poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 77

Postanowiłam zadzwonic do Oliviera – hej Oli coś ty zrobił, że nasza piosenka jest w radiu w Anglii?!
- Co?! Żartujesz sobie ze mnie? Przecież nic nie załatwiałem, ona jest puszczana tylko we Włoszech i to nie całych...
- jak to? To skąd ona tutaj? - zapytałam zdziwiona
- Nie wiem...ale pewna jesteś, że to wasza piosenka? Może jakaś podobna? - upewniał się Olivier.
- nie! Bo znałam słowa przecież!
- no to nie wiem co ona tam robi, a nie wiesz jaka stacja to nadawała? To zobaczę co się da zrobic i dowiem się kto to im podsunął.
Powiedział mu jaka stacja i się rozłączyliśmy, powiedziałam o tym Jussowi.
- wiesz mogło być tak, że komuś się spodobaliście i teraz rozsyła waszą piosenkę. - stwierdził
- myślisz ?
- no pewnie, przecież sam ją słyszałem i wpadła mi w ucho – wziął mnie na kolana.
- oj no już nie przesadzaj – zaśmiałam się.
- no co? Przecież nie kłamie!
- do dobra, dobra. Wiem, że się podlizujesz – szturchnęłam go.
- tak? Tak myślisz? - wstał, biorąc mnie jednocześnie na ręce.
- tak! Tak właśnie myślę! - uśmiechnęłam się do niego. Juss szedł w stronę łóżka, położył mnie na nim i zaczął łaskotac – hahaha, ej Justin, przestań, hahaha, co robisz, haha .
- dalej myślisz, że się podlizuję? - zapytał całując mnie.
- tak, nadal tak sądzę. - znowu zaczął mnie gilgotac. Jego uśmiech był taki szczery i był dla mnie.
- hahahaha...dobra..hahah..ok... haha.. przestań! - nie miałam już siły
- no i tak ma być, moja droga.
Nagle do pokoju wszedł Scooter, tzn najpierw zapukał – siema, co wy tu robicie? Słychac was już na korytarzu.
Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem.
- no tak ,wł to było słychac – zaśmiał się.
- dobra, a teraz powaga co chciałeś? - zapytał Juss
- no ja właściwie do Magdy.
- ejjejej ty sobie nie pozwalaj, masz tam swoją dziewczynę, a od mojej to wiesz z daleka – znowu się śmiał, jednym słowem głupawka.
- no co jest Scoot? - zapytałam.
- jedziemy o 15 dziś więc żebyś się nie spóźniła.
- oki, zapamiętam .
Scooter wyszedł z pokoju. A Justin znowu się na mnie rzucił, ale tym razem obsypał mnie pocałunkami. Uwielbiam jak to robi.
- kocham cię wiesz?! - powiedział
- tak wiem, ja ciebie też.
- ehh nas już chyba nic nie złamie. Co? - powiedział kładąc się koło mnie.
- no chyba nie, jesteśmy niezłamani. - powiedziała.
- no bo w końcu jesteśmy razem nie!? - zaśmiał się, wtulając się we mnie.
Poszliśmy coś zjeśc. Tam przysiadł się do nas Ryan – nooo!! nasza chorowitka! Co tam?
- a dobrze, haha, żyję jak widac. - zaśmiałam się, a Juss o mało co się nie udławił.
- ej bez takich żartów proszę! - powiedział.
- no dobra, dobra – odparłam.
Nagle Justin dostał telefon. Rozmawiał chwilkę, i raz się śmiał, a raz był poważny, pomyślałam, że to pewnie jakiś znajomy.
Po zakończonej rozmowie zapytałam się kto to był, powiedział mi, że Alfredo.
- no wł a kiedy go poznam?
- ymm... no mam nadzieję, że niedługo, bo w wakacje już do nas wraca.
- a to wtedy go poznam – powiedziałam.
- no uważaj, przecież możesz mieć występy – powiedział.
- no tak, ale to nie znaczy, że nie znajdę dla mojego chłopaka 2 dni.
- no racja, racja, bo mnie nie wolno zaniedbywac – zaśmiał się, a ja szturchnęłam go.
Nagle zadzwonił do mnie nieznany numer, odebrałam – halo?
- Czy rozmawiam z Magdą ?
- tak, to ja, a o co chodzi? - zapytałam.
- Witam, nazywam się Peter Boof i to ja rozsławiłem waszą piosenkę na całym świecie.
- co proszę? Na całym świecie?! - byłam zszokowana
- no tak, jestem menagerem i byłem akurat w Mediolanie kiedy usłyszałem waszą piosenkę w radiu. Pojechałem tam i poprosiłem o płytkę z ta piosenką zrobiłem kilka kopii i rozesłałem.
- a-a-ale jak to? Czemu? - zapytałam jąkając się.
- no bo strasznie spodobało mi się wasze granie i twój wokal, i powiem szczerze, że był bym zaszczycony móc z wami pracowac. - oznajmił mężczyzna.
- ale jak, w sensie że co? - pytałam jak ogłupiała...
- ehh to zacznę od początku. Jestem menagerem, mieszkam w Ameryce i zajmuję się różnymi gwiazdami. Nie powiem mam wspaniałe kontakty i moge szybko z ciebie zrobic gwiazdę wielkiego formatu. Tylko muszę mieć szansę się z tobą spotkac i porozmawiac.
- ymm. .wie pan co, tylko, że ja dziś wracam do Mediolanu i nie będę miała czasu się spotkac, no chyba, że pan odwiedzi Włochy.
- dobrze nie ma problemu. Nawet już mam pomysł na wspaniały początek. Co powiesz na trasę koncertową z samym Justinem Bieberem? - uśmiechnęłam się, bo on niestety nie wiedział, że ja jestem wł dziewczyną Jussa.
- No ale tam jest tak dużo ludzi na koncertach i...
- no dużo i o to chodzi, słuchaj masz wspaniały głos więc nie masz się czego obawiac. - stwierdził.
- heh, no dobrze to jak pan będzie w Mediolanie to proszę do mnie dzwonic.
Skończyliśmy rozmowę, nie mogłam w to uwierzyc. Zaczęłam się śmiac a Justin pytał mnie tylko co mi się stało. No to jak już się uspokoiłam to opowiedziałam mu o wszystkim.
- No widzisz?! Mówiłem ci!! - przytulił mnie.
- no mówiłeś..ale....
- nie ma żadnego ale! Ktoś was zauważył i to się liczy!! Gratulacje!! - pocałował mnie.
Potem przyszedł Scooter i opowiedziałam mu wszystko. Przyznał, że po nagraniu płyty sam chciał mi zaproponowac support na koncertach Justina. Strasznie się cieszyłam. Szybko zadzwoniłam do Oliviera i mu powiedziałam, ale on już to wiedział bo to on dał temu Peterowi mój nr. Chłopaki też się cieszyli. Tak więc zostało nam tylko czekac aż spotkamy się z nim w tym Mediolanie i co on chce nam konkretnie zaproponowac. Zadzwoniłam jeszcze potem do rodziców i im powiedziałam, gratulowali mi.
No niestety wybiła 15 i trzeba było leciec do Włoch. Pożegnałam się z Jussem i innymi i wraz ze Scooterem pojechaliśmy na lotnisko.



Przepraszam Was ale nie dodam już dziś więcej rozdziałów bo mam strasznie dużo nauki ;/

zapraszam Was na aska http://ask.fm/NataliaSwagggy

A no i chciałąm powiedziec, ze troszke mi przykto bo razem i innymi adminkami staramy się ale nikt nie chcez nami w nic grac, nic nie lajkujecie na fb czemu? https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684

SWAGGY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz