czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 63

- oj ale ty kochasz tą swoją siostrę i brata – powiedziałam do Jussa.
- tak, kocham ich co nie Jazmyn?- stwierdził zaczynając ją łaskotac.
Potem Tata zawołam Jazmyn, więc poszła na dół. A ja i Justin zostaliśmy sami. Przybliżył się do mnie, przytulił się i powiedział – ale nie martw się ciebie też strasznie kocham. 
Zaśmiałam się – hah, no ja myślę. - jeszcze chwilkę tak leżeliśmy, ale zrobiłam się głodna, więc ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy w stronę kuchni. 
Justin: co ty na to, że ja zrobię coś dobrego?
Ja: no dobra, o ile nie masz zamiaru mnie otruc. 
Justin: ee to nie robię – zaśmiał się i otworzył lodówkę. 
Po ok 30 min byliśmy już po śniadaniu. - wzięłaś leki? - zapytal Justin
Ja: no czekaj idę po nie.- Uśmiechnęłam się i poszłam do szafki w której były tabletki. Nalałam sobie wody do szklanki i jak co ranek nafaszerowałam się tej chemii. Potem do Jussa ktoś zadzwonił, odebrał, śmiał się i gadał różne głupoty. Uwielbiam patrzec jak się śmieję, jest wtedy taki uroczy, a ja mam motylki w brzuchu. Kiedy skończył rozmawiac zapytałam się go – kto dzwonił? 
Justin: Alfredo
Ja: a to fajnie, a właściwie czemu ja go jeszcze nie poznałam?
Justin: bo nie było go przez jakiś czas na z nami w trasie bo miał złamaną rękę. 
Ja: aaa no to biedny, jak on to zrobił?
Justin: na jednej z prób podwinęła mu się noga i kiedy spadał chciał się podeprzec ręką, no a niestety źle ją ustawił i skończyło się to jak się skończyło. 
Porozmawialiśmy chwilkę, ale w pewnym momencie do kuchni przydreptał Jackson – hej, szkrabie co chcesz? - zapytał Juss.
Ale mały mu nie odpowiedział, podszedł tylko do nas i wziął mnie za rękę, popatrzył się na mnie i wyciągnął z kuchni, a następnie zaprowadził do swoich klocków. Chciał, żebym z nim układała wieże. 
Wszyscy się śmiali, potem do pokoju wszedł Justin. 
- No, Justin chyba ktoś chcę ci tu dziewczynę odebrac. - powiedział Jeremy
Justin: no chyba tak. - zaśmiał się.
Do zabawy dołączyła Jazmyn. Zbudowaliśmy super zamki, a potem bawiliśmy się ludzikami z klocków. Potem dzieciaki zaciągnęły mnie do oglądania bajek z nimi. Po 2 odcinkach mieli dosyć, więc graliśmy w grę planszową, ale zajęło nam to ok godziny bo graliśmy w nią 3 razy. Potem był obiad, usiedliśmy do stołu. Dzieciaki szybko zjadły i stojąc przy mnie, czekały aż skończę żebym mogła się z nimi pobawic. 
Justin: co wy tak stoicie przy Magdzie?
Jazmyn: bo chcemy żeby się z nami pobawiła.
Justin: O nie, wy mieliście Magdę do południa, teraz ja ją chce mieć dla siebie. 
Jackson: Nieeeeee! 
Justin: Czemu?
Jackson: Bo ja chce się pobawic z Magdą! 
Justin: to się jeszcze wieczorek z nią pobawisz, a jak nie dziś to jutro, a Magda musi troszkę odpocząc.
Jackson: no to niech idzie spac.
Justin: no teraz to akurat idzie ze mną na spacerek.
Jazmyn: podobno ma odpoczywac, a nie chodzic?
Jeremy: no to ci Justin powiedziała. Nauczyłeś ją to teraz walcz – zaśmiał się
Ja: oj no nie kłóccie się, to zrobimy tak, ja się teraz z Wami pobawię przez godzinę, ale potem pójdę z Jussem. Ok?
Dzieciaki: Taaaaak!
Poszliśmy się bawc, zrobiłam im mały teatrzyk, ale sama nie dawałam rady więc przyszedł tata Jussa i mi pomógł. Potem chcieli, żebym im przeczytała bajkę. Jackson przyniósł książkę i przytulił się do mnie z jednej strony, a Jazmyn z drugiej. I pech chciał, że zasnęli, a ja nie miałam jak się ruszyc, więc czekałam aż ktoś przyjdzie i mi z nimi pomoże. Nagle na górę wszedł Juss – Magda...ooo i co nie możesz się ruszyc? 
Ja: nie coś ty, w każdej chwili jak chcę mogę się ruszyc.
Justin: no to proszę wstawaj, mądralo.
Ja: ok, nie chcesz nie pomagaj mi ale wtedy się obudzą i dalej będę się musiała z nimi bawic. 
Justin: oj no dobra, dobra, wygrałaś – podszedł i pomógł mi wstac. - to co idziemy?
Ja: gdzie?
Justin: niespodzianka. 
Ja: no dobra, to pójdę się tylko przebrac. 
Poszłam do pokoju i ubrałam na siebie jakieś ciuchy, które znalazłam. Zeszłam na dół i wyszliśmy. 
Ja: no to co powiesz mi gdzie idziemy?
Justin: na lodowisko. 
Ja: ale po pierwsze nie mamy łyżew, a po drugie nie umiem jeździc. 
Justin: to nic, uwierz mi to nic. 
Nie wiedziałam o co chodzi, ale jakoś nie czułam, żadnej obawy. Dojechaliśmy na miejsce. Było tam zimno, więc nie ściągaliśmy płaszczy. Weszliśmy na sale gdzie było lodowisko. Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam....




Pozdrowionka dla Natalii :*

No a co do rozdziałów to nie dodam dziś już nic bo mam strasznie dużo nauki, a poza tym zostało mi już niewiele rozdziałów i musze je teraz dzielic czyli JEDEN DZIENNIE... :P

A tu link do naszego fb https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684  // Believe ;*

SWAGGY!!

4 komentarze:

  1. Świetnie jak zostało ci nie wiele rozdziałów to już będziesz kończyć pisać to opowiadanie (oby nie )? Odpisz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,coś ty! podoba mi się o pisanie dla Was tyle, że ja jestem w szkole średniej i mam strasznie dużo nauki bo jeszcze na dodatek jestem w technikum więc tej nauki jest więcej, i mam tylko czas pisac w weekendy ;/ i też nie zawsze. Ale nie kończe opowiadania :D bo mam dużo pomysłów na dalszą historię :D

      Usuń
    2. O dzięki Bogu.

      Usuń
  2. OOOO świetnyy :) kiedy następny <33

    OdpowiedzUsuń