Następnego dnia jak zwykle wstałam i
poszłam do łazienki się ogarnąc, następnie zjadłam śniadanie i
czekałam na Kaśkę. Kiedy przyjechali pojechaliśmy do szkoły. Tam
oczywiście wszystkie oczy na mnie. Szczerze mówiąc miałam już
tego powoli dośc, ale co miałam na to poradzic. Po lekcjach
czekałam na Jussa pod szkołą. Chłopaki pojechali już do Artka.
Przyjechał Biebs wsiadłam do niego do auta i pojechaliśmy na
próbę. Zaparkowaliśmy auto i poszliśmy w stronę garaży gdzie
mieliśmy próby. Gdy weszliśmy do środka to tak nas zaszokował
widok jaki zobaczyliśmy, że aż ja dostałam wysokiego ciśnienia.
W środku był Łukasz! Że też nie pomyślałam, że skoro to
przyjaciel Kamila to może w pewnym momencie się pojawic tutaj.
Justin Się bardzo wkurzył i wyszedł. Poszłam za nim – Juss
wiem, że jesteś wkurzony, bo ja tak samo, ale...
Justin: co on
tu wgl robi?
Ja: To jest przyjaciel Kamila i najwidoczniej go
zaprosił.
Justin: To nie mógł uprzedzic?
Ja: no mógł, ale
tego nie zrobił i trzeba to jakoś wytrzymac, po prostu nie
zwracajmy na niego uwagi, ok?
Justin: dobrze – pocałował mnie
w czoło i weszliśmy do środka.
Ja: to chłopaki zacznijmy od
tej pierwszej piosenki. - wzięłam mikrofon do ręki. Chłopaki
zaczęli grac a ja śpiewac. Wiedziałam Uśmiech Justina na twarzy.
Jak skończyliśmy, dał nam parę wskazówek i zagraliśmy to
jeszcze raz. Już było lepiej. Potem przyszła pora na 2 piosenkę.
Tu Juss powiedział nam parę rzeczy i poprawiliśmy się. Następnie
zrobiliśmy sobie 10 minut przerwy. Podeszłam do Jussa – i co
podoba ci się?
Justin: no pewnie! Po prostu nie daruję ci, że
mi nic nie powiedziałaś! - zaczęliśmy się całowac. Nagle
zadzwonił Justinowi telefon. Wyszedł na chwilkę na zewnątrz.
Podeszłam więc do gitary, stojącej przy tylnim wyjściu. Podszedł
do mnie Łukasz – co już się nawet nie przywitasz?
Ja: nie mam
ochoty z tobą rozmawiac! Odejdź ode mnie.
W momencie kiedy
chłopaki nie patrzyli Łukasz złapał mnie za rękę i zaciągnął
za drzwi.
Ja: co ty wyprawiasz? Puśc mnie!!
Łukasz:cicho,
pojedziemy gdzieś!
Zaczęłam krzyczec – z garażu wybiegł
Artek a za nim chłopaki. Łukasz się zestresował i chciał mnie
szybko wepchnąc do auta, ale na szczęście Mateusz go dopadł,
Artek pobiegł po Jussa, a Kamil stał jak wryty. Przybiegli z
Justinem. Łukasz mnie rzucił prosto w ramiona Mateusza. Dobrze, że
mnie złapał, bo nogi miałam jak z waty. Justin podbiegł do
Łukasza. Zaczęli się bic. Ja nie miałam siły żeby krzyczec,
więc za mnie zrobił to Artek i rozdzielił chłopaków. Złapał
Łukasza za kark i powiedział, że liczy do 5 i ma go tu nie być bo
inaczej to się dla niego źle skończy. Łukasz poszedł. Juss w tym
czasie podszedł szybko do mnie i mocno mnie przytulił – co ten
gnojek chciał ci zrobic?
Ja: nie wiem, ale gdzieś chciał mnie
wywieźc.
Poszliśmy do garażu z powrotem. O wznowieniu próby
nie było mowy. Kiedy chciałam usiąsc, niestety nie udało mi się,
bo zemdlałam.
Obudziłam się dopiero w szpitalu, podpięta do
jakiejś aparatury, a koło mnie siedzieli rodzice i Justin.
Ja:
co się stało?
Mama: zemdlałaś kochanie.
Popatrzyłam
pytającym wzrokiem na Jussa, bo nie wiedziałam, czy rodzice wiedzą
o tym co się tam wydarzyło. Ale pokiwał przecząco głową. Po
chwili przyszła pielęgniarka, która zabrała mnie na badania. Nie
było mnie dobre 3 godziny. Kiedy wróciłam. Powiedziałam Rodzicom,
żeby szli do domu, a jak się coś będzie działo to na pewno ich
lekarze poinformują. Zgodzili się i poszli. Jednak Jussa nie mogłam
namówic. - czemu jesteś taki uparty?
Justin: nie jestem uparty
po prostu się o ciebie martwię.
Ja: ale rodzice też się
martwią, a poszli, proszę cie, idź wyśpij się i jutro rano
wrócisz.
Popatrzył się na mnie, ale w końcu wymiękł i się
zgodził. - no dobra pójdę, ale z samego rana przyjdę.
Ja:
dobrze, papa – pocałował mnie i wyszedł.
Ja byłam zmęczona
więc szybko zasnęłam. W nocy była straszna burza która nie
dawała mi spac, jednak w końcu ustała i ponownie udałam się do
krainy snu. Rano obudził mnie lekarz, który była na obchodzie.
Zbadał mnie, zapisał coś w karcie i wyszedł. Zostałam sama, i
nagle przypomniało mi się, że jest 1 marca i urodziny Jussa a ja
nie mam nic dla niego! Spanikowałam i szybko zadzwoniłam do Kaśki
– hej kochana pomożesz mi?
- pewnie a o co chodzi?
Ja: bo
Biebs ma dziś urodziny a ja nic dla niego nie mam!
Kaśka: oł...
no to niedobrze, i co pewnie mam mu coś kupic co?
Ja: kochana
jesteś! Kasę oddam ci jak tylko wyjdę ze szpitala.
Kaśka: no a
co to ma być?
Ja: kup mu bluzkę z napisem '' Keep Calm and Love
me'' wiesz tą co ostatnio widziałyśmy, no i jeszcze jak byś
poszła do fotografa z tym moim zdjęciem co masz na telefonie i
wywołaj je kup jakąś ładną ramkę i przynieś mi jak
najszybciej.
Nagle zobaczyłam Justina, rozłączyłam się z
Kaśką a on podszedł do mnie pocałował mnie na przywitanie i
zapytał – już wiadomo, czemu zemdlałaś?
Ja: nie, ale wyniki
będą około 12. także spokojnie.
Justin usiadł koło mnie i
rozmawialiśmy. Ok 10 przyszli rodzice. Niestety dopóki lekarze nie
ustalą co mi jest nie wolno mi jeśc nic co mi rodzice przyniosą,
jedynie szpitalne, dietetyczne jedzenie. Ok godziny 12;15 przyszedł
lekarz z wynikami badań.
Kocham WAS BARDZO :*** Dziękuję za te wszystki miłe słowa!! :*
Jutro nie mam pojęcia o której dodam rozdział niestety ;/ ale jak zwykle powiadomie Was o nowym rozdziale naTT i na Fb :D
Pozdrawiam Natalie z którą przed chwilką poprawiałyśmy ten rozdział ^^
No i nasz fb https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684
A nie dodasz dzisiaj już ? Proszę dodaj bo skończyłaś w najbardziej ciekawym momencie.
OdpowiedzUsuńProsimy cię dzisiaj o jeszcze jedną.
OdpowiedzUsuńDodałabyś jutro rano ?
OdpowiedzUsuńDodam jutro ok 10/11 zalezy jak wstane :D haha ^^
Usuń