Weszlismy
do auta. Ja już wszystko wiedziałam, mama się nie przyznała,że
ona otworzyła mój list i chciała mi zrobic niespodzianke a moja
szwagierka tylko go instrułowała gdzie dokładnie mieszkam no i
oczwicie tłumaczyła mu wszystko co mówiła moja mama na wejściu.
Justin zamknął drzwi od auta. Byliśmy tylko my i szofer. Juss
udając, że się przeciąga położył mi ręke na ramieniu. Serce
oczywiście podskoczyło mi do gardła kolejny raz, ale trzymałam
się twardo. Wtedy Justin powiedział do mnie : - Wiesz stwierdzam,
ze jesteś naprawdę świetną dziewczyną i przy tym bardzo ładną.
Uśmiechnęłam się do niego i mu podziękowałam oczywiście
odpłaciłam się tym samym i tez go skomplementowałam, że jest
świetnym facetem z poczuciem humoru i nawet nie taki brzydkim.
Zaśmiał się i też mi podziękował. Po drodze oczywiście cały
czas rozmawialiśmy na najprzeróżniejsze tematy. Niestety Juss
wyłapał, ze posiadam cost takiego jak gilgotki i nie dawał mi
spokoju. W pewnym momęcie zaczełam czuc się przy nim ja nie przy
JUSTINIE BIEBERZE tylko jak przy dobrym koledze. Dojechaliśmy do
centrum handlowego w którym w planie mieliśmy zakupy. Justin
powiedział ze zafunduje mi co tylko będe chciała. Ja oczywiscie
skromna wielu rzeczy mu nie wspomniałam. Ale świetnie się
bawiliśmy na tych zakupach. Ja wchodziłam do przymierzalni a on co
rusz przynosił mi nowe ciuchy, a ja po przymierzeniu wychodziłam
się mu pokazac. Mieliśmy o tyle łatwo, że zamykali dla nas
poszczególne sklepy bo jednak fani to fani. Oczywiście nie zabrakło
też i dziennikarzy. Po skończonych zakupach poszliśmy na rynek.
Niestety tam też było ciężko ale mieliśmy ochroniarzy wiec oprócz robionych nam zdjęc nie odczuliśmy nic więcej. W pewnym momęcie
Juss powiedział mi; - nie przejmuj się że teraz może być Cię
pełno w prasie i na internecie, przez pewien czas mogą nie dac ci
spokoju. I tu posmutniał.
Ja popatrzyłam się na niego i
uśmiechnełam się szeroko po czym powiedziałam; - cos ty to może
być ciekawa przygoda, wiem,że tobie jest z tym ciezko i teraz cie
rozumiem bo dla mnie może to i kiedys się skończy ale ty to masz
na codzień i tak bardzo chciała bym żebys się teraz
usmiechnął!
Popatrzył się na mnie i znów rozpromieniła się
jego twarz i wtedy odpowiedział; - twój uśmiech to jest od dziś
coś co będzie pozwalało mi się uśmiechac.
Zerknęłam na niego
z pytającą miną, a on odparł; - bo mam nadzieje ze nie zerwiemy
kontaktu i jakoś będziemy ze sobą rozmawiali.
Strasznie się
ucieszyłam, niewiedziec czemu znowu moje serce podeszło mi do
gardła. Odparłam mu; - Ależ oczywiście, też mam taka nadzieję, ale
pod jednym warunkiem.
- pod jakim? - odparł Juss
-ze od dziś
jesteśmy przyjaciółmi! Jako ja i ty a nie Justin Bieber i fanka!
Ok?
Uśmiechnął się poptarzył mi w oczy i mocno przytulił, po
czym wyszeptał mi do ucha; - Zgoda. Moge iśc na takie ustępstwo.
Zdjęcie :D
SWAGGY!
kocham,kocham
OdpowiedzUsuń