czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 118

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!

Nienawidzę pogrzebów, w sumie kto je lubi. Ten dzień jest wyjątkowo trudny dla mnie i Magdy. Wstałem o godzinie 7 i przygotowałem swój garnitur, wyprasowałem koszule i wypastowałem buty. Następnie przygotowałem śniadanie i poszedłem obudzic Magdę. - Hej skarbie, pora wstac, zrobiłem śniadanie chodź zjemy razem w ogrodzie. - Uśmiechnąłem się do niej, ale ona była jeszcze bardziej przybita. Wstałem z łóżka i łapiąc za klamkę usłyszałem – Nie jestem na to gotowa. - Odwróciłem się byłem w szoku że się odezwała, że chce ze mną porozmawiac. Podszedłem do niej, a ona mocno się do mnie przytuliła – Nasza mała dziewczynka Justin. - Słysząc to od niej moje serce stanęło, nie wiedziałem co mam jej powiedziec, co zrobic żeby jakoś jej ulżyc. - Magda, jej jest teraz dobrze, wiem że jest ci ciężko, tak samo jak i mnie ale najwidoczniej Bóg chciał tego bo do tego dopuścił i musimy się z tym pogodzic. Nie będzie łatwo ale z czasem na pewno będzie coraz lepiej. - Cały czas trzymałem ją w swoich objęciach. - Przepraszam Cię, że się nie odzywałam po postu ja nie jestem w stanie nic mówic bo za każdym razem kiedy usiłuje coś powiedziec moje gardło się ściska i zamiast mówic cokolwiek, łzy spływają mi po policzkach. - Pewnego rodzaju ulgę odczułem, bo Magda postanowiła się przede mną otworzyc, cieszę się z tego, ale jej cierpienie i smutne spojrzenie przyprawiają mnie o ból serca. - Nie masz za co przepraszac, rozumiem cię i jak widzisz jestem cierpliwy, a teraz chodź na śniadanie, a potem przygotujesz sobie ubranie. Wstaliśmy i udaliśmy się do ogrodu coś zjeśc, powoli, bo Magda jeszcze nie jest w pełni gotowa do szybkiego i sprawnego chodzenia.

Posprzątałem po śniadaniu, a potem pomogłem Magdzie się umuc. Potem wybraliśmy czarną sukienkę z krótkim rękawem dla niej i czarne bury na małym obcasie. Po ok 30 minutach byliśmy już gotowi do wyjścia. Kenny wraz z Davidem przyjechali po nas aby zawieśc nas do domu pogrzebowego. Kenny jako nasz przyjaciel chce być z nami w tym dniu. Szanowałem go za to.
- hej, jak się czujesz Magda? - Zapytał, ale Ona nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się do niego smutnym uśmiechem. Kenny podszedł do niej i ją przytulił, pokazując tym samym wsparcie. - No to chodźmy – powiedziałem i zamknąłem za nami dom.

Wyjechaliśmy na ulicę i już po ok 30 minutach byliśmy na miejscu. Było dośc sporo aut, dużo osób przybyło dziś żeby nas wesprzec. Wyszedłem z auta i pomogłem Magdzie wysiąśc. Kiedy wszyscy nas zobaczyli nagle ucichli i wzrok wszystkich spoczął na nas. Jako pierwsza podeszli moja mama, Oliwia i Alfredo. Uściskali Magdę, ale ona nadal cały czas kurczowo trzymała się mnie.

Na cmentarzy byli jeszcze Peter, Olivier, Selena, Chazz, Ryan, moi dziadkowie, Tata z Jaxonem i Jazzmyn oraz inni nasi znajomi.

Poszliśmy w stronę wejścia, nagle Magda się zatrzymała ciągnąc mnie – Justin, nie chce...ja nie chce tam wchodzic. Nie jestem jeszcze gotowa, ja nigdy nie będę na to gotowa. - Zaczęła szlochac. - Wtuliła się we mnie, a ja mocno ją objąłem, ludzie patrzyli się na nas ze współczuciem. Pokazałem im znak ręką żeby wchodzili do środka bo nam jeszcze troszkę zejdzie zanim wejdziemy.
Kiedy już wszyscy weszli spojrzałem na Magdę, a ona na nie zapłakanymi czerwonymi oczami. - Magda, kochanie, to jest nasza córka musimy ją pożegnac, to jest spotkanie z nią i chyba chcesz jej pokazac ze ją kochasz. - Pokiwała mi twierdząco głową, a potem cicho dodała – Ale Justin jak zobaczę tą małą trumienkę, to ja się całkowicie rozkleję, nie będę w stanie stac, ja... - przerwałem jej – Nikt od ciebie nie oczekuje, że będziesz się cieszyc, wręcz przeciwnie. Poza tym to jest teraz czas dla naszej trójki żebyśmy się mogli pożegnac, nie przejmuj się innymi okej? - Przytaknęła mi, i wzięła mnie pod rękę i weszliśmy do środka. W korytarzy rozmawiali Olivier z Peterem i Scoeterem – Hej – powiedzieli równo – Bardzo nam przykro – Magda spojrzała na nich smutnie i starała się uśmiechnąc, ale nie była w stanie. Pastor zaprosił wszystkich już do środka. Każdy wszedł do głównej sali my na końcu, bałem się zobaczyc ten okropny widok, ale musiałem być twardy dla niej. Magda zaczęła się trząśc z nerwów, Weszliśmy do pomieszczenia i na środku stała trumna z naszą córeczką, Magda nie wytrzymała – O mój Boże... - Zaczęła płakac, tak strasznie płakac i wtuliła się we mnie, ja też nie już nie mogłem, moje oczy napełniły się łzami, starałem się je zetrzec, ale na próżno. Zaczęły spływac po policzkach. - Nie, nie, nie...moja mała córeczka... - Magda płakała trzęsąc się w moich ramionach. Staliśmy tam, a inni starali się wytrzymac lecz moja mama, Oliwia, dziadkowie i tata oni płakali razem z nami, reszta się trzymała. Nie mogliśmy się ruszyc, wreszcie podeszli do nas Alfredo z Kennym i pomogli dojśc nam do naszych krzeseł. Oboje usiedliśmy. Nie mogłem się patrzec na ta małą trumienkę z...z Demi w środku.

Pastor zaczął msze, jednak my nie byliśmy w stanie wstac ani razu, zwłaszcza Magda, cały czas kurczowo się we mnie wtulała płacząc.

~*~

Na cmentarzu panowała cisza, słychac było jakiegoś psa w oddali i jeżdżące samochody oraz …. płacz i pociąganie nosami. Ja i Magda staliśmy przed trumną, żegnając się z małą każdy w ciszy. Po ok 30 minutach cała ceremonia się zakończya, i wszyscy zaczęli odchodzic zostaliśmy tylko my z Magdą.
- Demi...nie wiem co mam ci powiedziec, tak naprawdę pierwszy raz z tobą rozmawiam, dlatego może jest mi tak ciężko. Nie masz pojęcia jak bardzo chciał bym ,żebyś była teraz z nami, zrobił bym wszystko aby twoje życie było jak najlepsze, był bym najlepszym tatą jak tylko by się dało, uchylił bym ci cały świat, a jak byś cierpiała dorwał bym kogoś kto by zrobił ci krzywdę. Mam jednak nadzieję, że teraz jest ci tam na górze dobrze. Spoczywaj w spokoju córeczko. - Moje oczy były czerwone od płaczu, jednak Magdy były zapłakane. Tak strasznie chciał bym zabrac od niej ten cały ból, smutek i żal. - Chodźmy kochanie. - powiedziałem do niej cicho, a ona bez słowa odwróciła się i poszła ze mną do auta.

W domu od razu poszła do sypialni i się tam zamknęła. Nie chciałem jej już męczyc, więc poszedłem do salony usiąśc i w spokoju pomyślec. Lecz kiedy tylko zdjąłem marynarkę zadzwonił mój telefon. Odebrałem – Halo?
- Cześc synku, jak się czujecie? - Powiedziała moja mama smutnym głosem.
- Skłamał bym jak bym powiedział, że dobrze, więc powiem prawdę. Jest do niczego mamo, nie chce takiego zakończenia, to jest nie sprawiedliwe, my nie zasłużyliśmy na takie cierpienie. - mój głos drżał.
- Wiem Justin, to jest najgorsze co może być. Nam też wszystkim nie jest łatwo, jestesmy tutaj wszyscy i wspieramy Was pamiętaj.
- Dziękuję wam.
- A jak czuje się Magda, bo na jej widok aż serce się człowiekowi kroi że tak strasznie cierpi.
- Źle, od razu poszła do sypialni i się tam zamknęła, boję się mamo że wpadnie w depresję, że nie będę mał z nią kontakt...że ją stracę.
- Nie możesz tak myślec, musisz być teraz jej oporą i wspierac ją jak tylko będziesz dał rady najlepiej.
- Wiem, ale co z tego, że jak tylko ją widzę łzy same spływają mi po policzkach, to boli kiedy osoba która kochamy cierpi. - tłumaczyłem mamie, a nie było to dla mnie łatwe – Mamo ja nie zapomnę jak kiedyś rano nie mogłem jej znaleźc, a potem okazało się ze jest w ogrodzie. Wiesz co mi potem
powiedziała? Że jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa, że dzięki mnie i dziecku jest w tym miejscu w którym chciała być zawsze. - Przerwałem na chwilę, bo mój głos się załamywał – A teraz co? Nie ma dziecka, rana ja boli Boże mamo.... - nie wytrzymałem, dałem się ponieśc emocjom i płakałem.
- Justin, synku … - mojej mamie zabrakło słów do pocieszenia mnie.
- Nie musisz mnie pocieszac, nie da się tego zrobic. To boli i będzie bolało.

Po skończonej rozmowie z mamą odłożyłem telefon i opierając głowę o zagłówek kanapy, zamknąłem oczy i starałem się uspokoic. Po 15 minutach wstałem już jakos ogarnięty i poszedłem się przebrac, wychodząc z garderoby, podszedłem pod drzwi sypialni, słyszałem szloch, pociąganiem nosem i rozmowę – Mamo to jest takie ciężkie – dzwoniła do swojej mamy, postanowiłem więc ze nie będę tam wchodził, bo nie chce przerywac tej rozmowy.

~*~

2 tygodnie po pogrzebie, z Magdą jest już kontakt, ale nadal wszystko z jej strony jest raczej wymuszone, ale cieszę się, że chociaż się stara. Czuje się też już o wiele lepiej, chodzi już o własnych siłach, lekarze też mówią że jest coraz lepiej z jej zdrowiem. - Magda, chcesz coś do jedzenia? - Powiedziałem wstając z kanapy gdzie oglądaliśmy film. - Nie dzięki – odpowiedziała zapatrując się w film. - udałem się do kuchni po sok, i coś do jedzenia bo zrobiłem się głodny od tego oglądania filmu. Nagle zadzwonił mi telefon – Halo?
- Hej, Justin, przepraszam cię, ale musisz przyjechac do wytwórni, bo chodzi o płytę. - Powiedział Scooter.
- Nooo niech będzie, za jakieś 40 minut powinienem być. - Odpowiedziałem i poszedłem poinformowac Magdę. - Kochanie muszę jechac na chwilke do wytwórni, bo maja jakąś sprawę odnośnie płyty z jakieś 2 godziny powinienem być.
- Dobrze, nie śpiesz się, poradze sobie. - Dziwne, od paru dni czuję jakieś napięcie między nami i nie wiem co t może oznaczac, ale to pewnie przez tą całą sytuacje.
Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem się przebrac.

Po 10 minutach zeszedłem na dół gotowy do wyjścia, podszedłem do Magdy, pocałowałem ją w policzek i powiedziałem cicho – Do zobaczenia. - Jednak ona nie odpowiedziała tylko spuściła wzrok. Podszedłem do drzwi chwyciłem za klamkę i wyszedłem z domu.
__________________________________________________

Bardzo proszę wszystkich chętnych do czytania dalszej części o wejście w zakładkę ''Ciąg dalszy (informowan)i'' tam wpisujcie w komentarzach kontakt do Was, żebym mogła powiadomośc wszystkich o kontynuacji. Mam nadzieję, że będzie Was dużo było by mi bardzo miło ^^

A teraz co do bloga to jak podoba się rozdział? Proszę komentujcie, sprawdzam codziennie komentarze i czytam zawsze wszystki i to strasznie motywuje do dalszego pisania! :D

Hmm....zawsze jak piszę ta notkę, to zastanawiam się czy wszystko Wam w niej napisałam i ZAWSZE o czymś zapominam Hahahahaha xD (skleroza nie boli)
Jak mcie jakie kolwiek pytania to zapraszam 
ASK oraz Fan page <---- ja odpisuje, a prywatnego mojego fb macie w zakłedce informowanych :D 

3 komentarze:

  1. boooooski..nie mogę się doczekać kolejnego...rozdział po prostu brak słów...też bym chciała tak pisać...strasznie dużo emocji wkładasz w te rozdziały...mało co się nie popłakałam... czekam na NN
    Ps. Czekam też na kolejny rozdział na twoim drugim blogu..kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam jak piszesz te blogi i czekam nn na obu <3
    @PoliShSWaG_ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. popłakałam się...

    Boże dziewczyno świetnie piszesz... :D <3 dodaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń