wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 88

Rano obudził mnie budzik. Wstałam więc i poszłam się umyc i ubrac. Założyłam sukienkę w kwiaty i do tego jakieś delikatne dodatki. Miałam ochotę na mleko, ale oczywiście go nie kupiliśmy, więc powiedziałam tacie i Oliwi, że zaraz wracam. Wyszłam z domu i poszłam w stronę sklepu. Był niedaleko, więc spokojnie mogłam się przejśc. Dobrze, że Peter pokazał mi wczoraj drogę. Nagle dostałam smsa od Jussa '' i jak tam w nowym miejscu? ''
- a całkiem dobrze, właśnie idę do sklepu. - pisząc tego smsa wpadłam na chłopaka i prawie bym upadła, gdyby mnie nie złapał.
- oj przepraszam,nie zauważyłam cie. - powiedziałam nieśmiało.
- no tak to już jest jak człowiek pisze smsy zamiast patrzec przed siebie – zaśmiał się chłopak.
- no tak,to jest prawda.
- no ale coś widzę, że nie jesteś stąd, bo pierwszy raz cie widze, a po drugie masz inny akcent. - zauważył chłopak.
- Tak dopiero co się przeprowadziłam. - powiedziałam.
- o fajnie, a skąd? - zapytał mnie zaciekawiony.
- z Polski.
- No to dośc daleko, a czemu się tu przeprowadziłaś? - dalej ciągnął temat.
- ym... wiesz, nie znam cię więc nie powinnam ci takich rzeczy mówic.
- oj faktycznie, gdzie moje maniery! Wybacz mi, jestem Michael.
- heh, spoko, fajne imię.
- dzięki, a ty jak się nazywasz?
-Magda.
- No z takim imieniem to się jeszcze nie spotkałem, ale bardzo ładne.
- heh, dziękuję.
- No to czemu tu zamieszkałaś? Rodzice tu jakąś pracę dostali czy co?
- No powiedzmy, że praca mnie i mojego tatę tu przywiała. - uśmiechnęłam się.
- Rozumiem, a który dom jest twój?
- ten, tam za rogiem, biała brama widzisz? - wskazałam mu ręką.
- a tak, widzę to jesteśmy sąsiadami bo ja mieszkam obok.
- A no to w takim razie do zobaczenia, a teraz wybacz ale troszkę się śpieszę.
- ok. Nie ma sprawy, to do zobaczenia – uśmiechnął się do mnie.
Poszłam do sklepu, kupiłam to co chciałam, wróciłam do domu, zjadłam śniadanie i pojechaliśmy z Peterem do wytwórni muzycznej. Przyjechał tam też i Scooter, który pilnował jeszcze co i jak. Mieliśmy podpisac umowę, tzn. ja, bo chłopaków już ze mną nie było. Wszystko wcześniej uzgodniłam zw Scooterem i on czytając umowę wynegocjował parę rzeczy. Kiedy skończył już czytac, dokument został poprawiony i ponownie dali mi go do podpisania. Ale zanim to uczyniłam spojrzałam jeszcze raz na kwotę którą mi proponują, nie mogłam uwierzyc w to co widzę. Tyle pieniędzy, to coś fantastycznego.
W końcu podpisałam umowę z wytwórnią Island, ta samą co Juss. No i od tej pory moim menagerem był Peter. Podziękowałam za wszystko Scooterowi.
- Nie ma za co. To co? Do zobaczenia za 2 tyg. w trasie?
- hehe, no tak, do zobaczenia.
Potem Peter zabrał mnie do miejsca gdzie przez najbliższe dni będę cwiczyła piosenki. Przedstawił mi tam muzyków którzy od tej pory mieli ze mną współpracowac. Znali już moje utwory i umieli je grac. Jednak i tak było ciężko, bo ja zaczynałam dopiero przyzwyczajac się do odsłuchu, grania z profesjonalistami i do tych wszystkich występów. Przez pierwsze dni to była porażka, ja się wkurzałam, rzucałam ręcznikami, wodą bo nie mogłam załapac, ani się przyzwyczaic. Peter, Oliwia, tata i Juss mnie uspokajali. Mówili że początki są zawsze najtrudniejsze, no a ja ich słuchałam i szłam z dobrym nastawieniem na próbę. Po ok tygodniu już było ok. Dogadywałam się już z chłopakami i chórkiem. Umieliśmy się zsynchronizowac i cwiczyliśmy. Pewnego wieczoru rozmawiałam z Jussem – no i jak tam kotek? Gotowa? Bo za tydzień już będziesz dla moich beliebers występowała.
- Justin nie pomagasz. Ty wiesz jaki to jest dla mnie stres?! Teraz w sumie jeszcze jest ok, ale jak sb pomyśle że będę musiała tam do nich wyjśc i śpiewac to masakra.
- czemu?
- No ja wiem, ty taki wspaniały muzyk i wgl, ale nie mów że nie pamiętasz swojego pierwszego takiego wielkiego koncertu?!
- no pamiętam, ale będzie dobrze, zobaczysz spodoba ci się!
- no ja mam taką nadzieję. - rozmawialiśmy dośc długo, ale jednak trzeba było wstac rano.
Na następny dzień wstałam i jak co dzień udałam się z Michaelem do sklepu po świeże pieczywo.
- Co tam u Cb? Są wakacje, Ty w nowym miejscu a jakoś nie widuje cie wgl oprócz naszych porannych zakupów i twoich powrotów wieczorami do domu.
- No widzisz, zwiedzam okolice.
- No to fajnie, a kto ci ją pokazuje?
- Ymm... Powiedzmy, że na razie to tajemnica, ale dowiesz się w swoim czasie.
- No ok, ok. Ej strasznie fajnie mi się z tobą rozmawia, może chciała byś jutro gdzieś wyskoczyc, ja bym ci zrobił taką mała wycieczke po LA?
- Ojj no z miłą chęcią, ale wiesz co, jutro to dopiero tak ok 16 dobra?
- No ok, to tak będę u ciebie.
Weszliśmy do sklepu, kupiliśmy to co mieliśmy do kupienia i wróciliśmy do domu. Zrobiłam jak co rano śniadanie tacie i Oliwi. Potem dostałam sms'a od Jussa – Dzień dobry :* Jak tam?
- Hej :D, a dobrze, jutro idę zwiedzac LA.
- Oo a z kim? Mam być zazdrosny?
- Oj tak, wiesz taki przystojniak, mój sąsiad, zaproponował mi że mnie oprowadzi. Mmm Już nie mogę się doczekac.
- Yhym, rozumiem, no to nic tu po mnie, pa, baw się dobrze.
- dziękuje, pa :*
No i tak wł wyglądała nasza rozmowa poranna z Jussem. No i kolejny dzień z chłopakami. Po ciężkim dniu poszliśmy na kręgle. Strasznie fajnie mi się z nimi spędzało czas. Zaprzyjaźniliśmy się. Na następny dzień znowu zakupy z Michaelem.
- no to co dziś o 16 wycieczka?
- tak.
No i znowu robiłam śniadania, ale tym razem bez smsowania z Jussem. Oho czyżby się biedak obraził? No nic, zadzwonię do niego później.

:D


Zapraszam do polajkowania stronki na fb :D https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684
Prosze również do odpowiadania w ankiecie na górze :D
Swaggy :D 

3 komentarze: