córeczką, Magda nie wytrzymała – O mój Boże... - Zaczęła płakac, tak strasznie płakac i wtuliła się we mnie, ja też nie już nie mogłem, moje oczy napełniły się łzami, starałem się je zetrzec, ale na próżno. Zaczęły spływac po policzkach. - Nie, nie, nie...moja mała córeczka... - Magda płakała trzęsąc się w moich ramionach. Staliśmy tam, a inni starali się wytrzymac lecz moja mama, Oliwia, dziadkowie i tata oni płakali razem z nami, reszta się trzymała. Nie mogliśmy się ruszyc, wreszcie podeszli do nas Alfredo z Kennym i pomogli dojśc nam do naszych krzeseł. Oboje usiedliśmy. Nie mogłem się patrzec na ta małą trumienkę z...z Demi w środku.

Pastor zaczął msze, jednak my nie byliśmy w stanie wstac ani razu, zwłaszcza Magda, cały czas kurczowo się we mnie wtulała płacząc.

~*~

Na cmentarzu panowała cisza, słychac było jakiegoś psa w oddali i jeżdżące samochody oraz …. płacz i pociąganie nosami. Ja i Magda staliśmy przed trumną, żegnając się z małą każdy w ciszy. Po ok 30 minutach cała ceremonia się zakończya, i wszyscy zaczęli odchodzic zostaliśmy tylko my z Magdą.
- Demi...nie wiem co mam ci powiedziec, tak naprawdę pierwszy raz z tobą rozmawiam, dlatego może jest mi tak ciężko. Nie masz pojęcia jak bardzo chciał bym ,żebyś była teraz z nami, zrobił bym wszystko aby twoje życie było jak najlepsze, był bym najlepszym tatą jak tylko by się dało, uchylił bym ci cały świat, a jak byś cierpiała dorwał bym kogoś kto by zrobił ci krzywdę. Mam jednak nadzieję, że teraz jest ci tam na górze dobrze. Spoczywaj w spokoju córeczko. - Moje oczy były czerwone od płaczu, jednak Magdy były zapłakane. Tak strasznie chciał bym zabrac od niej ten cały ból, smutek i żal. - Chodźmy kochanie. - powiedziałem do niej cicho, a ona bez słowa odwróciła się i poszła ze mną do auta.

W domu od razu poszła do sypialni i się tam zamknęła. Nie chciałem jej już męczyc, więc poszedłem do salony usiąśc i w spokoju pomyślec. Lecz kiedy tylko zdjąłem marynarkę zadzwonił mój telefon. Odebrałem – Halo?
- Cześc synku, jak się czujecie? - Powiedziała moja mama smutnym głosem.
- Skłamał bym jak bym powiedział, że dobrze, więc powiem prawdę. Jest do niczego mamo, nie chce takiego zakończenia, to jest nie sprawiedliwe, my nie zasłużyliśmy na takie cierpienie. - mój głos drżał.
- Wiem Justin, to jest najgorsze co może być. Nam też wszystkim nie jest łatwo, jestesmy tutaj wszyscy i wspieramy Was pamiętaj.
- Dziękuję wam.
- A jak czuje się Magda, bo na jej widok aż serce się człowiekowi kroi że tak strasznie cierpi.
- Źle, od razu poszła do sypialni i się tam zamknęła, boję się mamo że wpadnie w depresję, że nie będę mał z nią kontakt...że ją stracę.
- Nie możesz tak myślec, musisz być teraz jej oporą i wspierac ją jak tylko będziesz dał rady najlepiej.
- Wiem, ale co z tego, że jak tylko ją widzę łzy same spływają mi po policzkach, to boli kiedy osoba która kochamy cierpi. - tłumaczyłem mamie, a nie było to dla mnie łatwe – Mamo ja nie zapomnę jak kiedyś rano nie mogłem jej znaleźc, a potem okazało się ze jest w ogrodzie. Wiesz co mi potem
powiedziała? Że jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa, że dzięki mnie i dziecku jest w tym miejscu w którym chciała być zawsze. - Przerwałem na chwilę, bo mój głos się załamywał – A teraz co? Nie ma dziecka, rana ja boli Boże mamo.... - nie wytrzymałem, dałem się ponieśc emocjom i płakałem.
- Justin, synku … - mojej mamie zabrakło słów do pocieszenia mnie.
- Nie musisz mnie pocieszac, nie da się tego zrobic. To boli i będzie bolało.

Po skończonej rozmowie z mamą odłożyłem telefon i opierając głowę o zagłówek kanapy, zamknąłem oczy i starałem się uspokoic. Po 15 minutach wstałem już jakos ogarnięty i poszedłem się przebrac, wychodząc z garderoby, podszedłem pod drzwi sypialni, słyszałem szloch, pociąganiem nosem i rozmowę – Mamo to jest takie ciężkie – dzwoniła do swojej mamy, postanowiłem więc ze nie będę tam wchodził, bo nie chce przerywac tej rozmowy.

~*~

2 tygodnie po pogrzebie, z Magdą jest już kontakt, ale nadal wszystko z jej strony jest raczej wymuszone, ale cieszę się, że chociaż się stara. Czuje się też już o wiele lepiej, chodzi już o własnych siłach, lekarze też mówią że jest coraz lepiej z jej zdrowiem. - Magda, chcesz coś do jedzenia? - Powiedziałem wstając z kanapy gdzie oglądaliśmy film. - Nie dzięki – odpowiedziała zapatrując się w film. - udałem się do kuchni po sok, i coś do jedzenia bo zrobiłem się głodny od tego oglądania filmu. Nagle zadzwonił mi telefon – Halo?
- Hej, Justin, przepraszam cię, ale musisz przyjechac do wytwórni, bo chodzi o płytę. - Powiedział Scooter.
- Nooo niech będzie, za jakieś 40 minut powinienem być. - Odpowiedziałem i poszedłem poinformowac Magdę. - Kochanie muszę jechac na chwilke do wytwórni, bo maja jakąś sprawę odnośnie płyty z jakieś 2 godziny powinienem być.
- Dobrze, nie śpiesz się, poradze sobie. - Dziwne, od paru dni czuję jakieś napięcie między nami i nie wiem co t może oznaczac, ale to pewnie przez tą całą sytuacje.
Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem się przebrac.

Po 10 minutach zeszedłem na dół gotowy do wyjścia, podszedłem do Magdy, pocałowałem ją w policzek i powiedziałem cicho – Do zobaczenia. - Jednak ona nie odpowiedziała tylko spuściła wzrok. Podszedłem do drzwi chwyciłem za klamkę i wyszedłem z domu.
__________________________________________________

Bardzo proszę wszystkich chętnych do czytania dalszej części o wejście w zakładkę ''Ciąg dalszy (informowan)i'' tam wpisujcie w komentarzach kontakt do Was, żebym mogła powiadomośc wszystkich o kontynuacji. Mam nadzieję, że będzie Was dużo było by mi bardzo miło ^^

A teraz co do bloga to jak podoba się rozdział? Proszę komentujcie, sprawdzam codziennie komentarze i czytam zawsze wszystki i to strasznie motywuje do dalszego pisania! :D

Hmm....zawsze jak piszę ta notkę, to zastanawiam się czy wszystko Wam w niej napisałam i ZAWSZE o czymś zapominam Hahahahaha xD (skleroza nie boli)
Jak mcie jakie kolwiek pytania to zapraszam 
ASK oraz Fan page <---- ja odpisuje, a prywatnego mojego fb macie w zakłedce informowanych :D 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 117

Justin

 
Minął tydzień od kiedy Magda odzyskała przytomnośc, a jej stan zdrowia poprawia się z dnia na dzień. Natomiast jeśli o jej stan psychiczny, nie odezwała się słowem od kiedy wyszedłem od niej po tym jak powiedziałem jej o dziecku.

Dziś rano wstałem jak zwykle o 8 zjadłem coś, umyłem się i ubrałęm a następnie pojechałem na 10 do szpitala. Rodzice Magdy polecieli już do domu do Polski, bo praca i obowiązki ich do tego zmusiły, ale lekarz zapewnił ich, że i tak za niedługo ją już wypiszą.

Wszedłem do szpitala i udałem się windą do sali gdzie leżała Magda. Kiedy dotarłem pod drzwi, wziąłem głęboki oddech i chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi, w środku była już Oliwia. Trzymała ona moją dziewczynę za rękę, ale ona … patrzyła się pusto w jeden punkt z mokrym śladem łzy na policzku. Ten widok tak boli.
Jestem tutaj codziennie i niczego tak się nie boję jak tego że jej stan się pogorszy, przez jej stan psychiczny.

Oliwia była tutaj całą noc, bo boimy się zostawic teraz Magde samą sobie, cały czas ktoś przy niej jest i czuwa nad nią. - Hej kochanie. - Pocałowałem ją w czoło, ale bez reakcji.
- Justin mogę z tobą porozmawiac? - Odezwała się Oliwia, puszczając rękę Magdy i wstając z krzesła.
- pewnie. - Skinąłem głową i wyszliśmy z sali, mając cały czas oczy skierowane na łóżko.
- Martwię się o nią Justin, to że nic nie mówi to jedno, ale ona nie chce jeśc. - Oliwia skierowała na mnie swoje zmęczone i zmartwione oczy. - Wiem, ale my jej nie zmusimy, dobrze wiesz, że Magda jest uparta i jej nie przegadasz.
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że ona się wykończy. - spuściłem głowę bo nie wiedziałem co mam jej odpowiedziec. Męczyło mnie to tak samo jak i ją. Nagle usłyszeliśmy – Siema – To był alfredo, który przyjechał po Oliwię, aby zabrac ją do domu.

Był weekend więc Oliwia spędza tutaj dużo czasu, bo niestety chodzi już do szkoły i nie zawsze może spędzac tutaj tyle czasu ile chce. To ona jest z Magdą kiedy nocami płacze, pociesza ją i przytula. O do niej najchętniej się jeszcze odezwie. Ja natomiast przerwałem koncertowanie i siedze przy Magdzie, ale mam wrażenie, że nie może na mnie patrzec, w sumie to jej się nie dziwie bo patrząc na mnie przypomina jej się nasza córka.

Alfredo z Oliwią poszli, a ja wszedłem na sale i usiadłem przy Magdzie. - Kochanie, kochanie proszę spójrz na mnie. - Jej oczy powędrowały na mnie – Musisz coś zjeśc, nie możesz się głodzic, to nie ma sensu. Przyniosłem ci jabłka, takie jak lubisz, chcesz? - Pokiwała przecząco głową. - Magda, nie możesz tak postępowac, to jest nieodpowiedzialne, lekarze powiedzieli że jak zaczniesz jeśc to cię wipisza, a jak na razie boją się że gdzieś zasłabniesz i nie mogą tego zrobic. - Nagle Magda usiadła na łóżku i spuściła nogi na dół, oznaczało to, że chce wstac. Stanąłem obok niej i podałem jej rękę. Nie jest jej jeszcze łatwo się poruszac przez ranę którą ma w podbrzuszu. Pokazała ręką w stronę łazienki. Pomogłem jej wejśc, potem zamknęła drzwi i po chwili wyszła i z powrotem podeszliśmy do łóżka. - Poranna toaleta co? - Uśmiechnąłem się do niej, ale to też na nic.
Podszedłem więc do drzwi gdzie zostawiłem swoją gitarę wczoraj i wróciłem na krzesło, przy łóżku Magdy. - Dobra jak nie chcesz jeśc to ci pośpiewam co ty na to? - Ponownie zero reakcji, w sumie to zdążyłem się do tego przyzwyczaic, ale powiem szczerze, że na dłuższą metę to nie idzie wytrzymac. Choc kocham ją i dla niej poświęcę wszystko.

Zacząłem grac i postanowiłem zaśpiewac jej as long as you love me, ale wraz z pierwszymi dźwiękami Magda uniosła rękę i przyłożyła do strun gitary, żeby zasygnalizowac, że muzyki też nie chce. Cholera ja się tutaj staram, a ona ma to w dupie, to co ja mam zrobic, żeby to wszystko poszło w dobrym kierunku co?
- Kurcze Magda, to nie może tak być, mnie też jest przykro też jestem załamany i nie zapominaj że to też jest...było moje dziecko więc to dla mnie też jest trudne, ale nie możesz się zamykac w sobie i odpychac osoby które cię kochają i chcą ci pomóc. Również dobrze wiesz, że musisz jeśc i ja nie chce widziec odmowy, zjedz to głupie jabłko które przyniosłem. Proszę cie kochanie, zrób to dla mnie. Ja chce mieć cię już w domu, bo tam jest tak pusto bez ciebie, nie wytrzymuje tam już sam jak palec. - Magda spojrzała na mnie i usiadła łóżku wyciągając rękę, sygnalizując tym samy, żebym dał jej jabłko. Wyciągnąłem z plecaka jedno i jej podałem.

Kiedy wzięła pierwszego gryza, spojrzałem na nią i byłem tak szczęśliwy że coś je, że w końcu jest coś pozytywnego w tym wszystkim, że udało mi się tylko wyszeptac – Dziękuję. -Jednak ona nie odpowiedziała. Jej oczy cały czas były takie smutne, a wzrok zatopiony pusto w różne miejsca lub rzeczy.

Ok. godziny 14 przyszła moja mama – Hej wam, jak tam się dziś czujesz Magda? - nie odpowiedziała jej, spojrzała tylko na nią, a potem znowu gdzieś utkwiła swój wzrok. - No dobrze, słuchajcie rozmawiałam z lekarzem, wychodzisz jutro, a mnie udało się akurat na pojutrze załatwic pogrzeb. - Kiedy mama weszła na ten temat oczy Magdy się zaszkliły – Ojej kochanie nie chciałam ci sprawic przykrości przepraszam – moja mama próbowała to jakoś załagodzic jednak Magda dodatkowo zaczęła się trząśc, a po jej policzku łzy spływały jedna po drugiej. - Mamo, może pozwól mi. - Zbliżyłem się do niej i mocno ją objąłem, on wtuliła się we mnie i znowu płakała.

~*~

- Hej, dziś wychodzisz cieszysz się? - Zapytałem, ale ona pokiwała nieśmiało głową i wymusiła uśmiech na swojej twarzy. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w czoło. Brakowało mi jej bliskości, jej pocałunków i uśmiechów. Tak strasznie źle się czułem z tym, że ona teraz musi przez to przechodzic. Ja swoje załamanie już przeszedłem, ale teraz muszę być silny dla niej.

- Mam wypis – Uśmiechnąłem się do niej wchodząc do sali wracając od lekarza który wypisał Magdę. - To co idziemy? - Pokiwała głową i weszła na wózek. Podałem jej torbę na kolana i wyjechałem z pokoju. Następnie pokierowałem się w stronę windy, a potem na parking. Niestety byli już tam paparazzi, którzy nie mogą dac nam spokoju, nie rozumieją chyba że to dla nas ciężkie, że przechodzimy teraz żałobę. Magda co prawda nic sobie z nich nie robiła, nie obchodziło ją teraz to co napiszą czy jakie zdjęcie zrobią.

Pomogłem jej wstac z wózka a następnie wsiąśc do auta.
- Zaraz wrócę – Powiedziałem do niej zamykając drzwi od auta. Odprowadziłęm wózek do szpitala i wróciłem do samochodu. Odpaliłem go i odjechałem. Bardzo wkurzały mnie te ich pytania '' Czy dziecko żyje?'', '' Jak nazwaliście dziecko?'', '' To dziewczynka czy chłopiec?'' - No właśnie jak je nazwiemy teraz przypomniała mi się rozmowa z moją mamą. Musimy nazwac naszą córkę, ale tym tematem zajmiemy się jak wrócimy do domu, jak na razie znowu płakała. Tak cholernie mi się serce łamie jak widzę jak ona cierpi.

Kiedy dojechaliśmy do domu, pomogłem jej wysiąśc i zabrałem rzeczy z bagażnika. Chwyciłem ją pod rękę i poszliśmy w kierunku domu.
- chcesz się położyc? - Zapytałem jej, a ona pokiwała głową, że tak. Pomogłem wejśc jej po schodach, ale dalej już chciała iśc sama.

Magda

Mój świat się zawalił, nie miało dla mnie sensu już moje życie. Mogłam mieć córkę, ale przez moją głupotę i niesłuchanie Justina wyszło tak, że nie będę jej mogła mieć. Pokochałam ją, rozmawiałam i opowiadałam jej co będziemy robic, gdzie będziemy jeździc i wszystko poszło się chrzanic.
Jedyne na co miałam ochotę w tym momencie to płąkac, ból w piersiach był przeszywający. Moje serce złamało się i pokrurzyło na miliony drobnych części.
Nie potrafie teraz z nimik rozmwiac to jest dla mnie trudne, nie mogę i nie chce pojąc tego że moja córka...moje dziecko nie żyje.

Przebrałam się w jakąś bluzkę Justina i pierwsze lepsze spodnie dresowe. Położyłam się i po chwili przyszedł Juss. - Zauważyłem że to jest twoja ulubiona moja koszulka, często w niech chodzisz – zaśmiał się, chciał być miły, ale ja nie potrafię, nie chce teraz się śmiac.
- Dobra Magda, musimy porozmawiac. - Popatrzył na mnie i usiadł naprzeciwko mnie.

Justin

 
Musiałem zacząc ten temat, bo trzeba dac znac w szpitalu i w kościele jak dziecko się nazywa. Magda popatrzyła na mnie, dalej nic nie mówiąc. Musimy dac imię naszej córce. - Powiedziałem krótko ale delikatnym głosem. Zdziwiła mnie jej reakcja, podeszła bliżej mnie przytuliła się i powiedziała krótko – Demi – imię mi się podoba i możemy tak ją nazwac. - Dobrze skarbie. - wyciągnąłem telefon i napisałem mamie sms'a z naszą decyzją.

Około godziny 15 udało mi się ją namówic żeby coś zjadła.
Natomiast około godziny 17 przyszła Oliwia z Alfredo, więc ja i mój przyjaciel po przywitaniu się z Magdą poszliśmy pogadac do salonu, naromiast Oliwia została z nią w pokoju.

- I jak stary? - Zapytał Alfredo. - Bez zmian, jedyne co powiedziała, to jak nazywac się będzie nasza córka. Demi. - Spuściłem głowę i nie mogłem nic powiedziec poczułem ścisk w gardle i nie byłem w stanie się odezwac.

O 21 wyszli, a ja poszedłem się umyc i położyc spac bo jutro czeka na nas ważny dzień...

|___________________________________
Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana tym rozdziałem, ale chyba może byc co nie?
Dawajcie komentarze  prooosze :*

Przed nami jeszcze jeden rozdział i Epilog, kto jest ciekawy ??

środa, 13 listopada 2013

PRZEPRASZAM :c

Przepraszam, ale nie wiem kiedy będzie rozdział postaram się aby był w weekend ale nie obiecuje bo teraz mam dużo nadrabiania w szkole i nie mam nawet czasu żeby usiąśc napisac rozdział. NAPRAWDĘ bardzo przepraszam, wiem że Wy czekacie na ten rozdział, ale naprawdę nie mam kiedy tego napisac, a jak miałam kiedy to weny nie było, a wtedy rozdział był by nudny ;/ W piątek napisze ten rozdział chociaż bym miała zarwac nocke i w sobotę dodam Wam ten rodział :*
Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, kocham Was @natala_belieber