niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 76

Znalazłam tylko fioletową kartkę z napisem ''coś dla ciebie''. Stwierdziłam, że to wł dla mnie jest choc nie byłam pewna. Podeszłam i wzięłam ją do rąk, przeczytałam: ''Skoro to czytasz to zapewne nie możesz mnie znaleźc, więc wzięłaś tą kartkę i czytasz ją aby dowiedziec się czegoś więcej. Otóż wymyśliłem świetną zabawę, szukaj kolejnej kartki. Znajdziesz ją u Scootera w pokoju.''
Poszłam więc do Scota aby dowiedziec się co ten idiota wymyślił. O godzinie 21;30 zebrało mu się na jakąś zabawę. Jak on myśli, że ja będę po mieście za nim ganiac to go zabiję.
-hej masz jakąś kartkę dla mnie od mojego kochanego debila? - zaśmiałam się
- tak, tu masz – podał mi kolejną fioletową kartkę.
'' tak wiem, jestem debilem i idiotą bo każe bawic ci się w jakieś durne podchody, ale wiem, że i tak mnie kochasz. Lec teraz do siłowni :* ''
- no zabije go! po co ja mam do siłowni iśc... - powiedziałam z lekką irytacją.
- może dlatego, żebyś na końcu się uśmiechnęła – stwierdził Scooter.
Poszłam więc w wyznaczone miejsce, na drzwiach od siłowni była przyklejona kartka '' tak wiem, jesteś podirytowana i masz ochotę mnie zatłuc, ale pamiętaj i tak cię kocham, teraz idź do swojego pokoju''
- ehh tak, Juss ja ciebie też kocham, ale jednak nogi mnie bolą – powiedziałam do siebie. Zrobiłam tak jak było napisane, poszłam do swojego pokoju. Weszłam do środka a na łóżku było duże pudło z kartką na wierzchu, a na niej '' a teraz otwórz pudełko, a jak zobaczysz zawartośc to będziesz wiedziała co z tym zrobic. A no i następną kartkę znajdziesz w łazience. ALE NAJPIERW PUDEŁO I JEGO ZAWARTOŚC! :* ''
Ehh... co to może być? Otworzyłam pudełko a w środku była piękna fioletowa sukienka. Taka no troszkę jakby wieczorowa, krótka, bez ramiączek, marszczona u góry. No po prostu śliczna! Pomyślałam, że powinnam ją założyc. Tak więc szybko się rozebrałam i ubrałam ją. Była idealna. Potem poszłam do łazienki tak jak było napisane. Na lustrze wisiała kolejna kartka '' Wiedziałem, że ci się spodoba. No a teraz moja droga zmyj makijaż, bo wolę cię naturalną. Tak wiem teraz się zdziwiłaś, że jak to.. no ale jak cię znam i tak podmalujesz oczka. Dobra następna kartka będzie w recepcji.''
Haha, no zgadł zdziwiłam się, ale i tak leciutko się pomalowałam. Założyłam bolerko które było razem z sukienką i poszłam do recepcji, w drodze do niej jednak zastanawiałam się co on wymyślił.
- przepraszam czy nie ma pani tutaj jakiejś wiadomości dla mnie?
a tak Pan Justin Bieber zostawił ją dla pani. - powiedziała miłym tonem głosu i podała kartkę.
- dziękuję bardzo. - podziękowałam i przeczytałam kartkę '' na zewnątrz czeka na ciebie czarne auto które cię gdzieś zawiezie :* P.s ślicznie wyglądasz'' .
Haha wiedziałam, że będę musiała gdzieś wychodzic... no ale dobra przekupił mnie tą sukienką. Wyszłam więc z hotelu. Przed wejściem czekało czarne lamborgini a z niego wyszedł Ryan – pani zamawiała podwózkę? - powiedział
- haha, Ryan ty mnie nie denerwuj tylko powiedz o co chodzi
- dowie się pani na miejscu – cały czas żartował.
- ehh no dobra – otworzył mi drzwi i weszłam do auta. Ryan odpalił auto i pojechaliśmy.
- masz tu kartkę – powiedział podając mi ją do rąk.
- ok, już czytam.
Było tam napisane '' skoro czytasz tą kartkę to znaczy, że jesteś w dobrym samochodzie i z właściwym kierowcą. A teraz mu zaufaj i niczym się nie przejmuj''.
Uśmiechnęłam się do siebie, bo co ten mój drogi chłopak wymyślił. Dojechaliśmy na miejsce. To był jakiś park. - ok, tutaj cię zostawiam. - powiedział Ryan otwierając mi drzwi.
- yy no ok, ale gdzie ja mam iśc? Bo żadnej wskazówki nie dostałam?
- a no tak, odwróc się i idź cały czas prosto, a dojdziesz tam gdzie powinnaś.
Pożegnałam się z Ryanem i poszłam do parku. Szłam tak jak mi powiedział, cały czas prosto. W pewnym momencie po prawej stronie zobaczyłam śliczną altankę, całą oświetloną. Podeszłam do niej i zobaczyłam udekorowany stół i 2 nakrycia. Pomyślałam, że to ta, ale nie widziałam Jussa. Nagle zobaczyłam kolejną fioletową kartkę '' No to skorą czytasz ją teraz to znaczy, że jesteś na altance, zdezorientowana ale pięknie wyglądająca. Tak też, więc teraz proszę cię abyś się obejrzała za siebie'' odłożyłam kartkę na stół i odwróciłam się. Przed altanką stał Justin z wielkim bukietem fioletowych róż. Szczerzył się, a ja zrobiłam wielkie oczy, a potem się zaczęłam uśmiechac, a twarz zakryłam rękoma. Nie wiedziałam jak mam zareagowac. Byłam taka szczęśliwa, że nie mogłam się ruszyc. Nagle Juss zaczął śpiewac, tak bez podkładu kawałek piosenki ''Nothing like us'' i podszedł do mnie. Dał mi kwiaty i śpiewał dalej. Patrzył mi się głęboko w oczy, a ja głupia się popłakałam. Stałam i wsłuchiwałam się w jego głos, a po chwili nachylił się i powiedział mi szeptem do ucha '' wszystkiego najlepszego''.
Ja nadal płakałam. Otarł mi łzy i znowu powiedział po cichu – czemu płaczesz?
- bo cię kocham wariacie mój! Nigdy nikt nie był dla mnie tak dobry i kochany. Nie wiem co mam zrobic, czy się rzucic na ciebie, czy zacząc całowac czy podziękowac nie wiem, po prostu strasznie mnie zaskoczyłeś.
- no i taki miałem zamiar. Magda pamiętaj obojętnie co by się nie działo to ja cię kocham i zawsze będę blisko chociaż byłbym na drugim końcu świata. Będę zawsze myślami blisko ciebie.
- znowu się rozpłakałam, ale tym razem tak porządnie, i usiadłam.
Wziął ode mnie kwiaty położył obok i siadając przy mnie, mocno mnie przytulił. Milczał. Czekał, aż się wypłacze. Potem zapytał – czemu aż tak płaczesz?
- Bo nigdy nic cię nie zastąpi. Nic nie sprawi, że będę czuła się tak jak przy tobie.
- heh, a wiesz, że to co powiedziałaś to tekst ''Nothing like us'' ?
- faktycznie – uśmiechnęłam się.
- a żeby było ciekawiej ja myślę tak samo. - i w tym momencie wyciągną z kieszeni pudełeczko i mi je dał. Otworzyłam a w środku piękna bransoletka na łańcuszku i przyczepiona taka mała blaszka z napisem ''Nothing can ever, ever replace you. Nothing can make me feel like YOU do.'' ,a z drugiej strony '' Twój Justin''. To było to samo co ja jemu powiedziałam! To niesamowite. Myślimy nawet tak samo.
- jej Justin, jesteś kochany – pocałowałam go.
- założyc ci?
- tak pomóż mi – wyciągnął bransoletkę i założył mi na ręke.
Potem przeszliśmy do kolacji. A potem Juss włączył muzykę i poprosił mnie do tańca, chwilkę sobie potańczyliśmy była już godzina 24;30 więc zaczęliśmy się zbierac. Kiedy wracaliśmy stanęłam i powiedziałam – Justin to są najwspanialsze moje urodziny jakie kiedykolwiek miałam! Dziękuję ci bardzo! - pocałowałam go i mocno się przytuliłam. Potem wróciliśmy do hotelu i poszliśmy spac do niego do pokoju. Oboje zasnęliśmy bardzo szybko.
Rano obudził mnie Juss ok godziny 9 i powiedział, że jedzie na wywiad, więc jak chce jechac z nim to żebym wstawała a jak nie to o 14 wróci to pójdziemy na obiad. Postanowiłam jechac z nim. Wstałam, a on jak zwykle włączył radio kiedy się ubierałam usłyszałam piosenkę, którą jakoś dziwnie kojarzyłam. Nagle stanęłam jak wryta to była piosenka mojego zespołu!!!
- Juss!! to jest nasza piosenka!!!
- co?!
- no nagraliśmy ją w Mediolanie!! co ona robi tutaj w radiu!!!
- nie wiem ale podoba mi się!! strasznie!!
- hahaha !! kolejny prezent urodzinowy !!
-ale lepszy od mojego?
- nie! -Pocałowałam go.  



Macie :* I nie proście o więcej :D haha ^^

SWAGGY :*

3 komentarze:

  1. Nie posłucham Cię, kochana! Haha :D Proszę daj kolejny, proszę, proszę, proszę :3 ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana ja się zgadzam z komentarzem u góry pisz dalej bo się obrażę! co pieprzę na siostrę się nieda obrazić <3 pisz dalej

    OdpowiedzUsuń