piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 103

Ważne pod rozdziałem!! :*

Wstałam rano, ale i tak byłam padnięta. Odwróciłam się tylko przodem do Jussa – Hej piękna. - powiedział, łapiąc mnie za pośladki.
- No cześc przystojniaku. - powiedziałam, ale wplatając mu palce we włosy.
Zaczął mnie całowac, z każdą chwila stawało się coraz bardziej namiętnie. Po chwili górował nade mną. Na chwilkę przestał mnie całowac popatrzył się na mnie, spojrzałam mu prosto w oczy. Chyba nie był pewny tego czy powinniśmy. Z jednej strony widziałam, że chce, lecz z drugiej miał obawy. Wolałam nie przedłużac tego na siłę.
- To co wstajemy? - zapytałam
- Przepraszam, po prostu... - usiadł na łóżku.
- Kotek, ale ty mnie nie przepraszaj, ja cię rozumiem. I ty i ja jesteśmy pierwszy raz w takiej sytuacji. Wiem, że masz obawy i na pewno nie będę cie do niczego zmuszała, wystarczy mi, że mnie kochasz i od czasu do czasu udowodnisz mi to małym buziakiem, albo po prostu mnie przytulisz. - powiedziałam do niego.
Potem ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Dziś bez śniadania, bo miałam badania. Pojechaliśmy, a Oliwia wyszła gdzieś z Alfredo.
- Wejśc tam z tobą? - zapytał opiekuńczo.
- Nie, spoko to tylko pobieranie krwi.
Poszłam do gabinetu i po chwili wyszłam.
- To co teraz śniadanie? - zaproponował mój kochany chłopak.
- No dobrze, niech będzie śniadanie.
Dojechaliśmy do restauracji, zamówiliśmy naleśniki i rozmawialiśmy.
- Magda, musimy dziś jechac po jakąś sukienkę.
- Co? Czemu?
- Bo jutro jest rozdanie nagród muzycznych i idziesz ze mną.
- Hahaha! Nie!
- Czemu?
- Juss, nigdy nie byłam na takiej imprezie... Skąd w ogóle pomysł żebym szła z tobą?
- Po pierwsze, chce mieć cię przy sobie i oficjalnie już tak na poważnie przedstawic cie światu, a po drugie Peter powiedział, że to będzie dobra reklama dla ciebie.
- Boże czy on nie rozumie, że ja nie chce... czym więcej teraz zasmakuje tego życia, tym gorzej będzie mi się z tym rozstawac.
- Kotek!
- No co?
- Proszę cie!- zrobił oczka.
- Ehhh.. no dobra... - uśmiechnęłam się.
Po śniadaniu pojechaliśmy na zakupy i kupiliśmy sukienkę. Do domu wróciliśmy ok 16. Byłam padnięta, więc umyłam się tylko i poszłam spac. O 20 obudził mnie Juss, żebym zażyła witaminy. Był taki opiekuńczy. Dbał o mnie i starał się, żeby mi niczego nie brakowało.
- Może jesteś głodna?
- Nie, dziekuję.
- A masz na coś ochotę?
- Tak, na przytulenie się do mojego narzeczonego!
Położył się więc koło mnie. Wtuliłam się w jego szyję. Był taki ciepły, zawsze jak był blisko mnie czułam się bezpiecznie. Nigdy się przy nim nie nudziłam, zawsze chodziłam uśmiechnięta.
Ok 8 wstałam. Juss jeszcze spał, nie chciałam go budzic, więc poszłam się umyc i przebrac. Zjadłam śniadanie i poszłam na ogród. Był dość duży więc mogłam sobie pospacerowac, Koło grządki z kwiatami było dużo chwastów, więc postanowiłam je wyplewic. Poszłam do domku z rzeczami dla ogrodnika, wzięłam wiaderko na odpady i rękawiczki. Przyklękłam i zabrałam się do roboty, było ciepło, ale lekki wiaterek umilał pobyt na podwórku. Kiedy skończyłam plewic zaniosłam wszystko na swoje miejsce i poszłam w głąb ogrodu. Była tam ławeczka więc postanowiłam usiąśc. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, i szum wiatru. Wyciszyłam się. Myślałam o tym co w moim życiu się zmieniło, co się wydarzyło, a co nastąpi...
Jeszcze do niedawna byłam zwykłą nastolatką, z marzeniami, która chodziła do szkoły i była rozchwytywana przez chłopaków. Miałam swojego idola, którego słuchałam codziennie, marzyłam o tym, żeby go poznac i choc przez moment móc z nim porozmawiac. A teraz Niedośc że spełniam moje marzenie odnośnie muzyki, to mieszkam w Los Angeles a mój idol w tym momencie jest moim chłopakiem, a raczej narzeczonym i jestem z nim w ciąży. Z jednej strony to coś fantastycznego, a z drugiej strony mam dopiero 18 lat i już takie rzeczy w moim życiu się podziały. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Tak to był on, ten sam który do niedawna był moim idolem, a teraz jest tu ze mną i mnie kocha.
- Magda, tu jesteś, szukałem cie.
- No to znalazłeś.
Usiadł przy mnie na ławeczce. - Dawno wstałaś?
- No ok 8.
- I czemu mnie nie budziłaś?
- No bo tak sobie spałeś, a ja się potem wybrałam na zwiedzanie ogródka.
- a wiesz która jest godzina?
- Nie...
- 12 kochanie.
- Co?! Niemożliwe...
- Haha No a jednak, co ty tu robiłaś tyle czasu?
- Najpierw troszkę plewiłam, a potem sobie usiadłam i myślałam. - przytuliłam się do niego.
- A o czym tak myślałaś? Jeśli mogę wiedziec.
- O tym wszystkim co podziało się w moim życiu ostatnimi czasy. Że byłam zwykłą dziewczyną z marzeniami, która posiadała swojego idola, a teraz spełnia swoje marzenie a jej idol siedzi teraz koło niej na ławeczce i tak po prostu ją kocha.
- No ale zapomniałaś o jeszcze jednym małym szczególe.
- Tak? Jakim?
- Że za niedługo ta dziewczyna i jej idol będą mieli dziecko.
- A no to też uwzględniałam.
Po rozmyślaniach i rozmowie z Jussem poszliśmy się przygotowywac, bo dziś wieczorem gala rozdania nagród. Biebs pojechał tam na 14 bo występował, więc musiał jechac na próbę. Ja zostałam w domu i doprowadziłam się do stanu pozwalającego mi pokazac się ludziom. O 17 Juss był już z powrotem, przyjechał z nim Ryan, Peter, Scooter, Kenny oraz Carla, która miała pomóc mi z włosami i makijażem. Na początek musiałam coś zjeśc bo była głodna. Zrobiłam wcześniej sałatkę więc wszystkich poczęstowałam i już nic nie zostało. Zaczęliśmy przygotowywac się ok 18.
Ja z Carlą zamknęłyśmy się w pokoju i zaczęłyśmy moją metamorfozę. Pierwszy raz coś takiego doświadczyłam. Pierwszy raz przygotowywałam się do gali, i na nią jechałam.
- Idziecie już?! - wołał Justin z dołu.
- Tam, moment! - zawołała Carla.
Wyszłyśmy z pokoju i zaczęłam schodzic po schodach.

Oczami Justina

Usłyszałem jak otwierają się drzwi, a potem Magda zaczęła schodzic po schodach. Stanąłem więc pod nimi i patrzyłem się, aż ją ujrzę.
-Łooooooł...- powiedziałem sam do siebie po cichu, kiedy ją zobaczyłem, wyglądała po prostu ślicznie. Włosy tak wspaniale ułożone, sukienka była beżowa przed kolano, buty były na platformach, ale nadal była niższa ode mnie. Podeszła do mnie i nie mogłem nic powiedziec, pocałowałem ją delikatnie i udało mi się wydusic z siebie – ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, ty również całkiem, całkiem. - odpowiedziała i się zaśmiała.
- No to co jedziemy?
- Tak – podała mi rękę i poszliśmy.



PRZEPRASZAM!! Naprawdę przepraszam, że tak późno dodałam rozdział, ale tak jak Wam wcześniej wspominałam mam coraz mniej rozdziałów i musze nadrabiac.

No to mam jeszcze pare spraw do Was :D

1- To na górze jest pytanie na które BAARDZO PROSZĘ abyście odpowiedzieli bo jest bardzo ważne dla mnie.
2 - Zaczęłąm pisac kolejne opowiadanie i teraz wiem pomyślicie sobie, że kończe to pisac a zaczynam nowe i że to bez sensu, ale tak jak wcześniej Wam wyjaśniałam nie mam za bardzo pomysłu jak dalej pisac ich historię, oczywiście będę pisała ,,ciąg dalszy'' bo na niego mam pomysł. A tak żeby Was zachęcic do mojego drugiego opowiadania to będzie on nosił nazwę '' DARK EMOTIONS.'' z podpisem ''Here we have two truths, one of them is right. Who you support? Choose me or him? '' Opowiadanie jest o Justinie i Natalii którzy się nienawidzą, wszyscy wiedzą, ale każdy boi się powiedziec na głos co stało się rok temu...
To taki mały wstęp :D
3 - Nie mam pojęcia kiedy będzie następny rozdział bo nie mam teraz czasu na pisanie na weekend ;/ postram się dodac w przysżłym tyg jak najszybciej ;*

Kocham Was Believe ;* 

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 102

WAŻNE TO CO POD ROZDZIAŁEM!! :D 


- Państwo Bieber zapraszam. - wstaliśmy i poszliśmy. W gabinecie lekarz mnie zbadał. Powiedział wszystko co i jak. Zapytałam się czy może prowadzic moją ciążę. Powiedział że tak. Kiedy przyszło nam zapłacic za wizytę to się zdziwiłam... Juss dużo zapłacił. Po wyjściu z budynku
i wejściu do auta zaczęłam rozmowę – Justin, on jest za drogi!
- Nie prawda. Stac nas na to.
-Yyy...nie poprawka..ciebie Juss na to stac.
- Nie! Teraz kiedy mieszkamy razem i jesteśmy zaręczeniu to pieniądze są wspólne. Ja mam was utrzymywac i zarabiac na to żeby niczego wam nie brakowało.
- No ale jeszcze nie oddałam ci pieniędzy za operacje...
- No a myślisz, że wziął bym od ciebie cokolwiek?!
- Ej!!
- Oj nie marudź! Jedziemy do do ciebie, spakujesz się i zaczniemy już przenosic twoje i Oliwi rzeczy.
- No dobrze – pocałowałam go.
Podjechaliśmy pod mój dom, wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Tam był Alfredo z Oliwią. Przywitaliśmy się. Ja zrobiłam obiad, a razem ze mną urzędował Justin.
- Co proponujesz na obiad? - zapytał
- Hmm... może spaghetti?
- Oo suuper!
- To wyciągnij duży garnek. Ty zajmiesz się gotowaniem makaronu, a ja zrobię resztę.
- Ok.
Podeszłam do lodówki i zauważyłam, że nie ma mięsa.
- Juss, idę do sklepu po mięso.
- Nie ja pójdę – zaprotestował.
- Ej! Ciąża to nie choroba, a spacer dobrze mi zrobi.
- Ehh.. no dobrze.
Po ok 20 min wróciłam. Wszyscy siedzieli w salonie. Poczułam jakiś smród, w końcu doszło do mnie- Juss! Makaron!
Pobiegłam do kuchni, woda wykipiała, a makaron przywarł do garnka.
- O rany! Magda przepraszam! Zapomniałem!
- Zapomniałeś?! Zapomniałeś!? Juss miałeś tylko ugotowac makaron! Jak ty chcesz się dzieckiem zajmowac skoro nie umiesz nawet dopilnowac gotującego się makaronu! Jak dziecko sobie coś zrobi to też mi powiedz przepraszam?! - usiadłam i zaczęłam płakac. To był głupi makaron, a ja jednak …. nie wiem co się stało, że się zdenerwowałam.
- Magda nie denerwuj się, zaraz posprzątam, a na obiad pojedziemy na miasto.
- No ok, przepraszam, to tylko głupi makaron.
- Nic się nie stało, nie przepraszaj.
Juss posprzątał, a następnie chłopaki zabrali nas na obiecany obiad.
- To co? Spaghetti? - zaproponował Juss.
- No pewnie! - powiedziałam.
Kiedy zjedliśmy wróciliśmy do domu i zaczęłyśmy się pakowac. Alfredo musiał gdzieś jechac, ale obiecał, że jeszcze wróci, natomiast Juss poszedł ze mną do pokoju, Usiadł na łóżku. Zaczęłam pakowac ubrania, kosmetyki. W pewnym momencie popatrzyłam na niego. Siedział na łóżku oparty rękami, w końcu podeszłam do niego i usiadłam na nim przodem, tak żebym mogła go widziec. Położyłam się na nim, oparłam ręce obok jego głowy i zaczęłam go całowac.
- Magda.
- Słucham?
- Kocham cię wiesz?
- No wspominałeś kiedyś. - zaczęłam go ponownie całowac, tyle, że teraz już bardziej namiętnie.
- Magda, a ty nie musisz się pakowac? - on się naprawdę przejmuje tą ciążą.
- Haha.. i co? Teraz przez 9 miesięcy nie będziemy się kochac bo jestem w ciąży?
- Nie no nie, ale..
- Ale co? Boisz się!
- Nie! Niczego się nie boje.
- yhym.. no wł widzę – zaczęłam się śmiac i schodzic z niego.
- Ej, ale nie powiedziałem, że nie możesz tak leżec na mnie i mnie całowac.
- No ale sam powiedziałeś, że muszę się pakowac. - mówiłam nadal leżąc na nim. Nagle do pokoju weszła Oliwia. - Ej Magda..ojej sorry – wyszła szybko za drzwi.
- No co? Wejdź my nic nie robimy -zawołałam.
- Ja już się spakowałam ale widzę, że ty niekoniecznie.. - uśmiechnęła się spoglądając na Jussa.
- Nie patrz się na mnie ona zaczęła.
Ok 20 byłyśmy już spakowane.
- To już jutro wrócimy tu po rzeczy, a teraz chodźcie do domu.
Przy bramie spotkaliśmy Alfredo. - porywam wam Oliwię na noc.
- Ymm.. pewni jesteście? - zapytałam
- Tak, Ja dodatkowo biorę pigułki antykoncepcyjne więc się nie martw – powiedziała Oliwia śmiejąc się.
- haha.. no dobra bawcie się dobrze. - My z Jussem weszliśmy do domu.
- To ja zrobię kolację – zaproponowałam.
- Ok to ja idę się umyc i wracam.
Kiedy poszedł ja zajęłam się kolacją. Zrobiłam kanapki, ze wszystkim, papruką, szynką, serem, ogórkiem, pomidorem, serem topionym. Juss siedział już w dużym pokoju i coś szperał w internecie. Kładąc talerz na stole zapytałam się – Co robisz?
- A nic tak szperam sobie po internecie. - odpowiedział mi. Wtedy podeszłam za niego i przytuliłam go od tyłu, nachylając się bo on siedział na kanapie. I wtedy zobaczyłam czego szukał, haha. ,,czy kochanie się podczas ciąży jest bezpieczne''. Nie wytrzymałam – Oj Justin, aż tak się tym wszystkim przejmujesz?
- No pewnie! A wiedziałaś na przykład, że nasze dziecko ma już 2 milimetry? - powiedział z wielką radością.
- Haha, no nie wiedziałam. - przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Siadaj koło mnie, zjemy kolacje.
Poszłam i usiadłam. Jedliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Kiedy skończyliśmy już kolacje, Juss włączył telewizor, ja się do niego przytuliłam i oglądaliśmy film. Zasnęłam wtulona do Justina, nie wytrzymałam nawet do końca filmu. Zaniósł mnie do pokoju.
- Juss?
- Ciii śpij, zdejmę ci tylko buty i ubranie, żeby nie było ci w nocy gorąco.
- Mhym...
Rano obudziłam się, Jussa nie było koło mnie. Czyżby wgl nie spał ze mną? Czy już wstał? Postanowiłam ubrac się, ale że torby miałam na dole, podeszłam do garderoby mojego chłopaka i wybrałam jakąś jego koszulkę. Zeszłam na dół. Zobaczyłam, że w Kuchni oparty o blad stoi Justin, on też mnie zauważył – O wstała moja księżniczka. - podszedł do mnie i pocałował mnie na przywitanie. Weszliśmy do kuchni, a tam przy oknie stał kolejny znajomy Jussa, jego nie znałam.
- Ojj Justin! Czemu mi nie powiedziałeś, że ktoś jest?
- Ale przecież ślicznie wyglądasz, zwłaszcza w mojej bluzce.
- Ehhh.. nieważne. Hej Magda jestem.
- Cześc, miło mi cię poznac, ja jestem Bryan.
Kiedy się przywitałam, z naszym gościem, poszłam się ubrac w coś bardziej odpowiedniego. Biebs zaniósł mi rzeczy do pokoju. Rozpakowałam je i z powrotem zeszłam na dół. Była godzina 11.
- Kotek chodź na śniadanie. - zawołał mnie.
- Nie jestem głodna, dziękuję.
- Jak to? Musisz teraz jeśc.
- Juss ale zrozum, że teraz źle się czuje, jak zgłodnieje to zjem. - tymczasem wzięłam sobie tylko coś do picia. Wtedy Bryan się odezwał – Sorry, ale nie to że jestem wścibski ale coś jest na rzeczy, że powiedziałeś, że musi teraz jeśc?
Justin popatrzył się na mnie, ja na niego. Wzruszyłam ramionami i pokiwałam głową, żeby mu powiedział.
- Ymm.. no to powiemy ci teraz, bo i tak pewnie się dowiesz za niedługo. Magda jest w ciąży.
- No co ty? Poważnie? To gratuluje, ale nie pośpieszyliście się ?
- A myślisz, że to zaplanowane było?
- No nie wiem,
- Nie nie było. - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
Poszłam w stronę basenu, bo postanowiłam troszkę sobie popływac. Kiedy gośc już opuścił nasz dom, Juss przyszedł do mnie.
- A ty jesteś na mnie zła? - zapytał, kucając przy basenie.
- Nie, skąd ten pomysł?
- A bo jakoś tak, mi się wydawało.
- To źle ci się wydawało. Juss?
- Tak?
- Masz przy sobie telefon?
- Nie, a co? Przynieśc?
- Nie, spoko, podaj mi ręke bo chce wyjśc. - Podał mi rękę, a ja go pociągnęłam, przez co wylądował w wodzie.
Tak minął nam poranek i południe. Obiad zjedliśmy w domu. Dopiero ok 16 Juss pojechał po moje wszystkie rzeczy, które przygotowałam mu w przedpokoju. Troszkę tego było, ale wziął większe auto. Załadowac to wszystko pomagał mu Peter. Oni tam sobie urzędowali, a ja czkałam na Oliwie. Przyszła ok 17.
- I jak było? - zapytałam.
- Świetnie! Magda! Jak ja się cieszę, że go poznałam!
- haha, to cieszę się twoim szczęściem. Wiesz tylko brakuje mi Kaśki. - powiedziałam.
- No ale to jej wina, że tak się to wszystko potoczyło. Ona znalazła chłopaka i nagle wszystkich i wszystko ma w dupie, a ty miałaś już chłopaka wcześniej, a czas znajdowałaś dla niej zawsze... -
Oliwia miała racje. Ok 19 wrócił Juss, wniósł moje rzeczy do domu, ja rozpakowałam je i o godzinie 23 jedliśmy kolacje. Byliśmy zmęczeni więc poszliśmy od razu spac.



Dobra a teraz mam dla was dobrą i złą wiadomośc, wiem, że będziecie źli ale nie mamwyboru.
zła wiadomośc - Kończe pisac tego bloga.
dobra wiadomośc - za jakiś czas będzie ''ciąg dalszy''

A więc tak sprawa wygląda następująco narazie musze napisac zakończenie więc jeszcze z 10 rozdziałów pewnie będzie bo jednak coś tam napisane mam dla was :D JEszcze zakończenie napisze i bd ok. Jednak jeśli tylko ccecie będzie tak zwane ''To Be Continued''.
I od razu się usprawiedliwie - Często myśle o tym co bym mogła dalej napisac i tak wiem pewnie pomyślicie sobie, że mnic trudnego wymyślec coś co będzie dalej i tak jest można bez problemu wymyślec ale problem jest w tym że to powinno byc ciekawe i pełne wrażeń a takie tylko udało mi się zakończenie wymyślec. Dodatkowo dodam że mam pomysły już nawet na ciąg dalszy :D
Mam nadzieję że mnie zrozumiecie :*

Believe ;*

The Versatile Bloogger :*

Nominacje :D

Na początku chciała bym podziękowac za aż 4 nominacje od
http://klaudiafilip8.blogspot.com/
http://nowewcieleniejustinabiebera.blogspot.com/2013/07/nominacje.html
http://all-around-the-world-believe.blogspot.com/
http://neversayy.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html?showComment=1374237755278

Dziękuję, że doceniacie moją prace, wiem, że wam marudzę i że nie zawsze dodaje rozdziału w wyznaczonym prze ze mnie terminie, za co Was przepraszam :(




ZASADY KONKURSU
1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4) Nominować 15 blogów które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

                                                         7 FAKTÓW O MNIE

1) Nazywam się Natalia.
2) Uwielbiam poznawac nowych ludzi!
3) Kocham pomagac innym.
4) Kocham kawały tzw. suchary :D
5) Belieber od 4 lat.
6) Często zdarza się, że ludzie przypominają sobie o mnie tylko wtedy kiedy mają problem bo wiedzą, że im pomogę.
7) Nie czytam aż 15 blogów tak też więc nominuuje ich troszkę mniej (mam nadzieję, że zrozumiecie) :*

                                                       NOMINOWANE BLOGI

http://all-around-the-world-believe.blogspot.com/
http://some-dreams-are-destroying-life.blogspot.com/
http://nevermindjustinbieber.blogspot.com/
http://justswagy.blogspot.com/
http://life-is-just-one.blogspot.com/
http://b-a-a-b.blogspot.com/
http://allaroundtheworldmylifewithjustin.blogspot.com/
http://nevergiveupneversaynever.blogspot.com/
-http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
http://ontakiniejest-justinbieber.blogspot.com/
http://tlumaczenie-bronx.blogspot.com/

NOMINOWANE OSOBY SĄ PROSZONE O OBSERWACJE :*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 101

Rano zostałam obudzona w sposób delikatny, a mianowicie Juss obsypywał mnie pocałunkami -mm hej. - powiedziałam zaspana.
- No cześc, jak spaliście? - zapytał się, swoją droga musiałam przywyknąc, że mówi do mnie w liczbie mnogiej.
- muszę przyznac, że bardzo dobrze. - i w jednej chwili zrobiło mi się niedobrze, wyleciałam z łóżka i popędziłam do łazienki. I tak wł dowiedziałam się co było powodem mojego ostatniego samopoczucia.
- No pięknie na mnie reagujesz, po prostu cudnie – zaśmiał się Juss.
- No wybacz, ale taki widok z rana mi nie służy. - zażartowałam.
Potem poszliśmy na śniadanie. Tam czekał już na nas Ryan – hej, jak się spało?
- a bardzo dobrze.
Po śniadaniu pojechaliśmy na próbę. Najpierw ja cwiczyłam potem Juss. Następnie o godzinie 14 Biebs miał sesje zdjęciową, a ja wywiad, gdzie pytano mnie o moją karierę. Było mi ciężko odpowiadac, bo wiedziałam, że za niedługo będę musiała z tym skończyc. Najbardziej zabolało mnie pytanie – jakie masz plany na najbliższy czas?
- donoszenie ciąży i wychowanie dziecka – wł to w tej chwili pomyślałam, ale musiałam odpowiedziec inaczej – hmm.. prawdopodobnie nadal będę marzyła no i będę szaleńczo zakochana w Jussie.
Po wywiadzie i sesji zdjęciowej Biebsa spotkaliśmy się już na M&G.
- I jak tam się czujesz? - zapytał opiekuńczo.
- No dobrze tylko się boję co będzie jak mnie zemdli na scenie...
- no to przecież już gadaliście z chłopakami, że ty przerywasz, wybiegasz a oni jakoś grają czy coś i tyle – pocałował mnie w czoło.
- No tak, ale co jak fani się zorientują?
- oj spokojnie i tak się kiedyś dowiedzą.
- No i tym się wł martwię – i w tym momencie to co ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zobaczyłam wchodzącą Selene. Juss odwrócił się i zapytał – Co ty tu robisz?
- Przyszłam z tobą...z wami porozmawiac.
- Yyy? A co chcesz? - zapytałam.
- Ale to później bo to jest rozmowa na spokojnie.
- No dobra to po koncercie pogadamy.
Zaczęło się M&G, a potem koncert. Na szczęście obyło się bez mdłości i wizyt w łazience. Wszystko skończyło się ok 23 Wtedy pojechaliśmy do hotelu i poszliśmy do restauracji.
- No to co jest Sel? - Zapytał Justin
-Em.. chcę was przeprosic, szczególnie ciebie Magda..- jak ona to powiedziała to myślałam, że padnę.
- A co cię tak wzięło na przeprosiny?? - zapytałam.
- Bo codziennie widzę was razem, uśmiechniętych i szczęśliwych i życzę wam po prostu jak najlepiej. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. - popatrzyłam się na nią i słuchając jej po prostu wiedziałam, że mówi szczerze, dlatego popatrzyłam się na nią, uśmiechnęłam i powiedziałam – pewnie, że wybaczam, każdy ma prawo do popełnienia błędów. - przytuliłam ją.
Potem jeszcze rozmawialiśmy chwilkę, ale kiedy poczułam, że już nie mogę utrzymac moich zmęczonych powiek powiedziałam – Przepraszam was ale ja wymiękam i ide spac.
- No ja też już idę – powiedział Justin. Rozeszliśmy się każdy do swojego pokoju. Selena miała nocleg w tym samym hotelu co my więc nie musiała nigdzie jechac.
- No to pa, śpijcie dobrze – Juss mnie pocałował.

Rano spakowaliśmy swoje rzeczy i wracaliśmy na tydzień do LA. Przed nami długa podróż, ale na szczęście, ja się dobrze czułam przez co miałam dobry humor. Mój tata zrezygnował z pracy tutaj i wracał z powrotem do Polski. Lecz najpierw on i mama jechali z nami po taty rzeczy. Ja miałam przeprowadzic się do Jussa, przez co Oliwia też musiała. Dolecieliśmy i każdy poszedł do swojego domu odpocząc. Mnie przyszedł odwiedzic Michael. Nie powiedziałam mu o ciąży bo bałam się, że mógłby coś chlapnąc, ale kiedy rozmawialiśmy przez skype z Oliwierem to musiałam mu o tym powiedziec.
- Oli chcę ci oznajmic 2 rzeczy.
- No to dawaj.
- Zaręczyliśmy się z Jussem!
- No co ty? Poważnie?!
- No tak!
- No to gratuluje!! A jaka jest 2 rzecz?
- No i tu jest troszkę gorzej..
- Rany co się stało?
- Za niedługo, przerywam a raczej kończę ze śpiewaniem.
- Co? Nie! Czemu?!
- Bo jestem w ciąży.
Nastała niezręczna cisza, Olivier nie wiedział co ma powiedziec.
- Ej odezwij się.
- Yyy... zabiłaś mnie tym...ale oczywiście gratuluję! Jednak wnioskuje, że nie planowaliście tego, po prostu wpadliście.
- No tak.
- Ale i tak gratuluję.
- Dziękuję, teraz się wprowadzam do Jussa, mój tata wraca do Polski, a tu pomagac nam będzie mama Justina. - Po naszej rozmowie poszłam spędzic wieczór z moimi rozdzicami, bo nie wiadomo kiedy ich znowu zobaczę. Oglądaliśmy filmy, mama zrobiła kolację. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nagle zadzwoniła mama Oliwi (jej rodzice wspólnie prowadzą dużą firmę), powiedziała jej, że podpisali duży kontrakt w LA więc się tutaj przenoszą. Strasznie się ucieszyłyśmy. W sumie to Alfredo będzie skakał z radości chyba bardziej niż ja. Kiedy zrobiło się późno położyliśmy się spac. Rano znowu zostałam obudzona w sposób spokojny i taki delikatny.
- Mmm Juss, ja chce być tak codziennie budzona.
- Już niedługo księżniczko – powiedział.
Potem zeszliśmy na dół i zjadłam śniadanie, rodzice znieśli swoje walizki i moja mama zaczęła:
- Ale wybierzcie tutaj jakiegoś dobrego lekarza, który poprowadzi ciąże Magdy.
- Tak oczywiście, już znalazłem dobrego specjalistę i dziś idziemy na wizytę.
- No to dobrze.
Potem tata poprosił Jussa aby porozmawiali na osobności, a ja wtedy zostałam z mamą, która prawiła mi kazanie, że teraz zostanę panią domu i muszę o niego dbac i wgl. Po ok 20 min chłopaki wrócili i pojechaliśmy odwieźc rodziców na lotnisko.
- No to pa! Błagam was dbajcie o siebie! - Powiedziała moja mama.
- Będę o nią dbał najbardziej na świecie! Obiecuję – odezwał się Juss. Oczywiście żegnając się z nimi popłakałam się, moja mama też. Patrzyłam jak odchodzą. Miałam na uwadze, że prędko ich nie spotkam. Kiedy zniknęli rozpłakałam się już na dobre. Wtuliłam się w Justina.
- Zmoczyłam ci koszulke, przepraszam.
- Nic się nie stało słońce. Teraz proszę o uśmiech bo od teraz będziemy siebie mieć na co dzień no i zaczynamy wspólne życie.
Pojechaliśmy do lekarza. Usiadłam z Jussem w poczekalni i czekaliśmy aż nas wywołają.




No i tak jest 101 rozdział..i no..emm mam złą wiadomośc... rozdziały mi się już kończą ;( Jeszcze nie zdecydowałam czy kończyc czy nie ale mam mało czasu bo doszłam do takiego momentu gdzie w sumie mogła bym zakończyc historie, no albo będziecie cierpliwi i ewentualnie będziecie dłużej czekali na jakieś rozdziały.

Prosze o komentarze, bo tak jak ja piszę DLA WAS :* ;* ;* tak jak proszę o komentarze, nie musicie się rozpisywac (chyba, że chcecie, haha xD) wystarczy jedno słowo :D ale żebywm wiedziała,że wam się podoba i że czytacie :D

No i mam teraz zła wiadomośc wyjeżdżam na tydzień do siostry, mam nadzieję, że uda mi się tam nadrobic i napisac pare rozdziałów, jendak no przez tydzień nowego nie będzie żadnego postu. Jednak jeśli macie jakies pytania, albo jakies sprawy czy cokolwiek o czym chcecie porozmawiac to jestem dostępna pod tymi 2 linkami:
http://ask.fm/NataliaSwagggy

https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

Albo przez TT więc na górze po prawej możecie kliknąc i mnie obserwowac :)

Będzie mi miło jeśli napiszecie :D Jestem otwarta na każda rozmowę :D :D Jeśli trzeba będzie podam i GG i mojego prywatnego Fb  :*

Ale sie rozpisałam o.O Hahaha ^^
Kocham Was Believe ;*

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 100 !!!

Minął tydzień, ja już coraz lepiej radzę sobie na koncertach. Byliśmy akurat w Paryżu. Zawsze tu chciałam przyjechać. Tour bus właśnie podjechał pod hotel gdzie nocowaliśmy. Oczywiście ja z Oliwią miałyśmy wspólny pokój a chłopaki wspólny. Tego dnia nie mieliśmy żadnych występów, wywiadów. Po prostu wolne. Juss gdzieś zniknął nie mogłam go znaleźć a telefon jak odbierał to tylko na zasadzie '' Kotek jestem zajęty, zadzwonię za chwilkę', ale się nie odzywał. Była godzina 18 do naszego pokoju wszedł Biebs – Madzia, mogę cię porwać na randkę?
- Yyy no pewnie tylko się ogarnę. - wtedy dał mi kopertę z listą rzeczy które mam zrobić.
1) załóż tą swoją czerwoną bieliznę której kiedyś nie wykorzystaliśmy,
2) Włóż na siebie fioletową sukienkę którą miałaś w swoje urodziny na altance,
3) makijaż BARDZO delikatny, albo w ogóle,
4) nie bierz komórki, nikt nie będzie nam przeszkadzał,
5) Twój tata wie o randce,
6) Kocham Cię! <3
Twój Juss.
Zrobiłam tak jak napisał i czekałam aż po mnie przyjdzie. W końcu rozległo się pukanie do drzwi otworzyłam ale to był Alfredo – hej, mam zadanie które muszę wykonac, więc uważaj – podszedł do mnie i założył mi opaskę na oczy, tak żebym nie widziała, gdzie mnie zabiera Biebs.
Zostałam zaprowadzona do auta, i tam czekał Kenny – no to co? Gotowa?
- No pewnie.
Kiedy dojechaliśmy, na zewnątrz byłam prowadzona przez ochroniarza do miejsca docelowego. Szliśmy, potem widną jechaliśmy. Totalnie nie wiedziałam gdzie jestem. Kiedy w końcu doszliśmy Kenny powiedział no to masz swojego księcia i rozwiązał mi opaskę. Wtedy ja ujrzałam Justina w garniturze, odstrzelonego od stóp do głów. Uśmiechnęłam się, potem zobaczyłam nakryty stół dla dwojga i w końcu zorientowałam się że jesteśmy na wieży Eiffla. - Juss!! Jesteś kochany? To wszystko dla nas?
- tak kochanie, dla nas i to na własność przez parę najbliższych godzin. - Potem usiedliśmy, zjedliśmy kolację i nagle skrzypek zaczął grac – mogę panią prosić do tańca? - wystawił mi dłoń.
- oczywiście. - podałam mu rękę i zaczęliśmy tańczyć. Czułam się tak wyjątkowo i wspaniale. Juss to pierwszy chłopak który tak zakręcił mi w głowie swoją osobą. Potem usiedliśmy zjedliśmy deser i znowu skrzypek zaczął grac. Ale tym razem Juss zamilkł i ja wsłuchiwałam się w muzykę. Nagle zauważyłam, że nerwowo patrzy na zegarek (u niego to jest oznaka że czymś się denerwuje) .
- Juss coś się stało? - zapytałam.
- Ym.. nie, znaczy Magda chcę ci coś powiedzieć, zaproponować lub zapytać. Co wolisz?
- hmm.. a to są trzy różne rzeczy czy jedna ale możesz mi ją oznajmić na 3 sposoby?
- Jedna.
- no to niech będzie... yy pytanie. - uśmiechnęłam się do niego. Wtedy Juss wstał podszedł do mnie, cały czas go obserwowałam. Nagle kiedy się już do mnie zbliżył uklęknął. Popatrzyłam się na niego z wielkimi oczami.
- Magda, kocham cię wiesz?
- No wiem, ja ciebie też ty mój głuptasie, ale po co klęczysz?
- Bo Magda...widzisz jesteś kobietą dla której zrobię i poświęcę wszystko. Wiem, że czasem masz mnie dość, że w ostatnim czasie troszkę sobie nagrabiłem. Chciałem się ciebie teraz zapytać czy pamiętasz naszą rozmowę kiedy to rezerwowałem sobie twój czas.
- No pamiętam, pamiętam.
- No to dziś chcę zapytać o to jeszcze raz, ale tym razem z pytaniem czy ty Magda zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zgodzisz się zostać moją żoną? - wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko i kiedy je otworzył ujrzałam śliczny pierścionek. Kiedy zadał mi to pytanie myślałam że pandę. Nie wiedziałam czy mam płakać ze szczęścia czy skakać. Jednak łzy szczęścia wygrały, zaczęły spływać mi po policzkach.
- ej no nie płacz mi teraz! Błagam odpowiedz cokolwiek, bo lepiej usłyszeć nie niż ciszę.
- TAK!
- powiedz cokolwiek, tylko się odezwij...yy co?! Co powiedziałaś?
- Tak! Zgadzam się!! - uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyję.
- Boże Magda naprawdę?!
- a czy te oświadczyny były naprawdę?
- tak, oczywiście!
- No to i moja zgoda była naprawdę. - Zaczęliśmy się całować. Kiedy poczuliśmy że może zaraz do czegoś dojść pojechaliśmy szybko do hotelu. Juss wziął mnie na ręce i nie zwracając na nic uwagi poszedł ze mną do pokoju. Położył mnie na łóżku i zaczął zdejmować ze mnie sukienkę, a ja z niego garnitur. Kiedy zostaliśmy w bieliźnie. Następnie poczułam jak Juss delikatnie zaczyna brać się do roboty. Uwielbiam czuc go w sobie, kocham te nasze chwile zatracenia. Justin poruszał się raz szybciej raz wolno, nie chcieliśmy tego przerywać. Nasze oddechy stały się nie równe.
- Juss – jęknęłam.
- Coś nie tak? - zapytał
- Nie, nie przestawaj, jest świetnie – pocałowałam go.
Usłyszałam jak się zaśmiał, potem ja zaczęłam obsypywać jego pocałunkami aż w końcu zrobiłam to co uwielbiał, ugryzłam go delikatnie w ucho – uuuu
Słysząc to ucieszyłam się, że sprawiłam mu przyjemność. Kiedy oboje poczuliśmy, że to koniec opadliśmy lekko zadyszani na łóżko.
- Justin, tym razem chyba było najlepiej – uśmiechnęłam się.
- mhm – objął mnie. Po chwili już spaliśmy.
Rano wstałam Jussa nie było. Słyszałam puszczoną wodę w łazience. Postanowiłam założyć bieliznę, nagle z łazienki wyszedł Justin.
- ej, a ty co?
- yyy no nic, wstałam już.
- wiem widzę, witam moją panią Bieber. - podszedł, złapał mnie za biodra i całując w czubek głowy wsunął swoje dłonie pod moje majtki jednocześnie zdejmując mi je. Założyłam mu ręce za szyję, on podniósł mnie, tak że oplotłam wokół niego moje nogi. Zaczęliśmy się całować. Nagle ktoś zaczął pukać. - można? - To był Alfredo.
- nie! - odpowiedział Justin nie przestając mnie całować. Po tej jakże wspaniałej chwili poprosiłam Jussa alby dał mi jakiś swój dres bo w sukience nie mogłam iść bo jeszcze bym tatę spotkała. Dał mi coś swojego i poszliśmy na śniadanie. Nikt nic nie wiedział. Dosłownie NIKT!
Po śniadaniu poszłam do taty i zadzwoniliśmy do mamy, potem doszedł do nas Justin i im powiedzieliśmy. Nie bardzo im się to spodobało ale jednak kiedy wytłumaczyliśmy im, że jeszcze troszkę minie zanim weźmiemy ślub i w ogóle. to nawet mój tata się ucieszył. Potem razem z Biebsem poszliśmy do mnie od pokoju gdzie była Oliwia z Alfredo.
- hejo, chcieliśmy wam coś powiedzieć. - oznajmił Juss
- no co jest? - zapytała Oliwia.
Wtedy ja podeszłam do niej i pokazałam jej rękę z pierścionkiem.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Serio?!?!?! - zaczęła się cieszyć.
- tak! - odpowiedziałam jej.
- ale co?- zapytał się Fredo.
- Zaręczyli się głupku! - powiedziała Oliwia.
- O stary!! To gratulacje!! - nie żeby wcześniej nie wiedział co Juss szykuje dla mnie, ale cieszył się z tego że powiedziałam TAK.
Potem powiedzieliśmy Scooterowi, Petrowi, Kennemu, Pattie i tacie Jussa też przez skypa. Wszyscy cieszyli się razem z nami. Reszta dnia przepływała normalnie ( w miarę normalnie). Wieczorem miał być koncert, na którym to ja znowu byłam supportem, ale jakoś bardziej się stresowałam. Fanom i nikomu takiemu z zewnątrz nie chcieliśmy nic mówić. Wieczorem poszłam już do siebie i opowiedziałam wszystko Oliwi. Jak? Co? Dlaczego? I w ogóle wszystko. No oprócz już tego co robiliśmy w pokoju Jussa. Zasnęłyśmy ok godziny 1 w nocy.

Wstałam rano i zajrzałam do mojego podręcznego kalendarzyka co dziś było w planie. Otworzyłam i zauważyłam, że okres spóźnia mi się już 10 dni. Bardzo mnie to zaniepokoiło. Siedziałam na łóżku i się zastanawiałam. W pewnym momencie obudziła się Oliwia – Co jest? Co tak zamulasz?
- Oliwia, okres mi się spóźnia już 10 dni – oznajmiłam jej
- No co ty? Może to przez zmianę klimatu czy coś?
Popatrzyłam się na nią, a ona dodała – No chyba nie myślisz, że... - urwała
- No właśnie sama nie wiem co myśleć – odpowiedziałam jej.
- Idź do apteki i kup test ciążowy.
- No nie mam innego wyjścia. Boże Oliwia, a jak to jest prawda?
- Nie mów tak! Na pewno nie.
- Ehh.. dobra to trzeba iść do apteki – Nagle do pokoju wszedł Justin – Witajcie dziewczyny – pocałował mnie – a co wy takie przestraszone? Stało się coś?
- nie tylko jakoś tak na nic nie mam siły i głowa mnie boli.
- oj no to niedobrze kotek, masz coś przeciwbólowego? - zapytał mnie.
- nie mam.
- to chodź ja ci coś dam, bo mam.
Poszliśmy więc do niego do pokoju. Nie chciałam nic brać na wszelki wypadek.
- siema – krzyknął Fredo
- No hej, hej.
- czekaj, już szukam – powiedział Justin.
- ok.
Kiedy znalazł dał mi tabletkę i wodę do popicia. Udałam, że łykam i popijam. Potem Jutin zabrał mnie na spacer.
- Coś jesteś dziś taka nie w sosie – stwierdził
- Może przez tą głowę.
- A co? Jeszcze cie boli? - zmartwił się
- No troszkę i do tego mi niedobrze.
- chodź może do hotelu co?
- ok, ale skoczę jeszcze do apteki – powiedziałam
- ok, to idziemy. - Poszliśmy więc, ale on nie mógł wejść tam ze mną! Miałam cichą nadzieję ze Beliebers go jakoś zatrzymają. Nie zawiodłam się, pod samą apteką dopadło go chyba ze 12 dziewczyn.
- dobra to ja skoczę do apteki, a ty tu poczekaj z nimi – uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
- Dzień dobry w czym mogę służyć? - zapytała aptekarka.
- proszę coś na ból głowy i... - zacięłam się
- proszę – położyła lek na blacie – coś jeszcze?
- i jakiś dobry test ciążowy.
Zapłaciłam, schowałam test do torebki, a siatkę z lekiem schowałam dopiero jak już mnie Biebs widział.
- kupione?
- tak ,idziemy?
- oczywiście.
Ledwo weszliśmy do pokoju, a ja już w łazience wymiotowałam. Już od jakiegoś czasu tak było, że się źle czuje.
- Ej! Co jest? - zapytał mnie.
- a skąd mam wiedzieć?! - zdenerwowałam się, bo doszło do mnie, że moje podejrzenia mogą być słuszne.
- połóż się skarbie, a ja zadzwonię po lekarza.
- NIE!
- czemu?
- nie chce lekarza, zaraz mi przejdzie. Kochany jesteś, że się tak o mnie troszczysz.
- Muszę dbać o swoją księżniczkę.
Ok 16 Juss miał wywiad więc pojechał, a ja z Oliwią siedziałyśmy w pokoju.
- ej co ty tworzysz? Czemu udajesz chorą? - zapytała Oliwia
- kiedy ja nie udaję! Naprawdę źle się czuje.
- Boże Magda, teraz ja mam podejrzenia.
Wieczorem Juss upierał się, że zostanie ze mną na noc.
- ale to nie jest konieczne, jest Oliwia. Idź spac do siebie. - udało mi się go przekonać. W nocy dość długo rozmawiałyśmy z Oliwią, jednak ok 1 poszłyśmy spać. Rano ok 8 wstałyśmy, bo ani ja ani ona nie mogłyśmy spać, obie martwiłyśmy się wynikiem.
- ej boję się – powiedziałam.
- Idź! Będzie dobrze!
- Ehh.. no dobra idę. - udałam się do łazienki o wykonałam test. Potem czekałam na wynik.
- i co? Wiesz już? - krzyczała do mnie Oliwia zza drzwi.
- Nie jeszcze nie, czekaj – Wyszłam z łazienki napić się czegoś bo strasznie mnie suszyło.
- dobra czas minął...- popatrzyłam na Oliwię
- No to idź! Na co czekasz?
- Boję się! - powiedziałam. Poszłam do łazienki. Wzięłam test do ręki i spojrzałam na wynik. Był pozytywny. Zaniemówiłam, usiadłam na wannie.
- i co? - spojrzała na mnie, lecz nie zareagowałam. Zauważyła mnie i moją minę. - No weź nie mów mi tylko.... - przyklękła przy mnie. Ja patrzyłam się cały czas w jedno miejsce, poczułam tylko jak łza spływa mi po policzku.
- Pokaż to – wzięła mi z ręki test, a po chwili sama zaniemówiła. Usiadła koło mnie i mocno mnie przytuliła – Magda, słońce nie martw się! Pomożemy Ci! - pocieszała mnie.
- Ale Oliwia! Ja mam dopiero 18 lat, a Juss 19! Jesteśmy za młodzi! - powiedziałam przez łzy.
- to moja droga trzeba było albo tego nie robić, albo się zabezpieczać.
- Zabezpieczaliśmy się!
- No to coś nie skutecznie kochana.
- Jak ja mam to powiedzieć Jussowi i …. rodzicom?!
- Nie będzie tak źle, Juss Ci pomoże, a rodzice zrozumieją, w końcu zaczęłaś śpiewac masz już jakieś dochody, Justin też całkiem nieźle zarabia i w Polsce jesteś pełnoletnia.
- Mam nadzieję, ale znasz moja mamę, ona zacznie mieć pretensje do taty, że mnie nie pilnował, że niepotrzebnie w ogóle pozwoliła mi tu przyjeżdżać!
- Oj ale teraz nie ma odwrotu. Przynajmniej nie tylko Tobie się oberwie. Juss też dostanie ochrzan, bo twoja mama coraz lepiej mówi po angielsku.
- No... - zaśmiałyśmy się.
Wyszłyśmy z łazienki i usiadłyśmy każda na swoim łóżku. Nadal jednak płakałam. Trzymałam ten test w ręce i patrzyłam się na niego jakbym liczyła na to, że wynik się zmieni. Nagle usłyszałyśmy pukanie do pokoju. Oliwia otworzyła i nie czekając, po prostu wróciła do mnie. To był Justin - hej dziewczyny! Co tam? - wszedł do pokoju i kiedy spojrzał na mnie powiedział – Magda? Co się stało? -Milczałam, Oliwia też. W końcu spuściłam głowę.
- Magda? Co trzymasz w ręce? Czy..czy to jest test ciążowy?
Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Spojrzałam na niego, ale nadal milczałam.
- proszę odezwij się! Czy to jest test ciążowy?
- To my was zostawimy – powiedziała Oliwia i wyszła z Alfredo z pokoju. Nie wytrzymałam, rozpłakałam się i pokiwałam mu głową twierdząco.
Jaki wynik? - dalej milczałam, schowałam tylko twarz w dłonie i płakałam. Juss podszedł do mnie i wziął z mojej ręki test – co oznaczają 2 kreski? Magda! Proszę cię odezwij się do mnie!
- No jak to co mają oznaczać? Jestem w ciąży Justin! - Wybuchłam. Biebs zamilkł. Usiadł na łóżku naprzeciw mnie. Siedzieliśmy w ciszy, przez chwilę.
- Boże Magda...Co myśmy zrobili?
- Jak to co?! Dziecko!
- Ale jak to się stało?!
- Juss nie mów mi że nie wiesz skąd się dzieci biorą? - wstałam.
- wiem, oczywiście, że wiem, ale przecież się zabezpieczaliśmy!
- No najwidoczniej nie skutecznie! Wpadliśmy jak to się mówi! - rozpłakałam się.
Juss podszedł do mnie – Przepraszam, wiem nie pomagam ci taki gadaniem chciał mnie przytulic.
- nie dotykaj mnie! Proszę, wyjdź chce być sama! - dostałam furii
- Ejjej, spokojnie! - złapał moje ręce i mocno mnie przytulił, uspokoiłam się
- I co teraz? - zapytałam
- jak to co? Idziemy do lekarza, upewnić się jak to okaże się prawdą to wychowamy nasze dziecko.
-Rodzice nas zabiją...
- Jak by nie było to ty u siebie jesteś już pełnoletnia, a ja mam dobrą pracę, więc jestem w stanie zapewnić wam godne życie.
- Ehh.. kocham cię – wtuliłam się w niego.
- Ja ciebie też. Dobra dzwonię do lekarza i jedziemy – Wyciągnął telefon, wykręcił numer i umówił nas. - dobra mamy wizytę za godzinę, zbieraj się kotek. - Umyłam się, ubrałam i pojechaliśmy. Po drodze spotkaliśmy mojego tatę, ja już się ogarnęłam – gdzie idziecie?
- na spacer.
- ok, to bawcie się dobrze – Nie lubię kłamać, ale musiałam.
Po ok 20 minutach byliśmy już u lekarza. Usiedliśmy w poczekalni i czekaliśmy, aż nas wywołają. Jak widziałam te wszystkie kobiety z brzuszkami, łzy napływały mi do oczu. Nie to, że nie chcę mieć tego dziecka, po prostu jeszcze jest na to za wcześnie.. Nagle usłyszeliśmy nazwisko Bieber i weszliśmy do gabinetu. Lekarz poprosił mnie, abym jeszcze raz wykonała test, ale tym razem ten który on mi dał.
Po ok 20 minutach spojrzał na wynik, ale nic nie powiedział. Poprosił abym się położyła i wykonał USG.
- Proszę podciągnąć bluzkę do góry i osunąć w dół spodnie. - zrobiłam to o co prosił. Wtedy wylał mi na podbrzusze jakąś maź a potem zaczął jeździć po nim tym całym sprzętem. Juss cały czas trzymał mnie za rękę.
- I co panie doktorze? - dopytywał się.
- No cóż gratuluję 5 tydzień! - uśmiechnął się do nas, podał ręcznik i podszedł do swojego biurka.
Juss pomógł mi wytrzeć brzuch i wstać. Usiedliśmy przy jego biurku.
- No tak, z moich obliczeń wynika, że to jest 5 tydzień. Termin porodu przewiduje na 17 marca. Musi pani teraz bardzo o siebie dbać. Zero stresu, wysiłku jak najmniej, alkoholu też nie polecam. Wypiszę badanie które państwo wykonają u nas a jutro będą wyniki.
Podziękowaliśmy mu i wyszliśmy jeszcze się trzymałam w całości, może to dlatego, że Juss się wszystkim zajął, a ja się nie odzywałam, bo wtedy bym wybuchnęła płaczem. Zrobiliśmy badanie, tzn ja zrobiłam i wróciliśmy w ciszy do hotelu. Weszliśmy do pokoju, usiadłam na łóżku, Justin mnie mocno przytulił i wtedy już nie wytrzymałam, rozpłakałam się.
- 5 tydzień! Justin to końcówka pierwszego miesiąca!
- Ciiiii... zaopiekuję się wami! Słyszysz?
- Ale Juss ty nadal będziesz występował, będziesz robił to co kochasz, a ja z tego będę musiała zrezygnować i zając się dzieckiem!
- Wiem skarbie, przykro mi! Nie wiem co powiedzieć. Poradzimy sobie z tym, a ty wrócisz do śpiewania! - pocałował mnie w czoło.
- Teraz trzeba powiedzieć to wszystkim. - do pokoju weszła Oliwia z Alfredo. - i co?
- 5 tydzień – odpowiedział Juss dalej mnie tuląc.
- No to gratulujemy! - powiedzieli.
Ja nadal nie byłam zadowolona, wiedziałam, że Juss też. Kiedy zostaliśmy sami odsunął się troszeczkę ode mnie i powiedział – Nie! Magda bierzemy się w garść! I cieszymy się! Bo teraz nic nie zmienimy, a ty swoim smutkiem możesz zaszkodzić dziecku.
- masz rację – otarłam łzy – nasze dziecko będzie wspaniałe!
- Tak w końcu ma świetną mamę.
- I tatę – powiedziałam, a on przytulił mnie, po czym dodał – a wiesz, że nasze dziecko urodzi się w tym samym miesiącu co ja?
- tak wiem.
Kiedy już przywykliśmy do tej myśli przyszedł czas na poinformowanie Scootera i Petera.
- No co jest? - zapytali siadając na kanapie w salonie.
- No bo jest sprawa. - powiedział Juss
- słuchamy.
- ymm jak by wam to powiedzieć...- zaciął się, ale ja dokończyłam za niego – jestem w ciąży.
Zaniemówili, wytrzeszczyli tylko oczy.
- Ale że co? - zapytał Peter
- Jestem w ciąży – powtórzyłam.
- Justin! - powiedział Scott.
- No co? Nie planowaliśmy tego!
- Boże a od czego są zabezpieczenia?
- Ty myślisz, że ja bym się kochała bez zabezpieczenia?! - wybuchłam
- spokojnie kochanie – uspokajał mnie Justin.
- No to jak do tego doszło? - odezwał się Peter.
- Boże naprawdę muszę wam to tłumaczyć? No dobra, a więc, kiedy ja i Juss byliśmy sami, zaczęliśmy się kochać i wtedy... - Przerwał mi Scooter – Dobra! Stop! Nie chcemy wiedzieć jak to dziecko zostało poczęte!
- no to co zadajecie głupie pytania?!
- Ej uspokójcie się! - powiedział Justin.
- Biebs ma rację, pomyślmy spokojnie. - przytaknął Peter.
Ja i Scooter odpuściliśmy.
- Magda i co teraz? - Zapytał mój menager.
- ymm...no ja muszę chyba zrezygnować...
- Ale nie! Czemu? Dopóki może to występuj, potem zrobisz sobie wolne i wrócisz jak dziecko będzie miało np. 4 miesiące.- Zaproponował Scott
- No i to jest rozwiązanie – Powiedział Justin.
- No i co? Wy myślicie, że dam moje...nasze dziecko wychowywać jakiejś obcej babie?
- Nie! Będziesz je brała ze sobą w trasę i uczyć przecież będzie się mogło indywidualnie.
- Tak.. mam je ciągać po całym świecie i nie umożliwić mu nauki i zabawy z rówieśnikami?!
- No to co proponujesz?
- Nie wiem, chyba zrezygnuję z moich marzeń, muszę teraz wybrać to co słuszniejsze. - Łza spłynęła mi po policzku. Kiedy skończyliśmy rozmawiać, zostali nam tylko jeszcze rodzice. Akurat mieliśmy takiego farta, że wszyscy przyjechali dziś do nas. Poprosiliśmy, żeby przyszli do Jussa do pokoju. Weszli i usiedli na kanapie w salonie.
- Dobra musimy Wam z Magdą o czymś powiedzieć, ale zanim się dowiecie chcemy Was prosić o wyrozumiałość.
- No dobrze. Słuchamy.
- Magda jest w ciąży. - Moi i jego rodzice zamilkli, ale po chwili moja mama się odezwała – Co proszę?!
- Jestem w 5 tygodniu ciąży, co oznacza, że w marcu przyjdzie na świat moje i Jussa dziecko. - powiedziałam.
- Justin! Nie tak Cię wychowywałam! Widzisz sam po mnie jak trudne jest wychowywanie dziecka w tak młodym wieku!
- Tak widzę mamo ale my tego nie planowaliśmy.
- No ale zabezpieczaliście się? - zapytał mój tata.
- Tak – odpowiedziałam.
- Byliście już u lekarza? - zapytała moja mama
- Tak, niby skąd wiemy że to jest 5 tydzień?
I tak przez godzinę słuchaliśmy że jesteśmy nie odpowiedzialni, że to że już zarabiamy nie czyni z nas dorosłych, że jesteśmy za młodzi na uprawianie seksu i takie tam... Jednak kiedy już dopuścili nas do głosu mogliśmy im powiedzieć co postanowiliśmy.
- Podjęliśmy decyzje, że ja rezygnuje z moich planów i zdaje maturę, a Juss zarabia i nas utrzymuje. A później może pójdę na jakieś studia. Wtedy nastała cisza, nasi rodzice rozmawiali tak abyśmy nie słyszeli po czym głos zabrała mama Jussa.
- Uważamy, że macie nauczkę. Magda musi zrezygnować z marzeń, a Justin kończy z imprezami i kumplami. Tylko praca, Magda i dziecko od teraz cię tylko interesują. I podjęliśmy decyzję, że zamieszkacie razem, żeby dziecko miało obojga rodziców i żebyście mogli się nim wspólnie zajmować, a nie że Magda przejmie wszystkie obowiązki. Ja oczywiście pomogę Wam, bo jestem na miejscu, więc możecie na mnie liczyć. Niestety ale skończyła się młodość.
Przyjęliśmy to do wiadomości, potem cała 4 wyszła, a weszła Oliwia z Alfredo – I jak? Bardzo Wam się dostało?
- No właśnie w sumie nie, nawet wymyślili, że mamy razem zamieszkać! - powiedział Juss.
- Łoł, to nieźle – odezwał się Fredo.
Po ok 10 minutach znowu byliśmy sami. Położyłam się, a koło mnie Justin. Miział mnie ręką po brzuchu – I tam jest nasze dziecko, jakoś nie mogę uwierzyć. - powiedział
- To lepiej uwierz, a wiesz jak ja zgrubne? Będę wielka!
- I tak będę cię kochał.
- Będę jeszcze wredna i nieznośna.
- Wytrzymam! - chciał mnie pocałować, ale zrobiło mi się niedobrze i pobiegłam do łazienki.
- Wszystko w porządku kotek? - Zapytał się Juss.
- Ugh... chyba już tak... - wyszła z łazienki.
- Moje biedactwo – przytulił mnie.
Zrobiło się późno, więc poszliśmy na kolację. Byliśmy ciekawi czy wszyscy już wiedzą. Wiedzieli. Ledwo wyszliśmy z pokoju, a dopadł nas Stephan ( kolega z zespołu) – No gratulacje!
- Emm … dzięki. - powiedziałam
Na jadalni dosiedliśmy się do Ryana. Wiedziałam, że wie bo micha mu się cieszyła. Podeszliśmy i zaczął.
- No pięknie, pięknie! A gumki od czego są?
-Och Ryan uspokój się – powiedziałam.
- No co? Nikt was nie nauczył? Bo wiecie to takie gumki i kiedy się kochacie, zakłada się to na... - Juss mu przerwał.
- Stary odpuść sobie, błagam.
- ok, ok, ale który tydzień?
- 5 – odezwałam się.
Zjedliśmy i rozeszliśmy się do swoich pokoi.
- No to dobranoc Juss – pocałowałam go.
- No pa, śpijcie dobrze – odwzajemnił pocałunek.
Weszłam do pokoju i poszłam się umyć. Potem porozmawiałam z Oliwią i ok 24 zasnęłyśmy.


No i tak dotarliśmy do 100 rozdziału! :D Cieszycie się? Bo ja bardzo :D Długi jest wiem, ale specjalnie taki zrobiłam, tym bardziej, że tak głosowaliście :D
Proszę Was napiszcie w komentarzach czy wam się podoba czy nie, to dla mnie ogromnie ważne! Chociaż jedno słowo :D
Dodatkowo chce wam powiedzieć, że w tym momencie nie mogłam dodać rozdziału ale dodaje go za mnie moja koleżanka, która uwierzcie mi baaardzo się poświęca dodając ten rozdział :* (Pozdrowienia dla Marysi) obiecałam wam że jak bd ok 10 rozdziałów to dodam rozdział, tak też stanęłam na głowie ale się udało i macie rozdział :D 

Kocham Was Believe ;*

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 99

Kiedy się obudziłam Jussa nie było koło mnie, wyszłam z sypialni, a oni siedzieli i o czymś rozmawiali, Cristal była jakoś dziwnie blisko Jussa i przełożyła mu swoje nogi przez jego nogi. Oj zdenerwowałam się, ale znowu zaczęłam się źle czuc, po chwili mi przeszło i podeszłam do nich. Cristal spała. - No pięknie, ta się rozłożyła i ja nie mam gdzie usiąśc. Juss nawet twoje kolana są zajęte...- popatrzyłam się na niego, odwróciłam się i poszłam wziąśc sobie coś do picia. Podeszła do mnie Oliwia – ej nie wkurzaj się na niego.
- ale ja się nie wkurzam, po prostu ona działa mi na nerwy. - powiedziałam jej co mi Cristal powiedziała, a Oliwia zaczęła się śmiac i stwierdziła, że jej to nie wyjdzie.
Po ok godzinie siedzieliśmy już wszyscy przy jednym stole i w pewnym momencie Alfredo z Oliwią zaczęli zajmowac się sobą, wtedy popatrzyłam się na Cristal, a ona na mnie. Juss był zajęty robieniem czegoś na telefonie. I wtedy zobaczyłam ten perfidny uśmiech na jej twarzy. Wtedy to ja się do niej uśmiechnęłam i jedną ręką przysunęłam do siebie twarz Jussa i pocałowałam go. On odłożył telefon i przyciągnął mnie do siebie. Wiedziałam, że mu się to podoba bo się uśmiechał. Kiedy już nasze usta się od siebie oderwały popatrzył się na mnie, szeroko się uśmiechnął i wrócił do pisania na telefonie. Widac było po Cristal złośc, ale ja czułam satysfakcję. Potem mieliśmy postój i Juss szedł kupic coś do jedzenia, czyli jakieś słodycze. - Magda chcesz coś? Cristal a ty?
- Ja pójdę z tobą – powiedziała, bezczelnie uśmiechając się do mnie i podeszła do Justina przytulając się do niego. Zagotowałam... - No ja też pójdę. - podeszłam i wzięłam go za rękę. Weszliśmy do sklepu Cristal dawała Justinowi coraz to nowe rzeczy do kupienia. Ja nie miała bym serca... No ale ja sobie sama wybrałam parę rzeczy i SAMA za nie zapłaciłam. Kiedy wyszliśmy i zanieśliśmy to wszystko do autokaru i oczywiście zaczęliśmy jeśc. Była godzina 16 i dojechaliśmy do hotelu. Zabraliśmy bagaże i każdy poszedł do swojego pokoju. My dostałyśmy pokój z Cristal... Myślałam że zatłukę Scootera i Petera...No tak też więc służba pomogła nam z bagażami. Weszłyśmy do pokoju i oczywiście się zaczęło.
- Nic ci to nie da, moja droga. - powiedziała Cristal.
- Ale co? - zapytałam.
- No te całe pocałunki, przytulanie się do niego, sorry ale to widac że woli mnie.
- hahaha, chyba kpisz! - odezwała się Oliwia
- nie ja z reguły jestem prawdomówna – uśmiechnęła się w naszą stronę i zaczęła się rozpakowywac.
- mów sobie co chcesz, ale Juss mnie nie zostawi i tyle.
- zobaczymy!
Kiedy się rozpakowała wyszła z pokoju. Po chwili przypomniałam sobie że Juss ma moją bluzkę więc i ja wyszłam z pokoju mijając się w drzwiach z Alfredo. - Justin u siebie?
- tak – uśmiechnął się do mnie. Poszłam do ich pokoju, drzwi były uchylone więc mogłam spokojnie wejśc, ale usłyszałam Cristal i Jussa
- Justin, zostaw ją! Ze mną będzie ci lepiej. Ona jest młodsza od ciebie, a ja dam ci czego tylko zapragniesz. - kiedy to usłyszałam miałam ochotę tam wejśc i dac jej w twarz, ale byłam ciekawa co on odpowie.
- Co?! Nigdy! Cristal ja za nic na świecie nie zostawię Magdy! Chociaż by od tego miała zależc moja kariera!
- Justin ale przemyśl to, ja naprawdę dam ci takie szczęście jakiego jeszcze nie doznałeś. A i wygimnastykowana jestem więc i z pewnymi sprawami też nie będzie ciężko i na pewno będę lepsza od niej. - No to jak usłyszałam to, to co się ze mną działo od środka to jest nie do opisania, łzy same zaczęły mi spływac po policzkach.
- Ty myślisz, że ja z nią jestem tylko dlatego? I widzisz tutaj się mylisz! Magda to najmądrzejsza, najzabawniejsza, najpiękniejsza dziewczyna jaką znam! I jestem z nią bo ją kocham za to kim jest! A nie dla tego bo jest dobra w łóżku!!
- No ale zrozum mi na tobie zależy! Przecież my się świetnie dogadujemy i lubimy spędzac ze sobą czas to czemu nie chcesz być ze mną?
- Bo cię nie kocham!! Nic do ciebie nie czuje! Jesteś moją przyjaciółką i tylko. A Magda jest kimś w kim się zakochałem.
- No to czemu ją olewałeś będąc ze mną? Czemu dawałeś się przytulac?
- Bo byłem głupi.
- Wiedzę jak na mnie patrzysz! Justin zastanów się!
- Wiesz powinnaś już iśc. - Usłyszałam jak podchodzą pod drzwi, następnie wyłaniającą się postac Cristal. Nawet na mnie nie spojrzała. Potem z pokoju wyszedł Justin, kiedy mnie zobaczył płaczącą doznał szoku. - czy...czy ty słyszałaś naszą rozmowę? - pokiwałam mu na to twierdząco głową.
- Magda! To nie tak! Ja cię kocham! I nie chce nikogo innego! Ona zaczęła ten temat... nic się między nami nie wydarzyło, przysięgam ci! - mocno mnie przytulił i poczułam jak jego serce wali, a coś kapnęło mi na nos. To była jego łza. Wtedy ja też go mocno objęłam i powiedziałam – wierze, ci słyszałam całą waszą rozmowę. Kocham Cię!
- Magda ty nawet nie wiesz jak bardzo ja ciebie kocham!!! - staliśmy tak jeszcze chwilkę.
Po tym wszystkim okazało się, że Cristal musi wracac do domu „jaaaaaaaaaaaka szkoda...”<wyczujcie sarkazm..>



Taaaak wiem  krótki, ale to dlatego że w 100 bd się dużo działo :D a więc 100 rozdział będzie w piątek, przepraszam, że tak późno ale jutro nie będę miała zabardzo czasu, we czwartek nie będzie mnie w domu więc ukaże się albo bardzo późno w nocy we czwartek albo w piątek popołudniu.

Proszę o komentarze bo one naprawdę pomagają mi pisac, napisałam już kolejny rozdział..lecz tych rozdziałów jest tylko hmm... 4 jeszcze.... i nie wiem co robic dalej czy pisac, czy napisac w 105 rozdziale wszystko i zakończyc pisanie... Sama nie wiem ;/ ocham Was za wszystki ciepłe słowa i że niektórzy mnie wspierają :D Dziękuję :*
KOCHAM WAS!! :* :* :* :* :*
A tutaj stronka do zalajkowania https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

Kocham was Believe ;*

P.s Jeżeli do jutra do godziny 15 uzbiera się 10 komentarzy  to 100 rozdział ukaże się jutro ok godziny 23 :*

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 98

Rano obudziła mnie rozmowa Oliwi z Alfredo. Śmiali się ze mnie, że śpię tak starannie owinięta kołdrą. Następnie poszłam się umyc i ubrac. Kiedy wyszłam zapytałam się – Juss jeszcze śpi? Bo poszła bym z nim na śniadanie?
- Nie, on już jest po śniadaniu poszedł gdzieś z Cristal bo go wyciągnęła.
- yyy... aha..no nic to idę sama na śniadanie. - wyszłam z pokoju wkurzona, na korytarzu potkałam Ryana – oho, coś się stało że taka wkurzona?
- aaa szkoda gadac, idziesz na śniadanie?
- no idę
- to idę z tobą – powiedziałam
Kiedy weszliśmy na salę restauracyjną zamówiliśmy coś do jedzenia i rozmawialiśmy.
- no to co? Powiesz mi coś taka zła?
- a nie bo wyjdę na jakąś zazdrosną czy uprzedzoną...
- dobra, powiedz mi czy chodzi o to że jesteś zazdrosna o Oliwie ze już nie spędzacie tyle czasu ze soba czy o Jussa i Cristal?
- o Jussa
- No to nie martw się też zauważyłem, że ona coś za bardzo się do niego klei. Nawet zwróciłem mu uwagę, ale powiedział, że mi się wydaje.
- No to widzisz...a wiesz ja się strasznie boję że ona mu zawróci w głowie i że on się w niej zakocha.
- No nie będę ukrywał babka nieźle go bałamuci, ale on ciebie kocha i nic tego nie zmieni. - zapewniał mnie Ryan.
- Ehh.. miejmy nadzieję, że masz rację.
- Mam, mam.
- Wiesz cieszę się że mogę z tobą tak szczerze pogadac. - uśmiechnęłam się do niego.
- Spoko, możesz na mnie liczyc.
Kiedy zjedliśmy trzeba było wrócic do pokoi i się spakowac. Więc zebrałam swoje rzeczy wrzuciłam do torby i poszłam do Jussa żeby wziąśc od niego parę rzeczy, ale było zamknięte. Wróciłam więc do pokoju i nagle przyszedł Alfredo po bagaż Oliwi.
-ej a widziałeś Jussa? Jest godzina 12 a ja go jeszcze nie widziałam.
- yy no spakował się i jest na dole z Cristal i czekają aż zejdziecie.
- aha..no to fajnie. Jeszcze powiedz, że jej zniósł bagaż... - powiedziałam sarkastycznie, nie czekając na odpowiedź ale i tak ją dostałam – no pomógł.
Ale się zdenerwowałam. Wzięłam swoje rzeczy i zaczęłam znosic je na dół. Na szczęście spotkałam mojego tate który mi pomógł – a gdzie Justn, żeby ci pomóc?
- Nie denerwuj mnie nawet, bardzo cię proszę.
- ok, już będę cicho. - zeszliśmy na dół a on z Cristal na dole w hallu sobie siedzą.
Nawet nie zauważył kiedy zeszłam. Stałam z Ryanem, Scooterem i Peterem. Gadaliśmy ale on się nawet nie popatrzył. Wtedy widziałam, podszedł do niego Alfredo i trzepnął go lekko w ręke mówiąc mu coś na ucho. Wtedy łaskawie się odwrócił i kiedy mnie zobaczył podszedł do mnie z uśmiechem wystawił rękę jakby chciał mnie objąc i pocałowac – no hej kotek, jak ci się spało? - odsunęłam się od niego tak żeby nie zdążył mnie dotknąc. Popatrzyłam się na niego wkurzonym wzrokiem i wyszłam z hotelu, pobiegła za mną. - Ej Co jest kotek?
- Kotek? Kotek? Gdyby ci Alfredo nie powiedział, że jestem to byś nie zauważył mnie, nie pomogłeś mi z torbami a tej całej przyjaciółeczce tak, poszedłeś z nią na spacer a mnie olałeś! Daj mi spokój, chce być teraz sama! - chciał mnie objąc ale popatrzyłam się na niego tak żeby wiedział że nie żartuje. Wszedł do hotelu. Po ok 10 min przyszła do mnie Cristal – a ty co się tak pieklisz na tego Justina?
- wybacz mi nie twoja sprawa. - odpowiedziałam
- Co wkurza cię to, że bardziej zajmuję się mną? Zazdrosna jesteś? I dobrze, bo Juss woli mnie, i ja zrobię wszystko żeby był ze mną i zostawił taką łamagę jaką ty jesteś..
- Że co?! - teraz to się wkurzyłam.
- No to co słyszałaś kochana, prędzej czy później odbiję ci Jussa.
-Ha! Twoje niedoczekanie! Nie uda ci się to!
- Zobaczymy! - powiedziawszy to odwróciła się na pięcie i weszła do hotelu. Przez przeszklone wejście widziałam jak ''niby się potknęła'' i wylądowała Jussowi na kolachach. Kolejny raz się we mnie zagotowało. W ogóle co ona sobie myśli?! Niby ona ma mi Justina odebrac? Haha! Nigdy jej się to nie uda! A co jak Juss faktycznie coś może do niej czuje... zaczęły dochodzic do mnie różne myśli. Po chwili wyszedł do mnie Ryan – Boże ale mnie ta paniusia wkurza!
- No co ty? Poważnie?! A wiesz co mi przed chwilką powiedziała? - ciągnęłam rozmowę z nim.
- No co?
- Że odbije mi Justina.
- NO CO TY?! - nie mógł uwierzyc.
- No... powiedziała mi że będzie robiła wszystko, żeby był z nią a nie z taką łamagą jak ja – zaczęłam mu streszczac całą naszą rozmowę. Ryan się z niej śmiał, że to jej się nie uda bo ten kretyn mnie kocha i za nic na świecie mnie nie odda. Z jednej strony coś w tym było, ale z drugiej, ona naprawdę może zrobic wszystko.
Potem zaczęli brac bagaże, więc weszłam do środka po moją walizkę, ale była już niesiona przez Justina. Gdy Juss odniósł moje, swoje i Cristal bagaże podszedł do mnie złapał za rękę i zaprowadził za hotel – co chcesz? - zapytałam.
- Nie wkurzaj się nie mnie, przepraszam, faktycznie zachowałem się jak ostatni cham i prostak i wgl jestem teraz głupi, brzydki, idiota, kretyn i wszystko co złe bo zająłem się przyjaciółką a nie swoją dziewczyną. Wybacz mi.
- wiesz mam wrażenie, że robisz to z przymusu.
- Magda! Czy ty jesteś zazdrosna o Cristal? Już przecież o tym rozmawialiśmy...
- tak rozmawialiśmy, tylko szkoda, że ty nie widzisz co ona z tobą robi! - powiedziałam wkurzona.
- co niby?
- Juss ona chce nas ze sobą skłócic i ona mi chce ciebie odebrac!
- Oj skarbie przesadzasz chyba troszkę.
- Ale ja mówię poważnie, sama mi to powiedziała dziś przed hotelem.
- No mnie jakoś powiedziała, że starała się ciebie przekonac żebyś mi wybaczyła.
- tsaa...wiesz to nie ma sensu – odwróciłam się. Wtedy on złapał mnie w talii odwrócił i zaczął całowac, uległam bo uwielbiałam jak to robi.
- zgoda? Już nie będziesz się wściekała?
- No dobrze, ale nie olewaj mnie dla niej!
- obiecuję. - wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę tour busu. Wszyscy już siedzieli. Cristal zrobiła miejsce Jussowi tak żeby mógł on koło niej usiąśc. Poszliśmy więc tam, a ja usiadłam mu na kolanach i popatrzyłam się na nią z taką wielką satysfakcją. Jechaliśmy już tak z 15 min, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, aż nagle Juss popatrzył się na mnie ja na niego i zaczęliśmy się całowac. Ja jednocześnie się uśmiechałam bo wiedziałam ze ONA patrzy. Więc całowałam go namiętnie tak, żeby usłyszec od Kennego i mojego taty standardowe '' dobra już wystarczy''. Zaczęliśmy się śmiac. Wstałam i wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do jego sypialni i oczywiście odezwał się mój tata – Magda? Gdzie wy idziecie?
- yy no do sypialni
- a po co? Może chodźcie z powrotem na miejsce.
- oj proszę pana, my tam sobie jakiś film obejrzymy czy coś, po prostu posiedzimy sami – odezwał się Biebs.
Uzyskaliśmy pozwolenie. Juss ledwo zamknął drzwi a ja usłyszałam – może zawołajmy tutaj Alfredo, Oliwie i Cristal?
- aaa rób co chcesz... - usiadłam zrezygnowana na łóżku.
- no niemożliwe, uzyskałem pozwolenie!- Podszedł do mnie i zaczął mnie całowac, ale zmierzał do jednego.
- Nie Justin w każdej chwili ktoś może wejśc. Nie.
- to się zamkniemy.
- no a jesteś na to przygotowany? - popatrzyłam się na niego z pytającą miną.
- zawsze i wszędzie – otworzył szafeczkę obok a w niej prezerwatywa.
- no dobra, ale i tak lepiej nie.
- ehh no dobra. - siedzieliśmy chwilkę na łóżku i rozmawialiśmy, brakowało mi takie normalnej rozmowy z nim. Potem poczułam się senna i położyłam się mu na kolanach. Jedną ręką bawił się moimi włosami a drugą trzymał na moim brzuchu. Nagle strasznie źle zaczęłam się czuc, poczułam, że muszę biec do łazienki, tak też więc to uczyniłam, potem wróciłam. - Co jest Magda?
- nie wiem, pewnie coś zjadłam.
- no może, ale trzeba iśc z tym do lekarza bo się martwię, patrz mogliśmy iśc.
- Ale nie trzeba naprawdę, dam sobie radę. Położył się a ja umieściłam swoją głowę na jego klacie. W końcu zasnęłam.



Tutaj zapraszam na mojego aska http://ask.fm/NataliaSwagggy

I oczywiście stronkę do polajkowania https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

Następny będzie we wtorek mam nadzieję :D Prosze was o komentarze bo one motywują mnie do daleszego pisania, które jak na chwilę obecną wygląda marnie bo nie mam weny i to jest cholernie wkurzające ;/ Zapraszam Was również do zagłosowania w ankiecie dotyczącej 100 rozdziału :D

Pozdrawiam Believe ;*

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 97

- Jestem! - krzyknął do mnie zamykając drzwi.
- słyszę – powiedziałam. Byłam, już umyta i przebrana, lecz miałam mokre włosy.
- no co ty już wykąpana? - zapytał smutno.
- no tak, nie wiedziałam ile wam tam zejdzie w jej pokoju więc postanowiłam się już umyc.
- ehh.. no a ja miałem taki piękny plan co do dzisiejszego wieczoru.
- o nie dziś nie mam ochoty.
- serrio? - zapytał z nadzieją że jednak zmiękne.
- Nie, ja się dziś troszkę źle czuje, a poza tym nie mam ochoty.
- oj a co ci się dzieje? - podszedł do mnie sprawdzając ręką czy mam gorączke. Po czym odpowiedział – a no tak już wiem co ci jest.
Popatrzyłam na niego – tak? No to co mi jest panie doktorze?
- masz Bieber fever – uśmiechnął się pokazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów.
- ha ha ha bardzo zabawne, ale tak na poważnie to niedobrze mi jest.
- ale jeszcze przed chwilką było ok.
- No było, ale nie zawsze jest ok,
- no to jutro może do lekarza co?
- Nie no jutro mamy próby, a póki nie jest źle to mogę obejśc się bez lekarza – uśmiechnęłam się.
Potem poszłam wysuszyc włosy a Juss się umył. Czekałam na niego w łóżku, było w miare duże więc spokojnie mogliśmy się zmieścic. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju. Poszłam otworzyc to był mój tata, ale mi się w momencie zrobiło gorąco. - coś się stało tato? - powiedziałam to troszkę głośniej żeby Biebs mógł usłyszec i żeby przypadkiem nie wyszedł.
- nie, sprawdzam czy moja córka już grzecznie śpi.
- a no właśnie się kładłam.
- A Oliwia co?
- no myje się, nie widzisz że w łazience siedzi?
- No dobrze.
- Tato jestem zmęczona troszeczkę, kocham cię bardzo ale mogę się już położyc?
- y tak oczywiście, dobranoc – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Juss lekko uchylił drzwi sprawdzając czy mój tata jeszcze jest, ale kiedy zauważył mnie leżąca na łóżku wyszedł z łazienki. Miał na sobie same bokserki i wyglądał seksownie.
- no to daj budzi moja księżniczko na dobranoc. - nachylił się po buziaka.
- no nie wiem czy zasłużyłeś – w końcu mogłam się z nim podroczyc.
- jak to? Przecież zabrałem cię do kina, śpie z tobą, kocham cię każdego dnia coraz bardziej o ile to jest możliwe. A ty mi mówisz, że nie zasłużyłem?
- no tak, tak właśnie mówię po czym odwróciłam się do niego plecami i udałam, że idę spac. Lecz on zrobił to samo, odwrócił się plecami i śpi zadowolony.
- O nie! No wiesz co?! - rzuciłam się na niego i zaczęłam całowac.
- No co? - zapytał w przerwach od całowania
- Też cię kocham wariacie mój! - i kontynuowałam pocałunek, z każdą chwilą stawało się coraz bardziej namiętnie. W końcu siedziałam na nim. On obejmował mnie za tyłek obiema rękami. Potem podsunął je do góry chcąc zdjąc mi bluzkę, wtedy ja powiedziałam – czy ty nie rozumiesz, że nie mam ochoty? - zapytałam
- oj no nie gniewaj się, ale uwielbiam to.
- już dziś raz rano uległam i wystarczy. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w szyję. Potem on oddał mi pocałunek ale w usta. Przytuliłam się do niego i zasnęliśmy.
Rano zostaliśmy obudzeniu przez budzik Jussa – mmm błagam cię kotek wyłącz to! - powiedziałam zaspana.
- no ale musimy wstawac.
- co? Tak wcześnie?
- No niestety, mamy wywiad w telewizyjnym programie, który niestety jest emitowany rano.
- Oj.. .no dobra. - przeciągnęłam się i wstałam. Poszłam do łazienki, zaraz za mną Justin. Umyliśmy się i potem do pokoju weszła Oliwia.
- Justin możesz już iśc do pokoju, się ubrac.
- ok, tylko najpierw wpadnę do Cristal ją obudzic, bo pewnie będzie chciała z nami na wywiad jechac. - ja przewróciłam oczami ale on mnie pocałował powiedział że mnie kocha i poszedł.
- No dobra opowiadaj jak było? - zapytałam zaciekawiona siadając na łóżko.
- No a ty przypadkiem nie musisz się ubierac?
- no fakt, to mów ja cię słucham, ale w międzyczasie będę się ubierała.
- No dobra, a więc tak: Poszłam do niego do pokoju a on dał mi pudełko z tą sukienką co mam na sobie, żebym założyła i wróciła. No to wtedy zadzwoniłam po ciebie pogadałyśmy, przygotowałam się i poszłam. Tam było ciemno, wszędzie zapalone świeczki i na stole kolacja dla nas, którą zamówił. Jedliśmy, karmiliśmy się nawzajem. Potem włączył muzykę i zaczęliśmy tańczyc. Następnie zaczeliśmy się całowac, i w końcu wylądowaliśmy na łóżku, ja spanikowałam i powiedziałam żeby zaczekał chwilkę na co on odpowiedział, że jak nie jestem jeszcze na to gotowa to on to zrozumie i poczeka ile będę chciała.
- No widzisz głupku mówiłam ci!
- no ale ja zaszalałam i zrobiliśmy to. Mój pierwszy raz przeżyłam z facetem którego naprawdę kocham. To było piękne.
- oj cieszę się bardzo! - przytuliłam ją.
Potem poszliśmy do auta i i pojechaliśmy na wywiad. Poszłam z Jussem usiąśc już na kanapie na której miał być przeprowadzany wywiad i po ok 3 min weszliśmy na wizje. Prezenterka się przedstawiła i zaczęła zadawac pytania.
- No dobrze, pozwól Juss, że zacznę od Magdy. - pokiwał głową – Powiedz nam jak to jest występowac i być w trasie z samym Justinem Bieberem?
- No na pewno jest to jakiś sukces móc występowac przy tak wspaniałym muzyku. Zawsze otrzymam jakąś rade i pomoc. Jest to duże wyróżnienie. - odpowiedziałam na pytanie. Justin cały czas trzymał rękę na oparciu tak, że wyglądało jakby mnie obejmował.
- No a skąd wziął ci się pomysł na muzykę? Tak przez przypadek czy może Juss cie namawiał?
- Nie, no śpiewanie to moja pasja, i od zawsze chciałam to robic i do tego dążyłam. Potem wygrałam konkurs z naszym zespołem i nagraliśmy płytę, no a potem mój manager załatwił mi występy na koncertach Jussa. - uśmiechnęłam się.
- uu Jussa to jakieś zdrobnienie?
- od zawsze tak do niego mówię, no chyba że się zdenerwuje to wtedy jest Justin. - zaśmialiśmy się.
- A ty Juss haha, jak zdrobniale nazywasz Magdę? - zapytała go.
- kotek, skarb, słońce, to zależy od chwili.
- uu no to widzę, że wy się naprawdę kochacie.
- Oczywiście a nie widac? - zapytał Justin
- No może i czasami widac, na przykład wczoraj z wypadu do kina – i tutaj puścili parę zdjęc które zrobili nam jak szliśmy do kina i się wygłupialiśmy. - ale miło by mi było gdybyście tak specjalnie dla naszych widzów się pocałowali. - troszkę się zestresowałam. Wtedy Juss popatrzył się na mnie i zaczął się przybliżac. Ja zrobiłam to samo, nagle nasze usta się złączyły i Justin nie żałował sobie pocałunku, ale i ja nie pozostawałam mu dłużna. Gdy skończyliśmy się całowac kontynuowaliśmy rozmowę.
Potem poszliśmy spotkac się z fanami i ok 14 mogliśmy już wyjśc.
- Świetnie ci... y znaczy wam poszło – popatrzyła się Cristal z uśmiechem na Justina.
- a dziekuję, to co idziemy na lody może? - zaproponował Juss
- no pewnie. - odpowiedziała Cristal.
Zaszliśmy więc po drodze na lody, potem wróciliśmy do hotelu, przygotowaliśmy się do próby i pojechaliśmy na hale gdzie miał odbyc się 2 koncert Jussa. Szybko wszystko poszło i o 18 był M&G a o 20 zaczęło się wszystko. Znowu miałam stracha, lecz tak jak i ostatnio Juss podszedł do mnie i dodał mi otuchy. Wyszłam zaśpiewałam i zeszłam, ale znowu było mi się ciężko, bo cały stres ze mnie zszedł. Ale tym razem złapał mnie Alfredo. Po całym koncercie poszliśmy do hotelu bo byliśmy wykończeni, a poza tym jechaliśmy już w inne miejsce. Ja i Oliwia szybko zasnęłyśmy. Chłopaki i Cristal chyba też, ale nie byłam jakoś ciekawa.




Zapraszamdo polajkowania nazego fp https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

Zapraszam również na mojego aska http://ask.fm/NataliaSwagggy

Następny powinien pojawic się w niedzielę :D
Dziękuję wszystkim za wszystkie miłe słowa w komentarzach :* I nadal prosze choc o jedno słówko że wam się podoba w komentarzu, żebym wiedziała, że wam się nadal podoba :*:*
Dodatkowo jeśli jest ktoś chętny to dawajcie swoje nazy na TT to będę Was powiadamiała o nowych rozdziałach :*
Believe ;*

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 96

Poszłam otworzyc, w drzwiach stał Scooter i ktoś za nim ale nie widziałam kto – siema, Magda jest Justin?
- No jest, wejdźcie. - wpuściłam ich do środka. Jak tylko zauważyłam kto za nim jest, to wiedziałam, że to jest Cristal. I oczywiście już mi się nie spodobała... Wysoka, zgrabna blondynka o pięknych niebieskich i dużych oczach. Twarz miała delikatną, i śliczny uśmiech.
- Juss gośc do ciebie – powiedział Scoot.
- O Cristal, hej! - przytulił ją. A to co się we mnie zrodziło to wieeeeeeeelka niechęc do tej dziewczyny. Stałam tak w przejściu i czekałam co zrobi Juss.
- No to ja spadam, żegnajcie – zaśmiał się Scooter i wyszedł z pokoju. Widział mnie i tylko poklepał po ramieniu. I uśmiechnęłam się do niego tak żeby wiedział że ja sobie poradzę z tą lalą...
W końcu się doczekałam – No i oczywiście Cristal poznaj moją śliczną dziewczynę Magdę. - popatrzyła się na mnie i podała mi rękę na przywitanie, no to ja też się przywitałam.
- gdzie masz pokój? - zapytał Juss
-numer 216 – odpowiedziała.
- ooo to koło nas, chodź pokaże ci gdzie to jest i zostawisz sobie rzeczy. - potem zwrócił się do nas – ej ludziska my idziemy do pokoju Cristal, i za moment wracamy.
Poszli. Kiedy zamknęli za sobą drzwi szybko wypuściłam z siebie pieklące się we mnie powietrze.
- No i jak tam wam się podoba ta Cristal? - zapytał Alfrredo.
- No całkiem ładna muszę przyznac. - powiedziała Oliwia
- oj tak, aż za ładna – powiedziałam cichutko siadając przy Oliwi tak żeby tylko ona słyszała.
- No ładna, ale wy to i tak ładniejsze – zaśmiał się.
- taa dobra, dobra już się nie podlizuj – powiedziała przyjaciółka
- Oj no przecież wiesz że ty jesteś naj dla mnie – popatrzyłam się na nich z wielkimi oczami i jednocześnie z pytającym wyrazem twarzy.
- yy no tak, chcieliśmy wam powiedziec, ale jakoś nie było kiedy... - powiedziała Oliwia
- O!!! Jak mogłaś mi nie powiedziec od razu?! - zapytałam.
- oj no nie było odpowiedniego momentu!
- a od kiedy jesteście razem?
- od wczoraj.
- No to cieszę się bardzo!!! - przytuliłam ich.
Potem postanowiliśmy, że pójdziemy do kina. Poszłam się ubrac, a po mnie Oliwia. Alfredo poszedł do siebie, ale po 15 min wrócił – a Juss idzie? - zapytałam
- a nie było go tutaj?
- No nie, inaczej bym się ciebie nie pytała.
- no w pokoju też do nie było...
- Aha... no to pewnie jest ze swoją przyjaciółką w pokoju... ciekawe co tam robią..
- Magda nie martw się, na pewno tylko rozmawiają.
- No ja myślę że tylko! No ale mieli wrócic tutaj zaraz....
- no ale dawno się nie widzieli, więc rozmawiają.
Potem wyszła z łazienki Oliwia i poszliśmy do kina, w drodze do wyjścia spotkaliśmy Jussa i Cristal, jak się śmiali i szli w naszą stronę. - o a gdzie wy się wybieracie? - zapytał Justin.
- do kina idziemy. - powiedziałam.
- o to idziemy z Wami, co Cristal? - powiedział z wielkim zapałem.
- oj nie, no ja zasnę tam, bo po podróży jestem wykończona. - powiedziała.
- No to idź się połóż spac, my pójdziemy do kina i damy ci znac jak wrócimy. - powiedziałam tak, żeby nie miała jak się wykręcic no i przy tym się uśmiechnęłam.
- No w sumie czemu nie, ok. - odpowiedziała.
Pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy. W drodze do kina mieliśmy wielki ubaw, strasznie się wygłupialiśmy i śmialiśmy. Nawet fanom rozdawał Juss autografy z wielką radością. Cały czas trzymałam Justina za rękę i w pewnym momencie powiedziałam coś na ucho do Oliwi, jej się spodobało i po chwili wskoczyłyśmy chłopakom na barana.
- Ej, rany ale wy ciężkie jesteście – powiedzieli. Potem nagle popatrzyli się na siebie i z wielkimi uśmiechami zaczęli z nami biec przez miasto.
- dobra stop, ja schodzę – Oliwia powiedziała.
- No a ty? - zapytał mnie Juss
- ee mnie jest tu na górze dobrze. - schyliłam się i pocałowałam go w policzek.
Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na lody i w pewnym momencie przypomniało mi się i powiedziałam do Jussa – wiesz ze tych dwoje są razem od wczoraj!?
- No co wy? Poważnie?! I czemu nic nie mówicie?
- a tak jakoś okazji nie było – powiedział Alfredo i jak zwykle chłopaki zaczęli się wygupiac, ale oddali nam swoje lody to potrzymania. Kiedy skończyli poszliśmy w stronę kina.
- No dobra to macie tu kasę i idźcie coś kupic – dali nam pieniądze – a my wybierzemy jakiś film.
- tylko błagam nie żadne bicie się czy wyścigi! - powiedziała Oliwia a ja jej przytaknęłam
- no dobra – powiedział Alfredo.
Poszłyśmy do kasy, kupiłyśmy jedzenie i poszliśmy na sale. Chłopaki wybrali jakiś horror.
- No super, potem znowu będę miała jakieś koszmary! - powiedziałam.
- Oj to przyjdziesz do mnie. No a wł dlaczego my nie mamy razem pokoju, tak w ogóle? - zapytał mnie.
- yy bo po pierwsze, co Oliwia miała sama mieszkac? Po drugie przypominam ci kotek że mój tata jest z nami w trasie i on dba o takie rzeczy.
- to racja. - powiedział. Potem zaczął się film, ja oczywiście z Jussem na samym początku wszystko zjedliśmy i zostało nam samo picie. - to co iśc po coś do jedzenia? - zapytał mnie.
- tak jasne wyjdź a ja padnę na zawał! - uśmiechnęłam się – nie no w sumie to możesz iśc jeszcze po popcorn. - wstał więc i poszedł. Po ok 5 minutach wrócił. Ten zjedliśmy w przeciągu 30 minut. W trakcie seansu co chwila ja i Oliwia chowałyśmy głowy, przytulając się do chłopaków, a oni standardowo się z nas śmiali. Po filmie oznajmiłam Jussowi – Dziś ze mną śpisz..bo ja się sama boję.
- haha, dobrze, co tylko zechcesz. - pocałował mnie w czoło.
Doszliśmy do hotelu i Juss od razu powiedział, że idzie do Cristal na co ja powiedziałam – to napisz jej sms'a gdzie jesteśmy i niech do nas dojdzie.
Juss pisał, Alfredo z kimś rozmawiał a mnie Oliwia zapytała – ej a ile ta cała Cristal ma lat?
- tyle co Juss. - odpowiedziałam.
Potem poczułam jak ktoś łapie mnie z talii – mm czyżby to był mój chłopak?
- skąd wiedziałaś? - zapytał zawiedziony.
- aa bo ja wyczuwam kiedy w okolicy jest gdzieś moja miłośc – zaśmiałam się
- aa no chyba że – i zaczął mnie całowac.
- ej dobra, wejdźcie do pokoju chociaż. - powiedział Alfredo, a Juss nie przestając mnie całowac zaczął się uśmiechac. Kiedy Justin już oderwał ode mnie swoje malinowe usta przyjaciel poprosił go o rozmowę, więc poszli. My z Oliwią poszłyśmy do nas do pokoju.
- Ej Alfredo chce mnie gdzieś dziś zabrac.
- No to super!!
- no tak..ale ja się boje że...
- że co? - spytałam
- no wiesz... - nie mogła z siebie wydusic. No to jej powiedziałam – Oliwia, skoro nie jesteś jeszcze gotowa, i nie chcesz, nie masz ochoty czy coś to po prostu mu to powiedz jak już przyjdzie co do czego...
- No tak... ale z drugiej strony ty z Jussem już... - nie kończyła.
- No ale wy nie musicie być tacy jak my, a poza tym nam to też troszkę zeszło zanim coś zrobilśmy. - No a jak Alfredo się wkurzy?
- Oliwia! Skoro cię kocha to poczeka! Juss czekał.
- No masz rację. - Była godzina 19.30 poszłyśmy więc na kolacje. Tam siedział już Juss z Cristal i do kogoś dzwonił. Podeszłyśmy do nich i Biebs powiedział – no skarbie właśnie do ciebie dzwoniłem gdzie jesteś. Siadajcie. A ty Oliwia masz iśc do nas do pokoju Alfredo prosił.
- no ok, już idę - zawróciła i poszła.
- Mmm co jest? Co on kombinuje? - pytając się usiadłam jak najbliżej Jussa.
- A poprosił mnie, żebym im zwolnił pokój więc teraz jesteśmy na siebie skazani cieszysz się? - uśmiechnął się i mnie pocałował, jednak ja nie chciałam się odrywac. Kiedy jednak już musiałam odpowiedziałam - No pewnie że się cieszę – mogła bym się z nim w tej chwili podroczyc, ale że była Cristal to zrezygnowałam. Ale z drugiej strony ta myśl, że będę musiała też i z nią siedziec mnie przerażała. Zamówiliśmy coś do zjedzenia i nagle dostałam sms'a od Oliwi '' Przyjdź do pokoju szybko!!''. Powiedziałam im że muszę iśc do pokoju na chwilkę ale zaraz wrócę – pocałowałam Jussa i poszłam. W pokoju była Oliwia i chciała pogadac bo troszkę się stresowała, bo wiedziała jak zakończy się ten wieczór. No to ja jej powiedziałam parę rzeczy i jakoś potem ją uspokoiłam. Wróciłam na sale restauracyjną zjadłam kolacje i poszliśmy do mnie do pokoju.
Pogadaliśmy, ja poprzytulałam się przy niej do Jussa, usiadłam mu na kolanach i takie tam. Ok 23 powiedziałam, że jestem troszkę zmęczona.
- No to my nie będziemy ci przeszkadzac i pójdziemy do mojego pokoju. - powiedziała Cristal.
- No a ja późnej wrócę do ciebie – odpowiedział.
- a to nie wracasz do siebie? - zapytała
- e nie, no kumplowi zwolniłem pokój.
- Aha. Ej może zarwiemy nocke i będziemy oglądac jakieś filmy? - zaproponowała.
Wtedy Juss popatrzył się na mnie, załapał moje spojżenie i powiedział – Nie, no jutro mamy koncert, muszę być wyspany, także odprowadzę cię tylko do pokoju i wracam spac. - ucieszyłam się bardzo z tego co powiedział. Poszli a po ok 10 minutach Justin wrócił do mnie.



No i jest kolejny rozdział :D Napiszcie w komentarzu czy wam się podba, wystarczy tylko jedno słowo, ale żebym wiedziała że czytacie i że jest ok, bo po ostatniej mojej notce że chce usunąc blog odezwały się tylko 4 osoby, a nie opłaca mi się pisac tylko dla 4 ;/ Kocham Was i mam nadzieję, że mi odpiszecie :*:**

Tu macie stronke z Jussem, lajkujcie, piszcie jak macie jakieś pytania lub sprawy zawsze ja odpisuje :D https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

Tu macie mojego prywatnego fb jakby co: https://www.facebook.com/natalia.piatkowska.98

No i również zapraszam na aska http://ask.fm/NataliaSwagggy

SWAGGY!! :D