piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 107

Rano pojechałam z Pattie na badania, tam weszłam do gabinetu, pielęgniarka pobrała mi krew, dostałam pojemniczek na mocz (fuuj, nie lubie tego badania). Kiedy już wszystko było zrobione, miałam ochotę na zapiekankę, bo nie jadłam śniadania i byłam mega głodna.
Kupiłam sobie ale Pattie nie chciała, wiec ona kupiła sobie frytki. Kiedy zjadłyśmy poszłyśmy na spacer.
- Mój syn naprawdę się tym wszystkim przejmuje i bardzo mnie to cieszy. – powiedziała, zaczynając ze mną poważna rozmowę.
- Wiem, też to zauważyłam, wczoraj mówił do mnie o USG w 3D i że to będzie świetna pamiątka i w ogóle. Tak bardzo bym chciała, żeby był teraz z nami.
- Wiem, to jest utrudnione przez to że ma trasę, ale macie skype, przez co możecie się codziennie widzieć – uśmiechnęła się do mnie.
- No dokładnie, ale wiesz co mnie najbardziej męczy?
- No co? – zapytała Pattie z ciekawością.
- To że będę jego utrzymanką tak naprawdę… On będzie pracował, a ja będę siedziała w domu i on będzie za wszystko płacił. Nigdy nie chciałam takiego życia.
- Ale ty będziesz zajmowała się dzieckiem, a jego obowiązkiem jako głowy rodziny jest utrzymanie domu, więc nie powinno być ci głupio. Wiem że nie tak wyobrażałaś sobie swojego życia, no bo kto planuje dziecko w wieku 18 lat, teraz musisz przyjąć do wiadomości że nie będzie tak, jak sobie zaplanowałaś. – powiedziała, przytulając mnie.
- Ehh.. głupota boli, ale teraz jak bym miała cofnąć czas to… to chyba bym nie cofnęła. – kontynuowałam ta rozmowę.
- No to bardzo odważna decyzja, ale kiedy ja przyjęłam już do wiadomości, że będę miała dziecko to tak samo mówiłam i do tej pory tak uważam. Justin jest najlepszym co mnie spotkało w życiu.

Po rozmowie z Pattie, ona poszła do domu, a ja pojechałam do centrum handlowego, bo tam umówiłam się z Oliwią. Kiedy jechałam tam razem z ochroniarzem na którego uparł się Justin akurat zadzwonił on sam do mnie.
- No cześc kotek, jak tam? – usłyszałam jego zmęczony głos.
- No u mnie wszystko jest w porządku, właśnie jade do centrum handlowego na zakupy z Oliwią no i oczywiście idę coś zjeść.
- Yhym, no to dobrze, kup sobie coś ładnego, a ochroniarz z tobą jest?
- Tak, jest. Coś ty taki zły czy smutny?
- Aaa bo wkurzyłem się ale to o prace chodzi, nieważne słońce. – powiedział zrezygnowany.
- No ale może powiedz mi?
- Nie, no w wytwórni coś wymyślili z płytą i nie mogę jej wydac w tym czasie co chciałem, bo oni coś tam coś tam i po prostu powiedzieli że nie i teraz muszę czekać na decyzje kiedy. – słyszałam, że jest wkurzony.
- Rany to niedobrze, ale podali chociaż powód? – zaczęłam się martwic, bo jak by nie było jestem belieber i czekam na tą płytę tak jak inni.
- Nie wiem, Scotter poleciał do Los Angles to wyjaśniać, wiesz jaki on jest wkurzony?!
- No wyobrażam sobie, ale co im odwaliło?
- Nie wiem, ale kurde mam nadzieję, że nie dadzą nam terminu jakoś bardzo późno…- w jego głosie pojawiła się nutka nadziei.
- Na pewno Scott jakoś to załatwi, nie martw się tym jak na razie. – chciałam go pocieszyć.
- Musi, no ale wracając do ciebie jak się czujesz?
- No jakoś daje rade, nie jest źle.
- A czemu ty na zakupy jedziesz, skoro lekarz kazał ci leżec? – oho, nadopiekuńczy tryb mu się włączył, a przed chwilą jeszcze tego nie zauważył bo był przejęty tą całą płytą.
- Juss… - jęknęłam, przewracając oczami.
- Nie Juss, tylko zawracaj i do łóżka.
- Nie
- Tak
- Nie
- Magda… - tym razem to on jękną ale poważnym tonem.
- Twoja mama nie miała nic przeciwko…
- Dobrze moja mama nie, ale ja mam.
- Ale ja chce wyjść z domu! Ciąża to nie jest choroba – ponownie mu o tym przypomniałam.
- No tak wiem, ale… - nie dałam mu dokończyć.
- Nie ma żadnego ale, jadę do centrum, idę coś zjeść i może sobie coś kupie i wracam do domu. – tym razem to ja byłam stanowcza.
- Ale jak ludzie cie poznają, coś nie daj Boże się stanie i co wtedy? – No tym to mnie już wkurzył…
- Wiesz co Justin mogła bym ci teraz dużo powiedzieć, ale masz szczęście że jest tutaj ochroniarz i szofer, więc ci nie powiem, ale teraz przegiąłeś, muszę kończyc pa. – zakończyłam rozmowę i akurat podjechaliśmy pod główne wejście. Wyszłam i było całkiem spokojnie, szedł ze mną Bryan który mnie pilnował.
- To gdzie teraz? – zapytał.
- Ymm umawiałam się z Oliwią pod McDonalds więc tam idziemy. – odpowiedziałam mu z uśmiechem i poszliśmy w stronę ruchomych schodów, bo na górze znajdowało się miejsce gdzie miałam się spotkać z przyjaciółką.
- O tam jest, widzę ją – wskazałam na miejsce gdzie stała Oliwia, Bryan skinął głowa i podeszliśmy do niej.
- No siema laska, co to pewnie głodna jesteś? – zapytała uśmiechając się od ucha do ucha.
- Oj tak, i nawet już wiem co sobie zamówie. – podeszłam do lady i złożyłam swoje zamówienie, pani przyniosła mi te pyszne nóżki z kurczaka, 2 hamburgery i 2 cheeseburgery i sok pomarańczowy. Oliwia zamówiła troszkę mniej bo nie była aż tak głodna.
- Ej Bryan a ty co chcesz? – zapytałam, bo głupio było mi jeść kiedy on nie jadł.
- Ja nic, ale dzięki, że pytasz.
- Nie no my jemy to ty też powiedz na co masz ochotę. – namawiałam go widząc że jemu jest tylko głupio.
- Ehh to niech będzie cola i hamburger. – uśmiechnęłam się do niego i zamówiłam mu to o co prosił podałam mu zamówienie i poszliśmy do stolika.
Kiedy jadłyśmy rozmawiałyśmy o wielu sprawach, ale tak naprawdę, nie dało się o wszystkim porozmawiać, bo jednak obecnośc Brana na to nie pozwalała. W pewnym momencie zauważyłam fotoreportera, robiącego mi zdjęcia, westchnęłam cicho, ale dalej kontynuując rozmowę z Oliwią.
Po skończonym posiłku postanowiłyśmy, że udamy się do paru sklepów w poszukiwaniu czegoś fajnego do kupienia. W pierwszym sklepie kupiłam fioletowe szorty i pomarańczową bluzkę z kieszonką po lewej stronie. Oliwia kupiła sobie białą koronkową sukienkę. Następnie poszłyśmy i kupiłyśmy sobie śliczne buty, tzw rzymianki w kolorze brązowym.
Po udanych zakupach wróciłyśmy do domu, Pattie nie było zostawiła tylko kartkę gdzie pisało :

W garnku macie obiad, mam nadzieję, że będzie Wam smakowało, Justin uwielbia kiedy to gotuje, odgrzejcie sobie tylko i do zobaczenia jutro. Magda proszę Cię połóż się jak tylko zjesz obiad, a Ty Oliwia zadbaj o to. Wiem, że jest gorąco i pewnie chcecie posiedzieć przy basenie, ale jeszcze zdążycie, a tym czasem Magda musi nabrać sił na trasę. Papa ;*
- No to nici z naszych popołudniowych planów, musisz się położyć i przynajmniej będziemy mogły porozmawiać bez kogokolwiek. W końcu same. – powiedziała Oliwia.
Kiedy zjadłyśmy obiad, poszłyśmy na gore do pokoju, obie się położyłyśmy i Oliwia zaczęła rozmowę – Rozmawiałaś, dziś z Jussem?
- Tak, a co?
- A bo do mnie dziś Alfredo nie dzwonił i nie wiem czemu. – lekko ściszyła głos.
- Z tego co wiem, panuje tam lekko poddenerwowana atmosfera, bo coś tam z płytą mają problemy i nawet ja się z Jussem pokłóciłam, więc może i lepiej, żeby nie dzwonił.
- Aaa no to chyba, że, a o co się pokłóciliście? – zapytała zaciekawiona.
- Tzn. nie tyle, że się pokłóciliśmy jak oboje mamy inne spojrzenie na moją ciążę. – zauważyłam.
- Uuu to widzę, że tryb ‘’Nadopiekuńczy Justin’’ mu się włączył.
- Tak, mam wrażenie, że jak bym siedziała w domu na tyłku to on był by najbardziej szczęśliwy, bo nic mi się nie stanie. – powiedziałam i przewróciłam oczami.
- Ehh…to teraz poczekaj aż on zacznie się tobą opiekować w trasie – zaczęła się śmiac.
- Haha, ale zabawne, nie mów mi nawet chyba tego nie przeżyję – przewróciłam oczami i też się zaśmiałam.
Nagle dostałam wiadomośc, więc podniosłam swojego iPhona i zobaczyłam od kogo.
- Kocham Cię, przepraszam za dziś ;* porozmawiamy o wszystkim jak się zobaczymy. – oho ruszyło go sumienie.
- Dobrze, porozmawiamy jak się spotkamy. – odpisałam mu.
- Czyli nadal jesteś zła?
- Nie, czemu tak uważasz?
- Bo za dobrze Cię znam, a poza tym to napisałem ci że się kocham a ty mi nie odpisałaś.
- O Boże…to skoro tak to też Cię kocham.
- Dobra widzę, że nie ma sensu teraz rozmawiać, do usłyszenia.
- Ej no …wejdź na skype, proszę. – poprosiłam go.
- Nie bardzo mam czas, przepraszam. – no i mnie spławił…
- Justin!
- Co?
- Skype! Teraz!
- Dooobra….
Włączyłam laptopa i poprosiłam Oliwie, żeby zostawiła mnie samą, bo muszę porozmawiać z Jussem. Wyszła i akurat dzwonił.
- Słucham? – powiedział poważnym tonem głosu, podpierał twarz jedną ręką.
- Porozmawiamy teraz bo zobaczymy się dopiero za jakieś 2 tygodnie…
- O czym chcesz rozmawiać?
- O tym czego nie dokończyliśmy kiedy jechałam na zakupy.
- Rany ale o czym tu rozmawiać? Martwię się o ciebie i tyle. – przewrócił oczami i poprawił czapkę którą miał na głowie.
- No właśnie jesteś nad opiekuńczy, mam wrażenie, że dla ciebie najlepszym rozwiązaniem było by gdybym nigdzie nie wychodziła… - spuściłam wzrok.
- To nie tak, po prostu skoro lekarz zalecił ci leżenie w łóżku to miał do tego powód tak? A ty to olałaś i poszłaś na zakupy.
- Nie olałam, leże cały czas, zapytaj się swojej mamy i Oliwi! Już to leżenie wychodzi mi bokiem! Mam dość, wiem że muszę leżeć i okej leże, ale te zakupy zajęły nam tylko półtorej godziny. Potem chciałyśmy poleżeć przy basenie, ale twoja mama powiedziała, żebym się położyła tak, też więc leże, zobacz – podniosłam laptopa i pokazałam mu naszą sypialnie.
- Ehh… Kurde, co ja mam poradzic na to, że ja się o ciebie, o was martwię… spojrzał w kamerkę.
- No a co będzie jak przyjadę w trasę i będę musiała więcej się ruszac? Bo tak będzie i co wtedy zrobisz? – zapytałam się i czekałam na odpowiedź której byłam bardzo ciekawa.
- No będę się temu przyglądał i martwił się jeszcze bardziej, przez co będę totalnie wykończony, nie będę mógł jeść ani spać.
- Ale wymyślasz, nie potrzebnie. Jesteś przewrażliwiony – uśmiechnęłam się do niego.
- No może, ale to dlatego, że cię kocham. – również się do mnie uśmiechnął.
- Też cię kocham. – posłałam mu całusa przez kamerkę.
- No w końcu.
- To co już jest ok, i mogę spokojnie odpoczywać. – zapytałam się.
- Tak, już tak, to do usłyszenia. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam, się i zawołałam Oliwie. Dalej rozmawiałyśmy.


Hahaha ^^ patrzcie co znalazłam :D to jest moja nowa tapeta na laptopie xD


No a co do rozdziału to mam nadzieję, że się podoba :D PROSZĘ O KOMĘTARZE :*:*

Plus słuchjajcie, moja koleżanka ma do sprzedania książkę Jussa ,, I'm just getting started'' za 40 złotych bez kosztów przesyłki. Więc jeśli jesteście zainteresowani to piszcie mi na maila sabcia120@wp.pl  :D 

7 komentarzy: