piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 85

Rano przebudziłam się ale sama, Oliwia też. - ej gdzie są chłopaki? - zapytałam.
- nie wiem, pewnie obudzili się w nocy i wrócili do siebie.
- hahaha, nie coś ty, Justin nigdy by tak nie zrobił. Coś mi się wydaje, że te nasze chłopaki coś szykują. - powiedziałam rozbawiona.
- ekhm.. nie nasze chłopaki, twój chłopak i Alfredo. - poprawiła mnie Oliwia.
- oj no dobra, dobra – wystawiłam jej język.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyc. -Wiedziałam! -To byli chłopcy ze śniadankiem.
- Dzień dobry księżniczko! Witaj Oliwia! - przeszedł koło mnie Juss i pocałował w policzek.
- no siema, chłopaki – powiedziałam, zamykając za nimi drzwi.
Po śniadaniu, mieliśmy iśc całym zespołem przesłuchac płytę. Skorzystali na tym też Justin, Alfredo i Oliwia.
Dojechaliśmy na miejsce, o dziwo żadnego paparazziego nie było. Weszliśmy do środka i w pomieszczeniu czekali już na nas wszyscy. Słuchaliśmy każdej piosenki po kolei. Ja siedziałam na krześle, a za mną stał Juss obejmujący mnie rękoma. Nagle doszliśmy do mojej ulubionej piosenki, którą ja napisałam jako ostatnią i ona była o Jussie, z tym że on nie miał o tym zielonego pojęcia. Słowa lecą mniej więcej tak: To było takie nieoczekiwane, wszedł do środka i wystarczyło jedno spojrzenie, żeby było wiadomo. Zakochałam się. Wiem, że to szybko ode mnie nie odejdzie, to pozostanie w moim sercu już na zawsze, na zawsze … - i tak dalej i tak dalej.
Kiedy słuchaliśmy tej piosenki popatrzyłam się na Jussa, a on bez dźwięcznie powiedział '' dziękuję''. Uśmiechnęłam się do niego i poczułam motylki w brzuchu. Po przesłuchaniu całej płyty wszystkim bardzo się spodobała.
- no teraz tylko trzeba dogadac szegóły ze Scooterem – powiedział Peret patrząc się na Scoota.
- o czyżbyście mieli pomysł jak ich wypromowac? - zapytał z zaciekawieniem Juss.
- no pewnie, że mamy, wiesz wychaczyliśmy takiego jednego muzyka, z którym udadzą się w trasę koncertową. - powiedział Scooter.
- oo a kim on jest? - zapytał Biebs zaciekawiony,
- no ty! - uśmiechnął się szeroko.
- Co? Serio?! Rany Magda będziemy ze sobą codziennie!!! Słyszysz to? - powiedział uradowany.
- tak słysze wariacie, ja to już wiem od dawana. - zaśmiałam się.
No i nasza praca w Mediolanie dobiegała końca, jeszcze tylko zaledwie tydzień i wracamy do domu. Było tu naprawdę świetnie. No ale za to czekała mnie trasa z Jussem. Nasza płyta wyjdzie już w większej ilości egzemplarzy i rozwieziona do paru miejsc na świecie.
Po południu Justin i Alfredo wraz ze Scooterem już wracali w trasę.
- No to do zobaczenia kotek – pocałował mnie.
- no pa, Juss, kocham cię!
- hehe, ja panią też pani Bieber – wyszeptał do mojego ucha a ja się uśmiechnęłam.
Polecieli, a my z Oliwią oczywiście wróciłyśmy do hotelu i robiłyśmy to co zwykle. Po paru godzinach dostałam sms'a od Jussa '' Już jesteśmy kochanie, na miejscu''
- no to super :* Już się nie martwię :)
- a co tam porabiacie?
- a malujemy paznokcie :)
- mmm, na jaki kolor?
- a zaszalałam i walnęłam fioletowy.
- oj oj jaki ładny kolorek. :) A i Alfredo pozdrawia, zwłaszcza Oliwie.
- No wiem że ładny. Oliwia też pozdrawia.
Tak minął cały dzień, byłyśmy troszkę padnięte więc poszłyśmy spac, a rano wywiad i promowanie płyty.


Wiem troszkę krótki, przepraszam. I tak wiem nic sie nie dzieje w nim ale jak to ja mówie, żeby akcja mogła się jakoś rozwinąc potrzeba paru takich nudnych troszkę rozdziałów :D

Komentujcie a będę wedziała, że lubicie to opowiadanie :D

Believe ;*

4 komentarze: