piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 107

Rano pojechałam z Pattie na badania, tam weszłam do gabinetu, pielęgniarka pobrała mi krew, dostałam pojemniczek na mocz (fuuj, nie lubie tego badania). Kiedy już wszystko było zrobione, miałam ochotę na zapiekankę, bo nie jadłam śniadania i byłam mega głodna.
Kupiłam sobie ale Pattie nie chciała, wiec ona kupiła sobie frytki. Kiedy zjadłyśmy poszłyśmy na spacer.
- Mój syn naprawdę się tym wszystkim przejmuje i bardzo mnie to cieszy. – powiedziała, zaczynając ze mną poważna rozmowę.
- Wiem, też to zauważyłam, wczoraj mówił do mnie o USG w 3D i że to będzie świetna pamiątka i w ogóle. Tak bardzo bym chciała, żeby był teraz z nami.
- Wiem, to jest utrudnione przez to że ma trasę, ale macie skype, przez co możecie się codziennie widzieć – uśmiechnęła się do mnie.
- No dokładnie, ale wiesz co mnie najbardziej męczy?
- No co? – zapytała Pattie z ciekawością.
- To że będę jego utrzymanką tak naprawdę… On będzie pracował, a ja będę siedziała w domu i on będzie za wszystko płacił. Nigdy nie chciałam takiego życia.
- Ale ty będziesz zajmowała się dzieckiem, a jego obowiązkiem jako głowy rodziny jest utrzymanie domu, więc nie powinno być ci głupio. Wiem że nie tak wyobrażałaś sobie swojego życia, no bo kto planuje dziecko w wieku 18 lat, teraz musisz przyjąć do wiadomości że nie będzie tak, jak sobie zaplanowałaś. – powiedziała, przytulając mnie.
- Ehh.. głupota boli, ale teraz jak bym miała cofnąć czas to… to chyba bym nie cofnęła. – kontynuowałam ta rozmowę.
- No to bardzo odważna decyzja, ale kiedy ja przyjęłam już do wiadomości, że będę miała dziecko to tak samo mówiłam i do tej pory tak uważam. Justin jest najlepszym co mnie spotkało w życiu.

Po rozmowie z Pattie, ona poszła do domu, a ja pojechałam do centrum handlowego, bo tam umówiłam się z Oliwią. Kiedy jechałam tam razem z ochroniarzem na którego uparł się Justin akurat zadzwonił on sam do mnie.
- No cześc kotek, jak tam? – usłyszałam jego zmęczony głos.
- No u mnie wszystko jest w porządku, właśnie jade do centrum handlowego na zakupy z Oliwią no i oczywiście idę coś zjeść.
- Yhym, no to dobrze, kup sobie coś ładnego, a ochroniarz z tobą jest?
- Tak, jest. Coś ty taki zły czy smutny?
- Aaa bo wkurzyłem się ale to o prace chodzi, nieważne słońce. – powiedział zrezygnowany.
- No ale może powiedz mi?
- Nie, no w wytwórni coś wymyślili z płytą i nie mogę jej wydac w tym czasie co chciałem, bo oni coś tam coś tam i po prostu powiedzieli że nie i teraz muszę czekać na decyzje kiedy. – słyszałam, że jest wkurzony.
- Rany to niedobrze, ale podali chociaż powód? – zaczęłam się martwic, bo jak by nie było jestem belieber i czekam na tą płytę tak jak inni.
- Nie wiem, Scotter poleciał do Los Angles to wyjaśniać, wiesz jaki on jest wkurzony?!
- No wyobrażam sobie, ale co im odwaliło?
- Nie wiem, ale kurde mam nadzieję, że nie dadzą nam terminu jakoś bardzo późno…- w jego głosie pojawiła się nutka nadziei.
- Na pewno Scott jakoś to załatwi, nie martw się tym jak na razie. – chciałam go pocieszyć.
- Musi, no ale wracając do ciebie jak się czujesz?
- No jakoś daje rade, nie jest źle.
- A czemu ty na zakupy jedziesz, skoro lekarz kazał ci leżec? – oho, nadopiekuńczy tryb mu się włączył, a przed chwilą jeszcze tego nie zauważył bo był przejęty tą całą płytą.
- Juss… - jęknęłam, przewracając oczami.
- Nie Juss, tylko zawracaj i do łóżka.
- Nie
- Tak
- Nie
- Magda… - tym razem to on jękną ale poważnym tonem.
- Twoja mama nie miała nic przeciwko…
- Dobrze moja mama nie, ale ja mam.
- Ale ja chce wyjść z domu! Ciąża to nie jest choroba – ponownie mu o tym przypomniałam.
- No tak wiem, ale… - nie dałam mu dokończyć.
- Nie ma żadnego ale, jadę do centrum, idę coś zjeść i może sobie coś kupie i wracam do domu. – tym razem to ja byłam stanowcza.
- Ale jak ludzie cie poznają, coś nie daj Boże się stanie i co wtedy? – No tym to mnie już wkurzył…
- Wiesz co Justin mogła bym ci teraz dużo powiedzieć, ale masz szczęście że jest tutaj ochroniarz i szofer, więc ci nie powiem, ale teraz przegiąłeś, muszę kończyc pa. – zakończyłam rozmowę i akurat podjechaliśmy pod główne wejście. Wyszłam i było całkiem spokojnie, szedł ze mną Bryan który mnie pilnował.
- To gdzie teraz? – zapytał.
- Ymm umawiałam się z Oliwią pod McDonalds więc tam idziemy. – odpowiedziałam mu z uśmiechem i poszliśmy w stronę ruchomych schodów, bo na górze znajdowało się miejsce gdzie miałam się spotkać z przyjaciółką.
- O tam jest, widzę ją – wskazałam na miejsce gdzie stała Oliwia, Bryan skinął głowa i podeszliśmy do niej.
- No siema laska, co to pewnie głodna jesteś? – zapytała uśmiechając się od ucha do ucha.
- Oj tak, i nawet już wiem co sobie zamówie. – podeszłam do lady i złożyłam swoje zamówienie, pani przyniosła mi te pyszne nóżki z kurczaka, 2 hamburgery i 2 cheeseburgery i sok pomarańczowy. Oliwia zamówiła troszkę mniej bo nie była aż tak głodna.
- Ej Bryan a ty co chcesz? – zapytałam, bo głupio było mi jeść kiedy on nie jadł.
- Ja nic, ale dzięki, że pytasz.
- Nie no my jemy to ty też powiedz na co masz ochotę. – namawiałam go widząc że jemu jest tylko głupio.
- Ehh to niech będzie cola i hamburger. – uśmiechnęłam się do niego i zamówiłam mu to o co prosił podałam mu zamówienie i poszliśmy do stolika.
Kiedy jadłyśmy rozmawiałyśmy o wielu sprawach, ale tak naprawdę, nie dało się o wszystkim porozmawiać, bo jednak obecnośc Brana na to nie pozwalała. W pewnym momencie zauważyłam fotoreportera, robiącego mi zdjęcia, westchnęłam cicho, ale dalej kontynuując rozmowę z Oliwią.
Po skończonym posiłku postanowiłyśmy, że udamy się do paru sklepów w poszukiwaniu czegoś fajnego do kupienia. W pierwszym sklepie kupiłam fioletowe szorty i pomarańczową bluzkę z kieszonką po lewej stronie. Oliwia kupiła sobie białą koronkową sukienkę. Następnie poszłyśmy i kupiłyśmy sobie śliczne buty, tzw rzymianki w kolorze brązowym.
Po udanych zakupach wróciłyśmy do domu, Pattie nie było zostawiła tylko kartkę gdzie pisało :

W garnku macie obiad, mam nadzieję, że będzie Wam smakowało, Justin uwielbia kiedy to gotuje, odgrzejcie sobie tylko i do zobaczenia jutro. Magda proszę Cię połóż się jak tylko zjesz obiad, a Ty Oliwia zadbaj o to. Wiem, że jest gorąco i pewnie chcecie posiedzieć przy basenie, ale jeszcze zdążycie, a tym czasem Magda musi nabrać sił na trasę. Papa ;*
- No to nici z naszych popołudniowych planów, musisz się położyć i przynajmniej będziemy mogły porozmawiać bez kogokolwiek. W końcu same. – powiedziała Oliwia.
Kiedy zjadłyśmy obiad, poszłyśmy na gore do pokoju, obie się położyłyśmy i Oliwia zaczęła rozmowę – Rozmawiałaś, dziś z Jussem?
- Tak, a co?
- A bo do mnie dziś Alfredo nie dzwonił i nie wiem czemu. – lekko ściszyła głos.
- Z tego co wiem, panuje tam lekko poddenerwowana atmosfera, bo coś tam z płytą mają problemy i nawet ja się z Jussem pokłóciłam, więc może i lepiej, żeby nie dzwonił.
- Aaa no to chyba, że, a o co się pokłóciliście? – zapytała zaciekawiona.
- Tzn. nie tyle, że się pokłóciliśmy jak oboje mamy inne spojrzenie na moją ciążę. – zauważyłam.
- Uuu to widzę, że tryb ‘’Nadopiekuńczy Justin’’ mu się włączył.
- Tak, mam wrażenie, że jak bym siedziała w domu na tyłku to on był by najbardziej szczęśliwy, bo nic mi się nie stanie. – powiedziałam i przewróciłam oczami.
- Ehh…to teraz poczekaj aż on zacznie się tobą opiekować w trasie – zaczęła się śmiac.
- Haha, ale zabawne, nie mów mi nawet chyba tego nie przeżyję – przewróciłam oczami i też się zaśmiałam.
Nagle dostałam wiadomośc, więc podniosłam swojego iPhona i zobaczyłam od kogo.
- Kocham Cię, przepraszam za dziś ;* porozmawiamy o wszystkim jak się zobaczymy. – oho ruszyło go sumienie.
- Dobrze, porozmawiamy jak się spotkamy. – odpisałam mu.
- Czyli nadal jesteś zła?
- Nie, czemu tak uważasz?
- Bo za dobrze Cię znam, a poza tym to napisałem ci że się kocham a ty mi nie odpisałaś.
- O Boże…to skoro tak to też Cię kocham.
- Dobra widzę, że nie ma sensu teraz rozmawiać, do usłyszenia.
- Ej no …wejdź na skype, proszę. – poprosiłam go.
- Nie bardzo mam czas, przepraszam. – no i mnie spławił…
- Justin!
- Co?
- Skype! Teraz!
- Dooobra….
Włączyłam laptopa i poprosiłam Oliwie, żeby zostawiła mnie samą, bo muszę porozmawiać z Jussem. Wyszła i akurat dzwonił.
- Słucham? – powiedział poważnym tonem głosu, podpierał twarz jedną ręką.
- Porozmawiamy teraz bo zobaczymy się dopiero za jakieś 2 tygodnie…
- O czym chcesz rozmawiać?
- O tym czego nie dokończyliśmy kiedy jechałam na zakupy.
- Rany ale o czym tu rozmawiać? Martwię się o ciebie i tyle. – przewrócił oczami i poprawił czapkę którą miał na głowie.
- No właśnie jesteś nad opiekuńczy, mam wrażenie, że dla ciebie najlepszym rozwiązaniem było by gdybym nigdzie nie wychodziła… - spuściłam wzrok.
- To nie tak, po prostu skoro lekarz zalecił ci leżenie w łóżku to miał do tego powód tak? A ty to olałaś i poszłaś na zakupy.
- Nie olałam, leże cały czas, zapytaj się swojej mamy i Oliwi! Już to leżenie wychodzi mi bokiem! Mam dość, wiem że muszę leżeć i okej leże, ale te zakupy zajęły nam tylko półtorej godziny. Potem chciałyśmy poleżeć przy basenie, ale twoja mama powiedziała, żebym się położyła tak, też więc leże, zobacz – podniosłam laptopa i pokazałam mu naszą sypialnie.
- Ehh… Kurde, co ja mam poradzic na to, że ja się o ciebie, o was martwię… spojrzał w kamerkę.
- No a co będzie jak przyjadę w trasę i będę musiała więcej się ruszac? Bo tak będzie i co wtedy zrobisz? – zapytałam się i czekałam na odpowiedź której byłam bardzo ciekawa.
- No będę się temu przyglądał i martwił się jeszcze bardziej, przez co będę totalnie wykończony, nie będę mógł jeść ani spać.
- Ale wymyślasz, nie potrzebnie. Jesteś przewrażliwiony – uśmiechnęłam się do niego.
- No może, ale to dlatego, że cię kocham. – również się do mnie uśmiechnął.
- Też cię kocham. – posłałam mu całusa przez kamerkę.
- No w końcu.
- To co już jest ok, i mogę spokojnie odpoczywać. – zapytałam się.
- Tak, już tak, to do usłyszenia. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam, się i zawołałam Oliwie. Dalej rozmawiałyśmy.


Hahaha ^^ patrzcie co znalazłam :D to jest moja nowa tapeta na laptopie xD


No a co do rozdziału to mam nadzieję, że się podoba :D PROSZĘ O KOMĘTARZE :*:*

Plus słuchjajcie, moja koleżanka ma do sprzedania książkę Jussa ,, I'm just getting started'' za 40 złotych bez kosztów przesyłki. Więc jeśli jesteście zainteresowani to piszcie mi na maila sabcia120@wp.pl  :D 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 106

Kiedy już zapłaciłam za wizytę razem z Pattie poszłyśmy uczcić to że wszystko jest w porządku lodami. Tak wiem lody świetny pomysł…ale akurat na to miałam teraz ochotę. Następnie pojechałyśmy do domu, a ja że znowu troszkę źle się poczułam postanowiłam iśc się położyć. Jednak gdy dotarłam do pokoju nie mogłam spac, myślałam o tym ja mi głupio kiedy ja leże a mama Jussa tak się mną opiekuje, gotuje i w ogóle. Tak też zeszłam na dół i kiedy zobaczyłam krzątającą się po kuchni Pattie podeszłam do niej.
- Magda ty powinnaś leżeć. – zwróciłam się do mnie gdy tylko mnie zauważyła.
- Ale problem w tym, że ja nie mogę leżeć kiedy wiem że ty tu na dole się męczysz. To, że ja jestem w ciąży to jest moja wina i to nie znaczy że ty masz mi usługiwać, a właśnie tak się czuje. – odpowiedziałam jej. Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Magda, ale ja to robię, bo wiem jak to jest być nastoletnią przyszłą mamą. Sama miałam 18 lat kiedy urodziłam Justina. Wiem jak mi było ciężko, moi rodzice mi pomagali i rodzice Jeremiego również, a ja teraz mogę pomóc tobie.
- Ehh… no ja wiem,, ale pozwól mi przynajmniej pomóc w czymś – poprosiłam ją.
- Dobrze, a więc ty idź na górę połóż się i postaraj odpocząć TAK JAK LEKARZ CI KAZAŁ, a mnie pozwól zrobić obiad.
- Ehh.. no dobrze – nagle w kuchni pojawiła się Oliwia.
- Magda nie marudź do łóżka marsz! A ja tu już Pattie pomogę. – powiedziała tak jakby mnie ochrzaniała, ale przy tym jednocześnie się śmiała.
- No dobra, dobra, już idę. – poszłam na górę, włączyłam laptopa i zalogowałam się na skype, żeby zadzwonić do rodziców.
- Hej mamo! Hej tato! – powiedziałam radośnie.
- No witaj córeczko jak tam USG dzisiaj? – zapytała mama.
- świetnie! Słyszałam serce naszego dziecka! – w moich oczach znowu pojawiły się łzy szczęścia, ale nie chciałam pokazywać rodzicom, że płacze bo moja mama zaczęła by się martwic, albo kazała mi przestać płakać bo to na dziecko źle wpływa. A nie wiem czy by mi uwierzyła jakbym jej powiedziała, że to z radości.
- No to świetnie! A co na to Justin? – tym razem pytanie padło ze strony mojego taty.
- Juss jest w trasie wczoraj wyjechał, przez co dziś nie mógł ze mną być, ale jak tylko usłyszałam serce dziecka zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że musi z kimś porozmawiać. Podałam lekarzowi telefon a on przyłożył go do takiego głośniczka i w ten sposób, Juss mógł je usłyszeć. – opowiedziałam im wszystko.
- Boże, nawet nie wiesz jak ja żałuje, że nie mogę być tam z tobą. – zaczęłam moja mama. Wiem że ma duże poczucie winy że nie może się mną opiekować, tak samo jak mama Jussa. Ale też przeżywa, że dopuściła do tego że ja jestem w ciąży. Choć z drugiej strony to nie miała na to wpływu, ale ona jest nie do przekonania, skoro mówi że to jej wina to tak jest i koniec. Można powiedzieć że upartość odziedziczyłam po niej.
- Mamo... nie zaczynaj, zawsze mogłam jechać z wami, ale dobrze wiesz że za niedługo muszę wracać na scenę...- powiedziałam i od razu pożałowałam tych słów.
- Co? W ciąży jesteś i będziesz latała po scenie i śpiewała?! Wiesz jaki to jest stres dla dziecka?! – no i się zaczęło…
- Mamo…ale ja nie będę się rzucała ani nawet nie będę biegała. Tańczę co prawda, ale to wszystko jest już tak zmienione, że nawet się nie zdążę zmęczyć. – zaczęłam się usprawiedliwiać, ale to jest moja mama ONA WIE LEPIEJ!
- Oj no proszę Cię nie zaczynaj, dobrze wiesz jaka jest sytuacja. – zaczynało być nieciekawie, więc tata musiał wkroczyć do akcji.
- a jest tam u ciebie Pattie?
- tak, jest na dole robi z Oliwią obiad. – odpowiedziałam, starając się uspokoić, moja mama w tym samym czasie zrobiła to samo.
- a mogła byś ją poprosić na chwilkę bo chcemy z nią porozmawiać?
- tak już po nią idę. – zeszłam na dół z laptopem i podałam go Pattie ona ucieszyła się z tego że dzwonią i wyszła do salonu. W tym czasie mogłam pogadać z Oliwią.
- No i jak tam się czujesz? – zapytała.
- A no nie jest źle, a co robicie na obiad?
- Spaghetti
- Mmmm, uwielbiam je!
- Wiem, ej Magda mogę się ciebie o coś zapytać? – zaczęła byc poważna.
- No pewnie!
- Bo ja się tak nagle zaczęłam cieszyć z tego że będę tutaj mieszkała, ale nawet nie wiem na 100% czy ty będziesz tutaj mieszkała, a bez ciebie to taka lipa będzie…
- Oliwia z tego co wiem to nigdzie się nie wybieram i chce być z Jussem, a on musi tutaj mieszkac więc i ja tutaj będę, tak też nie masz się o co martwic – uśmiechnęłam się i mocno ją przytuliłam.
Potem do kuchni weszła Pattie i oddała mi laptopa z moimi rodzicami.
- No i jak o czym rozmawialiście? – zapytałam się zmierzając w stronę salonu.
- A nieważne – odpowiedzieli równocześnie.
- oj no weście nie bądźcie tacy i mi powiedźcie.
- Magda, a co tam u Jussa? – tata starał się zmienić temat.
- Tako nie zmieniaj tematu.
- Magda, nie rozmawialiśmy z tobą więc nie powinno cię to interesować. – odezwała się mama. Ahh jak ja tęskniłam za tym, że moja mama mnie ochrzania. Zauważyłam jak mój iPhon wibruje, to był Juss.
- Ej ja kończe bo Juss dzwoni, papa, kocham was. – rozłączyłam się i wzięłam do ręki telefon przeciągając palcem po ekranie odebrałam połączenie od Juss.
- Co jest kotek? – zapytałam
- No bo oprócz rozmowy z naszym dzieckiem nie usłyszałem nic więcej. – mogłam się domyśleć, że się uśmiecha.
- No tak, przepraszam, byłam zbyt przejęta. No wiec tak jak wiesz 6 tydzień, dziecko ma już 5 mm, teraz muszę o siebie bardzo dbać, bo to jest jedne z ważniejszych momentów i u dziecka teraz się zaczyna wszystko rozwijać. Oprócz tego idę jutro na badania, morfologia i te sprawy. Wszystko jest w porządku, ja już powoli nabieram apetytu.
- No to cieszę się bardzo że wszystko jest w porządku. A jak się czujesz?
- No nie jest dobrze, ale też nie ma tragedii, przywykłam już w sumie do tego.
- Moje biedactwo, kocham cię bardzo – powiedział do słuchawki, słychać było, że bardzo chce być teraz przy mnie co potwierdził w następnym swoim zdaniu. – Nawet nie wiesz jak bardzo chciał bym być teraz przy tobie.
- Też cię kocham Juss i też bym chciała, żebyś był tutaj z nami, ale za niedługo się zobaczymy mam nadzieję.
- Ja też, ale wiesz co? Jak rozmawialiśmy z chłopakami i wiesz, że można zrobić takie USG w 3D i można zobaczyć dziecko w całej okazałości? I nawet pozwala to dokładniej sprawdzić czy z dzieckiem jest wszystko w porządku.
- No wiem, wiem, ale to jak dziecko jest starsze.
- No tak, wiem, ale to już cię uprzedzam, że zrobimy takie, bo to nawet na pamiątkę można zostawić, bo po badaniu dostaje się płytkę z nagranym całym tym USG.
- Wiem, wiem. Rany nawet nie wiesz jak się cieszę, że ty jesteś szczęśliwy.
- Magda jak mógł bym być nieszczęśliwy! Będę miał dziecko z dziewczyną która kocham ponad wszystko! Spełnienie moich marzeń.
- Ojj Juss kocham cię!
- Ja ciebie bardziej!
- Haha, ej właśnie, a pytamy się jak coś o płeć, czy niespodziankę sobie robimy? – zapytałam, będąc ciekawa odpowiedzi.
- Hmm… a ty jak chcesz? – zapytał.
- ja bym wolała wiedzieć.
- No to pytamy się lekarza o płeć i już – powiedział z radością w głosie.
- No to dobrze, ej wiesz co Juss ja musze kończyc, bo jest już obiad. Zadzwoń wieczorkiem to jeszcze porozmawiamy.
- Dobrze, tylko że zadzwonię na skype, żebyśmy mogli się zobaczyć, dobrze?
- Dobrze. To pa, kocham cie.
- Ja ciebie też Magda.


Jest i rozdział :D przepraszam, że nie dodawałąm długo ale mnie nie było i ie bardzo miałam dostęp do neta :( Ale już jestem i dodałam :D jak się podoba? Zbliżamy się do wielkiego finału :d Jesteście ciekawi jaki to będzie miało koniec? :D Sama jestem ciekawa co wymyśle ^^ Piszcie w komentarzach coś żeby mnie coś motywowało :D Bo tak jak Wy czekacie na rozdziały ja czekam na komentarze ;*

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 105

Obudziłam się a na zegarku widziałam godzinę 16, rany ale pospałam. Jednak nadal źle się czułam, wstałam i zeszłam na dół do kuchni wziąźc sobie szklankę wody. Jednak schodząc po schodach nagle strasznie zabolał mnie brzuch. Musiałam usiąśc bo wiedziałam, że nie dam rady iśc dalej. Skuliłam się z bólu, w tym momencie pomyślałam, że Juss mógłby już wrócic bo troszkę się bałam co się dzieje. W tym momencie jakby na zawołanie drzwi do domu zaczęły się otwierac, ujrzałam w przejściu postac Justina, kiedy to on dostrzegł mnie zauważył że coś jest nie tak, podbiegł jak najszybciej do mnie i patrząc się na mnie spytał – Magda co jest? Co się dzieje? Boli cię coś?
Za dużo pytań, a ja nie miałam siły mówic, wyszeptałam tylko – boli mnie brzuch – i ani się obejrzałam niósł mnie do samochodu, kiedy siedziałam już w środku wrócił po potrzebne rzeczy i wrócił do mnie zajmując miejsce kierowcy. Zadzwonił do lekarza uprzedzając to że zaraz się zjawimy. Kiedy dojechaliśmy Juss wyciągnął kluczyki ze stacyjki wysiadł, a potem podszedł do mnie i pomógł mi wyjśc z auta. Weszliśmy do budynku, w którym miał przyjąc mnie lekarz. Usiadłam na krześle, ból nie był już tak ostry jak wcześniej ale nadal nie przestawało mnie bolec. Biebs podszedł do recepcji i pani powiedziała mu, że za chwilkę wejdziemy, kiedy do mnie wrócił objął mnie ramieniem.
- Juss boję się... - wyszeptałam, bo to jedyny ton na który w tej chwili mogłam sobie pozwolic.
- Kotek nie bój się, wszystko będzie dobrze, nasz maluszek jest silny tak jak jego mama – powiedział, ale czułam, że on też się denerwuje. Nagle usłyszeliśmy że możemy wejśc, Justin pomógł mi wstac i zaprowadził mnie do gabinetu. Wtedy lekarza zaczął mnie pytac – Co się stało?
- Nie wiem, rano czułam się źle ale to były typowe objawy ciąży, zgaga i mdłości. Potem poszłam spaci ok 16 obudziłam się i chcąc zejśc po schodach poczułam nagle ostry ból w podbrzuszu. Nie dałam rady się ruszyc. Teraz nadal boli ale dałam rade przynajmniej tutaj przybyc.
Lekarz mnie zbadał po czy powiedział, że to normalne, bo zaczyna mi się tam w środku wszystko powiękaszac, czyli robi się miejsce dla maluszka, lecz nie dobrze że mam aż takie bóle. Dał mi jakieś leki, które mam zarzywac i zalecił mi całkowite leżenie przez jakiś czas i powiedział, żebym przyszła do niego za 3 dni na USG. Kiedy wszystko już było ok, wyszliśmy, Juss zapłacił za wizytę i pojechaliśmy do domu.
- Kochanie idź się połóż, a ja może robię coś do jedzenia. Na co masz ochotę? - Zapytał opiekuńczym tonem głosu.
- Ymm.. ja na nic, dziękuję ci bardzo. Zrób coś dla siebie skarbie. - powiedziałam i poszłam do pokoju.
Kiedy tak leżałam nagle do mojego pokoju weszła Oliwia. - hej ja się masz?
- Ymm... powiedzmy, że żyje, ale mam nadzieję ze już niedługo będzie lepiej – uśmiechnęłam się do niej.
- Juss się martwi, tym że nic nie jesz i powiem szczerze że ja też – powiedziała opiekuńczo.
- Oliwia wiem, mało jem ale zapewniam cię ze to się zmieni już w najbliższym czasie, przynajmniej ja mam taką nadzieję.
- Ehh... no dobra, a jak tam maluch? - uśmiechnęła się do mnie.
- A muszę powiedziec, że chyba dobrze. Tylko Juss musi już za 2 dni jechac a ja ide na USG za 3 dni i nie będzie go ze mną. - posmutniałam
- Czemu nie jedziesz z chłopakami?
- Bo moi rodzice za tydzień tutaj już przyjeżdżają i chcą żebym była namiejscu.
- Aha, no to fajnie, nie będę sama, chodź pewnie mama Jussa tutaj przyjdzie i będzie ze mną na wszelki wypadek.
- No przyjdzie, bo Juss z nią rozmawiał przez telefon i powiedziała, że ona się tobą zajmie.
Po chwili do pokoju wszedł Justin i Alfredo – No siema przyszła mamo jak tam się czujesz? - zapytał opiekuńczo przyjaciel.
- A całkiem, całkiem. - odpowiedziałam.
Juss usiadł koło mnie, a ja oparłam plecy o jego klatkę piersiową i dalej rozmawialiśmy w najlepsze.

~ * ~

Po dwóch dniach Juss musiał już musiał wracac w trasę, ja miałam dołączyc do niego jak tylko wszystko było by dobrze czyli za jakieś 2 tygodnie. Była godzina 18 a on nadal jeszcze nie wyszedł, mimo że umawiał się ze wszystkimi o 19 na lotnisku.
- Kocham Cię i pamiętaj, dzwoń do mnie o każdej porze! Obojętne która to godzina, mam ustawiony taki dzwonek, żebyś mogła mnie nawet obudzic, więc się nie martw – uśmiechnął się po czym dodał – aa no i zadzwoń jutro po USG do mnie, tak żałuje, że nie mogę z wami pojechac.
- Ja ciebie też kocham i dobrze będę dzwoniła jak by coś. Jutro pierwsze co zrobie to do ciebie zadzwonie po wizycie u lekarza.
- Aaa właśnie bo zapomnę, wiesz gdzie są pieniądze i … - nie pozwoliłam mu dokończyc.
- tym razem to ja zapłacę za wizytę – uśmiechnęłam się.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! Koniec i kropka! - powiedziałam stanowczo ale z uśmiechem na twarzy.
Kiedy wyszedł mama Jussa powiedziała żebym się położyła a ona zaraz mi coś da do jedzenia, przytaknęłam głową i poszłam.
Zjadłam to co mi przygotowała, potem oglądałam z nią i z Oliwą film i ok 22 zasnęłam.
Rano obudziła mnie Pattie mówiąc że zaraz musiśmy jechac do lekarza. Zebrałam się i pojechałyśmy, po chwili już mogłam wchodzic, ale poprosiłam Pattie, żeby weszła tam razem ze mną. Przywitałyśmy się z lekarzem i on po chwili zapytał się mnie jak się czuje, odpowiedziałam mu że już jest lepiej, i że tak jak mi kazał cały czas leże, choc już powoli mi się to nudzi. Uśmiechnął się i po chwili powiedział coś co mnie z jednej strony usieczyło ale też i przeraziło.
- No to co? Gotowa posłuchac bicia serca swojego dziecka?
Oczy wyszły mi na wierzch, serce zastygło a ja z wielkim uśmiechem pokiwałam głową, żeby powiedziec mu że chce. Położyłam się, a lekarz włączył aparaturę wylał mi na brzuch maź. Pattie wzięła mnie za rękę.
- Gotowa? - zapytał ucieszony lekarz.
- Tak – odpowiedziałam.
Już po chwili mogłam usłyszec moje i Justina dziecko. Jego serduszko biło szybko i dokładnie je słyszałam. Łzy napłynęły mi do oczu z radości, Pattie tak samo.
- Mogła byś podac mi mój telefon? - zwróciłam się do Pattie.
- Tak.
Wyciągnęła mój telefon i mi go podała, ja szybko wykręciłam numer Jussa.
- Cześc kotek już po badaniu?
- Juss wiesz..chciała bym żebyś z kimś porozmawiał.
- Ymm.. no okej. - powiedział i nastała cisza, podałam telefon lekarzowi a on umieścił go bliżej urządzenia, tak żeby Justin mógł dokładnie usłyszec bicie serca naszego dziecka. Po moich policzkach nadal spływały łzy radości, po chwili lekarz oddał mi telefon, a ja słyszałam cisze.
- Juss jesteś tam?
Cisza.
- Juss?
Usłyszałam pociągnięcie nosem, co oznaczało tylko jedno. Wzruszył się tak samo jak ja.
- Tak kochanie jestem. - odpowiedział po chwili.
- Nie mogła się powstrzymac, przed zadzwonieniem do ciebie.
- Magda... ja...ja nie wiem co mam powiedziec, jestem taki szczęśliwy... to...to jest coś niesamowitego.
- To nasze dziecko Juss.

Mój nowy wygląd facebooka :D


No i jak Wam się podoba ten rozdział? :D Haha ^^
Następny rozdział nie wiem kiedy bedzie bo siedzenie przy rozgrzanym laptopie to ostatnia rzecz o której marze w takie gorące dni ... Staram się jak mogę pisac rozdziały ale nie jest to łatwe. + wyjerzdżam do brata a tam raczej nie będę miała czasu na pisanie rozdziałów, bo będę wariowała z bratem i jego żoną ^^

No i kolejna prośba, komentuje moi kochani prosze Was :* To dla mnie tak ażne jak dla Was kolejny rozdział :*

Believe ;*

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 104

Weszliśmy do auta które zabrało nas na miejsce imprezy. Weszliśmy do garderoby Jussa i tam czekaliśmy, aż trzeba będzie już iśc na czerwony dywan. Stresowałam się i tego nie ukrywałam.
- Juss a co jak wyjdę na zdjęciach jak idiotka? Lub jak nie będą chcieli na mnie patrzec? Albo zaczną mnie obażac i wgl jakoś się im nie spodobam? - zaczęłam panikowac.
- Kotek, po pierwsze to jesteś piękna i nie mogą cię nie pokochac, po drugie jesteś dziewczyną samego Justina Biebera więc będą chcieli ci robic zdjęcia, a po trzecie ty zawsze na zdjęciach wyglądasz jak księżniczka.- przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Idziemy – zawołał jakiś koleś ze słuchawką i mikrofonem na uszach, prawdopodobnie to był człowiek który jest koordynatorem imprezy. Wyszliśmy więc i udaliśmy się na czerwony dywan, nogi troszkę mi się trzęsły, Juss obejmował mnie w talii i prowadził w stronę porterów i kamer.
- Justin – jęknęłam, i pociągnęłam go tak aby zatrzymac, tak aby jakoś się wycofac.
- Kotek, uśmiechaj się i bądź naturalna. Pomyśl sobie, że jesteśmy sami i się wygłupiamy przed lustrem – powiedział mi do ucha po czym mnie pocałował. Postanowiłam się rozluźnic i posłuchac tego co mi doradził. Wyszliśmy i stanęliśmy w tłumie czekającym na wejście na czerwony dywan, choc w tym przypadku był on niebieski. Zaczęłam się rozglądac, aż w końcu poczułam jak ktoś ściska Jussa, odwróciłam się i zauważyłam Selene, z jednej strony się cieszyłam, z drugiej jednak jeszcze nie do końca byłam do niej przekonana. Potem mnie przytuliła i zaczęła rozmowę, po chwili podszedł Chris Brown – Stary poznaj moją dziewczynę Magdę – powiedział Justin do niego.
- Siema, miło mi poznac dziewczynę która zakręciła Biebsowi w głowie – zaczął się śmiac.
Następnie poznałam też innych np. Rihanne, Katy Perry, Big Shona, Luda Chrisa. Ale było fajnie poznac tyle fantastycznych ludzi, naprawdę. W końcu przyszła nasza kolej na wejście na dywan, moje nogi się lekko uginały, Juss popatrzył na mnie jak by chciał powidziec '' wszystko będzie dobrze''. Wziął mnie za rękę i poszliśmy ustawiliśmy się i objął mnie w talii ja się ustawiłam bliżej niego i po prostu się uśmiechałam, było naprawdę świetnie, cały czas słyszałam jak wołają nasze imiona, aby spojrzec w ich stronę. Flesze błyskały się cały czas, w pewnym momencie Juss spojrzał na mnie i mnie pocałował, wiedziałam, że gdyby nie makijaż było by widac jak się czerwienie. Po wszystkim poszliśmy udzielic wywiadu.
- Witajcie! Justin dzisiejszego wieczoru masz aż 5 nominacji jak się z tym czujesz? - zapytała kobieta.
- Fantastycznie, to dla mnie ogromny zaszczyt tym bardziej że jest to zasługa moich wspaniałych BELIEBERS!! - krzyknął aby tłum wokół nas zaczął wariowac.
- No tak, ale widzę że jest z tobą Magda, twoja dziewczyna choc chodzą plotki o ślicznym i dośc drogim nowym pierścionku Magdy na palcu, czy może to więc oznaczac, że nasz Justin Bieber postanowił się ustatkowac? - zapytała podejrzliwie, mnie i Jussowi zamarło serce. Biebs popatrzył się na mnie i uśmiechnął się tak jakby chciał powiedziec '' no to wpadka'', ale w tłumie nagle zauważyliśmy Scottera który kiwał twierdząco głową na znak żebyśmy powiedzieli.
- No tak, to prawda, oświadczyłem się Magdzie – powiedział drapiąc się w lekkim zakłopotaniu po głowie. Ludzie zaczęli krzyczec i bic brawo (chyba się ucieszyli).
- Noo Magda powiedz nam jak udało ci się usidlic takiego przystojniaka przy sobie? - zapytała, a ja nie wiedziałam co odpowiedziec bo po pierwsze byłam na żywo, po drugie tyle ludzi dookoła mnie słuchało, czułam po prostu na sobie presję, że muszę dobrze odpowiedziec – No to ciężko powiedziec, bo nie mam na to gotowej porady, po prostu tak się stało że Juss się zakochał, ja też i no nie robiłam nic wyjątkowego po prostu byłam sobą – odpowiedziałam, cały czas starając się uśmiechac i jednocześnie nie jąkac. Wyszło mi!
- I to w zupełności mi wystarcza – powiedział Juss, całując mnie w policzek.
- Uu no to miłośc aż od was bije! Szczęścia i jeszcze raz szczęścia wam życzę i do zobaczenia! - zeszliśmy z widoku kamer, rozdaliśmy autografy i udaliśmy się na miejsce gdzie cała gala miała miejsce. Niektórzy już tam byli, zajęliśmy swoje miejsca, zaraz koło nas usiedli Scooter, Kenny, Peter, Usher i inni. Kiedy się zaczęło czułam się po prostu świetnie, światła, reflektory, krzyki, kamery i w tym wszystkim ja. Po ok godzinie Juss poszedł przygotowywac się do występu, śpiewał mix As long as you love me i Boyfriend. Poszłam z nim za kulisy, pomogłam mu się przebrac, potem wróciłam na swoje miejsce na widowni. Po ok 10 minutach zapowiedziała go Jenifer Lopez. Juss wyszedł i zaczął śpiewac i tańczyc razem ze swoimi tancerzami, Oliwia nie mogła z nami przyjśc, więc Alfredo zaraz po występie jechał do niej. Zrobili naprawdę świetne show, miło się to oglądało, w pewnym momencie nawet zauważyłam kamerę nakierowaną na mnie, aby zaobserwowac jak zachowuje się podczas występu mojego narzeczonego. Kiedy zszedł ze sceny poczułam jak Selena mnie przytula – Gratulacje!!! Nie wiedziałam, że się zaręczyliście! Ciesze się! - brzmiała całkiem sympatycznie, może nawet ją polubię. Potem przyszedł Juss i dalej rozdawali nagrody. Kiedy doszło do kategorii najlepsza piosenka roku wyniki przedstawiał Will.i.am – And the winner is... JUSTIN BIEBER!!! wszyscy zaczęli piszczec i klaskac Biebs mnie pocałował i poszedł na scenę po czym zaczął swoją próbę podziękowania wszystkim, każdy chyba wie że to nie jest jego mocna strona, ale i tak robi to tak uroczo że ahh.. Tego wieczoru zdobył 3 statuetki.
Do domu wróciliśmy ok 3 w nocy, pod koniec całej imprezy strasznie źle się czułam, wyszliśmy nawet wcześniej bo ja już nie mogłam wytrzymac, a Juss nie chciał, żebym się męczyła. Weszliśmy do domu poszłam się umyc i od razu położyłam się spac, potem dołączył do mnie Justin. Przytuliłam się do niego i strasznie szybko zasnęłam.
Rano kiedy się obudziłam zastałam tylko puste miejsce obok mnie, strasznie źle się czułam, chyba wreszcie się dowiedziałam co to jest zgaga. Oprócz tego miałam straszne mdłości przez co musiałam odwiedzic łazienkę. Kiedy już z niej wychodziłam postanowiłam że poszukam Jussa. Był w kuchni i coś robił – Cześc Justin, długo nie śpisz? - zapytałam, cienkim i słabym głosem.
- No cześc księżniczko, od około godziny. Jak się czujesz? - zapytał tonem bardzo opiekuńczym kładąc swoje ręce na moich biodrach.
- źle.. zaraz się wykończę Justin! - powiedziałam, w sposób jakbym nie miała już siły.
- Oj kotek – podszedł do mnie, przytulił mnie mocno po czym dodał – idź się połóż, odpocznij i zobaczysz zaraz będzie dobrze.
- A ty przyjdziesz do mnie? - zapytałam.
- Oj Magda nie mogę, teraz jadę do pracy bo mam prę spraw do pozałatwiania i potem wracam robic ci obiad. - pocałował mnie w czoło.
Wtedy też dostrzegłam że jest ubrany i gotowy do wyjścia.
- No cóż, ok ale ja tutaj będę czekała na ciebie.
- Mmm to postaram się szybko wrócic – powiedział i ostatni już raz musnął swoimi ustami moje, po chwili zamknął za sobą drzwi, a ja poszłam się położyc.  




No i kolejny rozdział :D Jak Wam się podoba? Proszę o komentarze! :*
Zapraszam na moje nowe opowiadanie http://darkemoutions.blogspot.com/ dziś dodałam właśnie pierwszy post :D Mam nadzieję, że was zaciekawi! :D

Believe ;*