poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 112

Justin

Przygotowywałem się do koncertu, wszyscy już czekali, słyszałem moich fanów. Ostatnie poprawki, uśmiech do lustra i nagle wchodzi Scooter jak burza do mojej garderoby, jego oczy są wielkie i pełne strachu.
- Rany Scoot wyglądasz na przerażonego, coś się stało? -
- Justin... - Zaczął.
- No co jest? - Zapytałem.
- Magda... - To było jedyne co powiedział.
- Co Magda? - Zapytałem już teraz poważnie, jednak on nadal milczał więc dał mi tym samym do myślenia, że stało się coś złego. - Stary! Co Magda? Co się stało? Odpowiedz mi!! - Złapałem do za ramiona.
- Magda...Ona...Ona Jest w szpitalu w ciężkim stanie. - Powiedział, a moje ręce opadły.
- Co?! Ale jak to? Co się stało? Coś z dzieckiem?!
- Ona...Justin, jakaś psych-fanka wbiła jej nóż w brzuch, nic więcej nie wiem tyle zrozumiałem z tego co Pattie mówiła, a bardzo płakała.
- Nie! Nie! Nie! Kurwa! Tylko nie to! - Opadłem na podłogę, a moje oczy napełniły się łzami.
- Justin nie możesz teraz się załamywac ona...to znaczy Magda cie teraz potrzebuje... - spojrzałem na niego i powiedziałem – Czy moja mama jeszcze coś mówiła?
- Powiedziała jeszcze żebyś się spieszył, bo nie wiadomo czy zdążysz się z nią pożegnac, bo stan jest na tyle krytyczny, że w każdej chwili może...
- Nie! Cicho! Ona nie... Ona mnie nie zostawi! Muszę tam jechac, Odwołaj wszystkie koncerty jak na razie! - Wstałem i ocierając oczy przebrałem się jak tylko można było najszybciej. Scooter zajął się wszystkim, włącznie z tym, żeby zadbac aby samolot był gotowy.
Pojechałem do hotelu i zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i udałem się na lotnisko. Ta adrenalina którą czułem nie pozwalała mi na załamanie się, to było... okropne uczycie. Leciał ze mną Alfredo i Ryan.
Po ok 2 godzinach wystartowaliśmy. Nie mogłem nic powiedzic, to było okropne uczucie, jak bym chciał płakac ale nie mógł bym. Nagle zdałem sobie sprawę, że rodzice Magdy nic nie wiedzą.
- Rany muszę zadzwonic do jej rodziców! - Wstałem szybko, gorączkowo szukając mojego telefonu. Chłopaki coś do mnie mówili, ale nie słuchałem ich.
- Justin!! Siadaj oni już wiedzą i też lecą! Uspokój się! - Krzyknął Ryan.
Popatrzyłem się na nich, nie mogąc nic powiedziec. Po prostu usiadłem i podkuliłem nogi tak żebym mógł je objąc rękami.

~*~
Wylądowaliśmy i od razu pojechaliśmy do szpitala. Wszedłem szybko do środka i pobiegłem do recepcji. Pielęgniarka rozmawiała przez telefon, ale je nie mogłem czekac – Przeprasza, to pilne!
- Przepraszam na chwilkę – powiedziała do kogoś w słuchawce – słucham?
- Szukam mojej dziewczyny nazywa się Magda... - Nie dała mi dokończyc.
- A tak, drugie piętro i na prawo cały czas prosto, do drzwi z napisem sala operacyjna. - Podziękowałem jej i pobiegłem tam gdzie mi kazała. Chłopaki szli za mną.
Kiedy zauważyłem moją mamę, siedzącą na szpitalnym krześle i płaczącą wiedziałem, że jest bardzo źle.
- Mamo!
- Justin! - Podbiegłem do niej.
- Co się stało? Opowiedz mi! - Przytuliłem ją mocno.
- By-byłyśmy u lekarza i 2 fanki do nas podeszły i chciały zdjęcie z nami, i jedna z nich podczas robionego zdjęcia z Magdą, wyciągnęła nóż i … i wbiła Magdzie w podbrzusze. Magda upadła, a ochroniarze złapali obie dziewczyny. Ta dziewczyna zaczęła krzyczec, że ty jesteś jej, a Magda to wszystko psuje i w ogóle. Przyjechała policja a lekarz z przychodni się nią zajął. Szybko przyjechała karetka i zabrała ją tutaj, a ja od razu zadzwoniłam do ciebie, ale nie odbierałeś, więc zadzwoniłam do Scootera. Boże Justin!! - Moja mama tak strasznie płakała, a ja po prostu ją puściłem i zapytałem się bez żadnych emocji – Co z nią...Co z dzieckiem?
- Nie wiem, lekarz powiedział tylko, żeby w miarę szybko zadzwonic do bliskich bo... bo ona może tego nie przeżyc. - moja mama opadła na krzesło. Kiedy mi to wszystko wytłumaczyła, to nagle uderzyła mnie ogromna fala gorąca. Nie wiedziałem co jest grane, po prostu to wszystko we mnie wrzało, byłem totalnie oszołomiony.
Jak moja Magda, może ode mnie odejśc? Przecież jesteśmy tacy szczęśliwi, tacy wydawało mi się idealni. To dzięki niej wiem co to prawdziwa miłośc. Ona jest powodem mojego uśmiechu, radości, energii, jeśli jej zabraknie to...to ja nie wiem co zrobię. Ona jest moim wszystkim, kocham ją ponad wszystko, a ona teraz tak o po prostu chce odejśc. Oparłem się o ścianę i jak gdyby nigdy nic opadłem na podłogę, łzy zaczęły napływac mi do oczy tak, że przestawałem cokolwiek widziec. W końcu już nie mogłem, po prostu pozwoliłem, aby to wszystko ze mnie zeszło, żeby było mi lepiej, niestety, tak się nie stało. Ból w sercu rósł z każda minutą oczekiwania na lekarza, z każdą sekundą niepewności. Magda i nasze dziecko było tam, za tymi drzwiami a ja nie mogłem im pomóc chociaż obiecywałem jej, że będzie bezpieczna, że nic jej się nie stanie....że ja ją ochronię. Nie dotrzymałem słowa, jestem gównianym dupkiem niepotrafiącym zadbac nawet o własną dziewczynę.
Zacząłem się modlic – Boże ocal im życie, spraw żeby Magda i nasze dziecko wrócili do mnie, żebyśmy mogli cieszyc się życiem razem. Jej uśmiech jest moimi bateriami, które ładują mój humor, jej radosny głos sprawia, że chce mi się życ, że nie jest już tak nudno jak kiedyś. Od momentu ostatniej jej operacji Magdy na serce, nie miałem powodu do takiego strachu. Ale zanim wyjechała, za nim się rozstaliśmy miałem złe przeczucia, ale nie chciałem mówic na głos. Boże to boli, kiedy chcesz ponownie zabrac mi ukochaną osobę, nie rób tego. Kocham ją całym moim sercem i chce żeby była ze mną, żeby się zestarzała razem ze mną i naszymi dziecmi oraz wnukami.

Nagle z mojej zadumy wyciągnęły mnie otwierające się drzwi. Podniosłem szybko głowę, z nadzieją, że to będzie lekarz, który powie mi że, wszystko jest w porządku, lecz zobaczyłem pielęgniarkę. Od razu zerwałem się na równe nogi i zapytałem się – Co z nią? Jak z dzieckiem?
- Przepraszam, ja nie mogę udzielac informacji na ten temat, lekarz powiedział, że poinformuje pana jak skończy. - Odeszła, a w tym momencie przyszli rodzice Magdy. Jej mama cała zdruzgotana, ojciec był zdenerwowany. Nie wiedziałem co im powiedziec, byłem przestraszony, że będą mnie obwiniac, że zabiorą ją ode mnie jeśli ona przeżyje. Zadawali dużo pytań ,,Jak z nią?'' ,,Co z dzieckiem?'' ,, Co się stało?'' ,,Boże czemu ona?'' ,,Jak bardzo jest poważnie?'' ,, Przeżyje?''

Nie byłem w stanie im odpowiedziec, po prostu usiadłem na krześle i złapałem za włosy, ciągnąc za ich końce. Jednym uchem słyszałem jak moja mama opowiada wszystko rodzicom Magdy i jak jej mama zaczyna płakac. Siedzieliśmy tam jeszcze przez 10 minut, aż w końcu zza drzwi operacyjnych wyszedł lekarz. Wszyscy wstaliśmy i wpatrywaliśmy się w niego.
- Przepraszam czy jest ktoś z rodziny Magdy, albo ojciec dziecka? - Zapytał lekarz, a ja odpowiedziałem mu – Tak, ja jestem ojcem dziecka, a to są rodzice Magdy – Wskazałem na nich.
- Dobrze, więc operacja się udała i Magda żyje lecz następne 48 godzin będzie decydujące, ale przykro mi – Zwrócił się w kierunku do mnie – Dziecka nie udało się uratowac, nóż który został wbity uszkodził macice i płód. Niestety nic nie dało się zrobic. - Spuścił wzrok.
- Nie...nie...nie! - Opadłem na krzesło i dosłownie nie wiedziałem co mam robic. Mój świat się zawalił, jedno z moich powodów szczęścia odszedł. Teraz czuje dokładnie to co czuje ojciec któremu właśnie powiedziało się, że nigdy nie będzie mógł poznac swojego dziecka.
- Możemy ją zobaczyc? - Powiedziała mama Magdy, przejęta tym, że ona również nie pozna swojego wnuczka lub wnuczki.
- Ehhh niechętnie, ale dobrze, jako rodzice możecie ale nie na długo.
Jednak zanim lekarz się oddalił zdążyłem zapytac – to był chłopiec czy dziewczynka? - mój głos był słaby i ledwo słyszalny.
- Niestety ciąża była w zbyt wczesnym stadium, żeby to określic, ale wykonamy odpowiednie badania i wszystko panu powiemy. - Poklepał mnie po ramieniu i odszedł, razem z rodzicami Magdy, którzy mieli iśc ją zobaczyc.
Poczułem jak moja mama siada koło mnie.
- Przykro mi synku, naprawdę mi przykro, to nie powinno było się wam przydażyc. - Czułem jej dłoń na moich plecach.
- Skąd wiesz? Może czymś sobie na to zasłóżyliśmy...a raczej ja? Bo przecież czemu miało by się tak stac? To jest totalnie niesprawiedliwe! Moja dziewczyna, a raczej narzeczona leży w sali pooperacyjnej i nie wiadomo czy przeżyje, a moje dziecko zmarło! To..to jest okropne, ten ból jest nie do zniesienia! Ta myśl, że mogę stracic też i Magdę! Mamo zrób coś! Proszę cie, pomóż mi. - Skuliłem się w taki sposób, żeby moja głowa spoczęła na jej kolanach. Płakałem bo nic innego mi nie pozostało. Totalnie się załamałem, zapomniałem nawet że Ryan i Alfredo tutaj są.
Po ok 5 minutach usłyszeliśmy – Co z nią? Co z dzieckiem? - To była Oliwia, przejęta całą sytuacją. Jednak kiedy mnie zobaczyła i miny innych też, wiedziała że jest źle.
- Proszę nie mówcie mi że Magda...że ona... - Alfredo złapał ją i powiedział – Magda była na operacji, i lekarz powiedział, że następne 48 godzin jest decydujące.
- No a co z... - Zapytała ale nie zdążyła, ubiegłem ją.
- Zmarło. - moja odpowiedź była krótka i zawierała wszystko co chciałem jej przekazac.
- Co?! O Boże...Justin, tak mi przykro... - spojrzałem na nią, ale już nic nie odpowiedziałem, po prostu nie byłem w stanie.

Po ok 20 minutach, przyszedł tata Magdy, który zapytał mnie czy chce ją zobaczyc. Pokiwałem głową i poszedłem za nim. Przed wejściem musiałem założyc specjalny płaszcz ochronny. Złapałem za klamkę i wszedłem do środka. Magda leżała, można by pomyślec, że śpi gdyby nie te wszystkie rurki i kabelki i ta cała aparatura przy jej łóżku. Jej klatka unosiła się i opadała, oddychała. Była taka spokojna, nie wyobrażam sobie momentu w którym będę musiał powiedziec jej, że....że dziecko nie żyje.
Usiadłem koło niej, wziąłem jej rękę i przyłożyłem do twarzy – Magda nie zostawiaj mnie, Od kiedy pojawiłaś się w moim życiu, poczułem że jednak życie może jeszcze nas nie raz zaskoczyc, nigdy bym nie pomyślał, że zakocham się w dziewczynie, która wygrała konkurs o mnie. Po prostu jechałem tam na spotkanie z fanką, na nic nie liczyłem, nie przyszło mi do głowy to że ja i ta dziewczyna będziemy zaręczeni i...i że ona będzie w ciąży z naszym dzieckiem. Magda kocham cię i zawszę będę ci to powtarzał. Nikogo innego nigdy tak nie pokocham jak ciebie. Twój uśmiech, którym zarażasz wszystkich dookoła, twoje oczy kiedy patrzysz na mnie z tą całą miłością, włosy które opadają na ramiona i pozytywne nastawienie do życia to są rzeczy które pomagały mi wstac codziennie rano, a jak ode mnie odejdziesz to...to już nie będę miał po co wstawac, po co przeżywac kolejnego dnia. Kocham cię. - Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.

______________________________________

.... Nie zabijajcie mnie proszę za to, dobra a więc liczę że będzie dużo komentarzy :D i Wybaczcie że dziś nie dałam zdjęcia, ale coś mi się ścina :D

No to taaak.... następnego rozdziału możecie się spodzewac tak coś koło piątku/soboty myślę to zalęzy jak uda mi się napisac 

4 komentarze:

  1. O MÓJ BOŻĘ PRYCZAŁAM SIĘ TO NIE PRAWDA TO DZIECKO ŻYJE !!! :( O JPRDL PROSZĘ CIĘ NO ! DLACZEGO ??

    OdpowiedzUsuń
  2. O BOŻE DLACZEGO ?! PORYCZAŁAM SIĘ *.* TO NIECH MAGDA PRZYNAJMNIEJ PRZEŻYJE :(

    OdpowiedzUsuń
  3. o jezu jaki boski rozdział..popłkałam się..czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo zajebisty. Tylko to dziecko... Brak mi słów. Czekam nn. / @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń