środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział IV

Weszlismy do auta. Ja już wszystko wiedziałam, mama się nie przyznała,że ona otworzyła mój list i chciała mi zrobic niespodzianke a moja szwagierka tylko go instrułowała gdzie dokładnie mieszkam no i oczwicie tłumaczyła mu wszystko co mówiła moja mama na wejściu. Justin zamknął drzwi od auta. Byliśmy tylko my i szofer. Juss udając, że się przeciąga położył mi ręke na ramieniu. Serce oczywiście podskoczyło mi do gardła kolejny raz, ale trzymałam się twardo. Wtedy Justin powiedział do mnie : - Wiesz stwierdzam, ze jesteś naprawdę świetną dziewczyną i przy tym bardzo ładną. Uśmiechnęłam się do niego i mu podziękowałam oczywiście odpłaciłam się tym samym i tez go skomplementowałam, że jest świetnym facetem z poczuciem humoru i nawet nie taki brzydkim. Zaśmiał się i też mi podziękował. Po drodze oczywiście cały czas rozmawialiśmy na najprzeróżniejsze tematy. Niestety Juss wyłapał, ze posiadam cost takiego jak gilgotki i nie dawał mi spokoju. W pewnym momęcie zaczełam czuc się przy nim ja nie przy JUSTINIE BIEBERZE tylko jak przy dobrym koledze. Dojechaliśmy do centrum handlowego w którym w planie mieliśmy zakupy. Justin powiedział ze zafunduje mi co tylko będe chciała. Ja oczywiscie skromna wielu rzeczy mu nie wspomniałam. Ale świetnie się bawiliśmy na tych zakupach. Ja wchodziłam do przymierzalni a on co rusz przynosił mi nowe ciuchy, a ja po przymierzeniu wychodziłam się mu pokazac. Mieliśmy o tyle łatwo, że zamykali dla nas poszczególne sklepy bo jednak fani to fani. Oczywiście nie zabrakło też i dziennikarzy. Po skończonych zakupach poszliśmy na rynek. Niestety tam też było ciężko ale mieliśmy ochroniarzy wiec oprócz robionych nam zdjęc nie odczuliśmy nic więcej. W pewnym momęcie Juss powiedział mi; - nie przejmuj się że teraz może być Cię pełno w prasie i na internecie, przez pewien czas mogą nie dac ci spokoju. I tu posmutniał.

Ja popatrzyłam się na niego i uśmiechnełam się szeroko po czym powiedziałam; - cos ty to może być ciekawa przygoda, wiem,że tobie jest z tym ciezko i teraz cie rozumiem bo dla mnie może to i kiedys się skończy ale ty to masz na codzień i tak bardzo chciała bym żebys się teraz usmiechnął!
Popatrzył się na mnie i znów rozpromieniła się jego twarz i wtedy odpowiedział; - twój uśmiech to jest od dziś coś co będzie pozwalało mi się uśmiechac.
Zerknęłam na niego z pytającą miną, a on odparł; - bo mam nadzieje ze nie zerwiemy kontaktu i jakoś będziemy ze sobą rozmawiali. 
Strasznie się ucieszyłam, niewiedziec czemu znowu moje serce podeszło mi do gardła. Odparłam mu; - Ależ oczywiście, też mam taka nadzieję, ale pod jednym warunkiem.
- pod jakim? - odparł Juss
-ze od dziś jesteśmy przyjaciółmi! Jako ja i ty a nie Justin Bieber i fanka! Ok?
Uśmiechnął się poptarzył mi w oczy i mocno przytulił, po czym wyszeptał mi do ucha; - Zgoda. Moge iśc na takie ustępstwo. 




Zdjęcie :D




          SWAGGY!

1 komentarz: