sobota, 28 września 2013

Rozdział 113

Na następny dzień o godzinie 7 przyszedł lekarz, aby sprawdzic co i jak z Magdą. Jej rodzice, moja mama oraz nasi znajomi pojechali do domu, jednak ja się uparłem, żeby zostac.
- Jak minęła noc? Zauważył pan coś niepokojącego? - Zapytał lekarz, spoglądając na kartę przy łóżku Magdy.
- Przecież co godzina przychodziła tu jakaś pielęgniarka, a poza tym gdybym coś zauważył to chyba bym was powiadomił prawda? - Odpowiedziałem niezbyt miłym tonem głosu. Po prostu byłem sfrustrowany tą całą sytuacją.
- Wiem, że to dla pana ciężkie jednak może niech jedzie pan do domu i odpocznie? - Zaproponował.
- Nie, nie mogę. Nie ostawię jej.
- No dobrze jak pan uważa – Złapał za klamkę chcąc wyjśc z sali, jednak ja postanowiłem zadac mu pytanie. - Wiadomo jaka była płec dziecka? - Poczułem ból w klatce piersiowej, na wspomnienie o dziecku.
- Właśnie idę po wyniki, miejmy nadzieję, że już są – Odpowiedział mi. Skinąłem mu tylko głowa i z powrotem odwróciłem się w stronę Magdy. Kiedy zostaliśmy sami postanowiłem z nią porozmawiac, moje oczy ponownie się zaszkliły, jednak nie pozwoliłem łzą spłynąc po moich policzkach. - Magda, kochanie...słyszysz mnie? Wiem, że tak. Nie zostawiaj mnie, mój świat bez ciebie będzie pusty, będzie niczym. Ja...ja po prostu nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Teraz wyglądasz jakbyś spała, jednak wiem, że tam w środku walczysz, walczysz bardzo mocno żeby do mnie wrócic, żebyśmy mogli dalej być razem. Wiem to, dlatego proszę cię, nie poddawaj się. - Ścisnąłem jej rękę. - Widzisz to? - Wskazałem na mój tatuaż z jej podobizna na ręce – Pamiętam jak mnie ochrzaniłaś za to – na moje usta wkradł się lekki uśmiech. - Potem jednak jak ci powiedziałem że przecież i tak mnie kochasz powiedziałaś że tylko o tym marzę i tak wspaniale się uśmiechnęłaś i wyszłaś z pokoju, a ja pobiegłem za tobą i zaczęliśmy się wygłupiac, to jedno z moich ulubionych wspomnień. Jednak tym najlepszym jest wieczór w którym powiedziałaś TAK, i zgodziłaś się zostac moją żoną. Pamiętam jak wtedy zapytałem się czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie, a ty się zgodziłaś. Pamiętasz? Magda jestem najszczęśliwszy kiedy jesteś ze mną, kiedy wiem, że nic ci nie grozi, kiedy widzę twój uśmiech i kiedy patrzysz się na mnie z ta całą miłością. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - W tym momencie usłyszałem jak ktoś zapukał do drzwi, to byli rodzice Magdy i moja mama, odwróciłem się do nich i ocierając łzę która niekontrolowanie opuściła swoje miejsce i stoczyła się po moim policzku wstałem.
- I jak z nią? - Zapytała jej mama.
- Dobrze, znaczy się, w nocy nic się nie działo, a jak pytałem się pielęgniarek mówiły, że bez zmian. - spuściłem głowę.
- Justin chodź musisz coś zjeśc – powiedziała moja mama, wyciągając do mnie rękę. Spojrzałem ostatni raz na Magdę i powiedziałem – jeszcze tu wrócę. - Wyszedłem, zostawiając ją i jej rodziców samych.
Zamknąłem za sobą drzwi i od razu przytuliłem moja mamę, potrzebowałem teraz kogoś, kto mógłby mnie wesprzec. Zawsze była taką osobą do której mogłem się zwrócic z każdym problemem, zawsze mi pomogła lub po prostu była ze mną.
- Chodź zjesz coś – Powiedziała.
- Nie jestem głodny – Pokręciłem głową. Z tego całego stresu nie mogłem patrzec na jedzenie.
- To chociaż chodź napijesz się czegoś, kawy? - Zaproponowała.
- dobrze – Poszliśmy w kierunku jakiegoś baru, stołówki czy sklepiku. Weszliśmy na salę i kupiliśmy kawę. Potem wróciliśmy na korytarz, usiedliśmy na ławkach, a ja jedynie co robiłem to ślepo patrzyłem się przed siebie popijając kawę, nie byłem w stanie rozmawiac.
- Synku. - Powiedziała moja mama, ja jedynie na nią spojrzałem.
- Jak się czujesz? - Zapytała, ale odpowiedź była prosta.
- Jak przegrany mamo. Nie potrafię zadbac nawet o własną rodzinę, to wszystko jest do bani. Wiesz tak sobie myślę, że gdyby nie ta cała sława to by się nie wydarzyło. - Powiedziałem.
- Ale gdyby nie ta sława nie poznał byś jej...
- Może to i nawet lepiej, Magda żyła by dalej swoim życiem prawdopodobnie by się w tej chwili śmiała, dziecka by w prawdzie nie było, ale przynajmniej nie musiało by cierpiec. To wszystko moja wina, to przeze mnie jest tak jak jest. To ja ją naraziłem na to wszystko.
- Nieprawda Juss. To nie twoja wina, to po prostu wady twojego zawodu, ale każdy zawód ma swoje minusy. Nie chce teraz żebyś mnie źle zrozumiał, bo ja też nie mogę pogodzic się z faktem, że moja wnuczka albo wnuczek mnie nie pozna, a moja przyszła synowa leży w szpitalu i walczy o życie. Ja po prostu chce powiedziec ci że nie możesz się obwiniac.
Podczas mojej rozmowy z mamą wypiłem całą kawę i kiedy wstałem aby wyrzycic kubek do kosza zauważyłem lekarza, który szedł w moją stronę – Teraz idę do Pani Magdy, a potem poproszę pana do mojego gabinetu na rozmowę. - Powiedział. Wszedł i sprawdził jej kartę, oraz ją zbadał.
- Co z nią? - Zapytał jej tata.
- Zaraz poproszę państwa na rozmowę, ale w pierwszej kolejności ojciec dziecka. - Rodzice kiwnęli głowami i ja wraz z lekarzem poszliśmy do jego gabinetu.
- Dobrze więc mam już wszystkie wyniki badań, i mogę teraz wszystko panu powiedziec.
- Dobrze – kiwnąłem głową i słuchałem dalej.
- A więc tak, zacznijmy od tego, że ostrze znalazło się w podbrzuszu Magdy. Ostrze przebiło płód przy okazji kalecząc dziecko i – nie mogłem tego słuchac, zacisnąłem powieki czując napływające łzy. - Może pan oszczędzic mi takich szczegółów? - Zapytałem.
- Oczywiście, więc Magda straciła dużo krwi, w tym momencie podajemy jej ją na uzupełnienie niedoboru. Z tego co widzę, jest nie znaczna mała poprawa. Nadal jednak trzeba czekac, bo jeśli nie obudzi się w przeciągu 24 godzin, niestety będzie miało to negatywne oddziałowanie na jej mózg. Miejmy nadzieję, że się nie pogorszy. A co do dziecka, znana jest już jego płec – Powiedział lekarz, lekko się zatrzymując, sprawdzając czy nadążam.
- więc? - spytałem.
- dziewczynka. - Zapadła między nami cisza, moja klatka piersiowa bolała, a raczej serce. To był cios dla mnie zawsze chciałem mieć córkę, zwłaszcza jako pierwszą, teraz niestety to wszystko prysło.
- To ja chce jej powiedziec o tym, jak się tylko obudzi – lekarz pokiwał tylko głową na zgodę.
- Czy ma pan do mnie jakieś pytania?
- – odpowiedziałem, a następnie wyszedłem z jego gabinetu, aby móc wymienic rodziców Magdy, aby mogli iśc do lekarza.
Szedłem przez korytarz, kiedy doszedłem do miejsca gdzie znajdowała się sala na której leżała Magda zauważyłem Alfredo, Oliwie, Ryana i moją mamę. Spojrzałem tylko na nich i nie wiedziałem co powiedziec. Oliwia była wtulona w Alfredo. Patrzyli się na mnie ze smutkiem i współczuciem. Nagle przyjaciółka mojej dziewczyny wstała i podeszła do mnie, spojrzała mi prosto w oczy i wpatrywała się we mnie, a ja powiedziałem tylko – To była dziewczynka. - W tym momencie Oliwia powiedziała – Oh Justin tak mi przykro – i mocno mnie przytuliła. Przez chwile moje ręce zwisały bezczynnie ale potem, objąłem ją i wszystko puściło, łzy ponownie zaczęły spływac mi po policzkach – To była dziewczynka, ja i Magda mieliśmy mieć córeczkę. Na pewno była by taka śliczna jak ona, i mądra tez po niej. Na pewno miała by piękny uśmiech i często by się śmiała tak jak i my, bo przecież byli byśmy taką szczęśliwą rodziną. - Płakałem w objęciach Oliwi, ona tez płakała. Chłopaki podeszli do nas, wtedy tez ja otarłem łzy. Moje oczy były czerwone od płaczu, moje włosy opadały na czoło, nie były ułożone.
- Stary chodź zawiozę cię do domu, przebierzesz się i odświeżysz. - Zaproponował Alfredo.
- nie muszę być teraz z nią.
- Ja z nią posiedzę, a ty jedź, nie będzie cię raptem godzinę. Jak coś będzie się działo to zadzwonimy. - Powiedziała Oliwia.
- Ehhh no dobra. - Zgodziłem, się bo wiedziałem, że nie zostawiam jej samej na pastwę losu. Wyszedłem ze szpitala razem z moim najlepszym kumplem. Pojechaliśmy do domu.

~*~
- Halo? - odebrałem pospiesznie telefon wychodząc z łazienki.
- Justin przyjeżdżajcie szybko! - Rozłączyła się. Nie wiedziałem co mam zrobic i co to oznaczało. Jej telefon bardzo mnie zaniepokoił, wiedziałem że trzeba jechac tam jak najszybciej – Alfredo jedziemy do szpitala!! - krzyknąłem, zakładając pierwszą lepszą koszulkę i spodnie.

Kiedy przyjechaliśmy do szpitala po 20 minutach Ryan czekał już na nas przy wejściu, kiedy tylko go zauważyłem krzyknąłem – Ryan co jest?
- Za mną szybko, nie ma czasu! - Pobiegliśmy za nim, jednak nie czekaliśmy na windę, pobiegliśmy schodami. Kiedy biegliśmy korytarzem, w jednej z sal było straszne zamieszanie, kiedy zauważyłem Oliwie, rodziców Magdy i moja mamę zapłakanych wiedziałem że to jest coś cholernie złego. Podbiegłem i przez szybę zauważyłem leżąca na łóżku moją Magdę i lekarzy oraz pielęgniarki dookoła niej i jedyne co słyszałem to ich krzyki i ten okropny pisk. Oni...Oni ją reanimowali.

_____________________________

No i tak.... na następny będziecie musili sobie poczekac troszkę dłużej bo jeszcze nawet nie zaczęłam go pisac ;/ Ale jak do poniedziałku do 16 będzie 15 komentarzy od 15 RÓŻNYCH osób (anonimy proszę się podpisywac) To rozdział będzię w czwartek/piątek a nie dopiero za 2 tyg :D 

10 komentarzy:

  1. No nie... Mam nadzieje że Magda przeżyje i jeszcze uda im sie mieć dziecko. Czekam z ogromną niecierpliwościa nn. / @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejusiu <3
    Rozdział cudowny jak każdy...
    Współczuję im utraty dziecka, a Justinowi stanu krytycznego narzeczonej :)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością <3

    P.S. Czytam każdy rozdział, ale nie mam zbyt czasu na komentowanie przez nadmiar lekcji i szkołę

    ~Domi
    Swagggerlove.blogspot.com
    Lbdar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę Cię żeby ona przeżyła i żeby mieli kolejne dziecko jak to czytałam to było mi przykro. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG czekam na nn jakie emocje ! /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. omomomomo...szybko kolejny...ciekawe czy ją uratują

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojejku :( Współczuję Justinowi :( Następny szybko !! Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. ona nie może umrzeć :( błagam ♥ czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Ona musi przeżyć muszą być razem muszą ♥ popłakałam sie *.* czekam na nn\Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG... <3
    czekam na koolejny.... <3
    nooormalnie rycze jak głupia.... *-* /Olka

    OdpowiedzUsuń