- Sytuacja opanowana. Można było się
tego spodziewac, bo jej serce nie pracowało tak jak powinno w
całości. Ale już jest lepiej. Jednak straciła przytomnośc.
Lepiej do niej nie wchodzic, niech jadą państwo do domu, a jak coś
się zmieni to damy znac.
Ja: nigdzie nie jadę!
Mama: Ale
Justin nie ma sensu tu siedziec, chodź do domu zjesz coś, umyjesz
się i przebierzesz.
Ja: Ehh..dobra ale wrócę tu jak tylko się
odświerzę.
Mama: no dobrze.
Pojechaliśmy do domu. Zjedliśmy
obiad, który przyrządziła moja babcia. Nie odzywałem się byłem
bez życia. Gdy zjadłem podziękowałem, poszedłem na górę umyłem
się przebrałem i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Dopiero obudziła
mnie mama – Justin wstawaj, dzwonili ze szpitala, Magda odzyskała
przytomnośc. - zerwałem się na równe nogi, wziąłem kluczyli i
razem z rodzicami Magdy pojechaliśmy do szpitala. Gdy dojechaliśmy
można było wchodzic pojedynczo. Najpierw weszła jej mama, po 30
min jej tata. Potem ja, akurat Magda spała. Usiadłem koło niej,
pocałowałem w czoło. Posiedziałem tak z 15 min. ale stwierdziłem,
że powinni tu być jej rodzice, dlatego wyszedłem i powiedziałem
żeby oni weszli. Jednak mama Magdy powiedziała mi żebym się
lekarzami nie przejmował i wszedł na sale do nich. Posłuchałem
się, mnie nie trzeba było namawiac. W pewnym momencie przebudziła
się – O ile was tu jest – powiedziała cicho.
Jej mama:
cicho, nie mów nic, odpoczywaj.
Magda: ale kiedy ja już mam dośc
tego leżenia, chce stąd wyjśc.
Ja: Magda, jeszcze jakiś czas
musisz wytrzymac, a zobaczysz nie pozwolę ci się położyc już
przez długi czas. - Uśmiechnęła się do mnie.
Po 3 dniach jej
rodzice musieli wracac, bo niestety praca nie będzie na nich
wiecznie czekac. Z Magdą było już lepiej. Miała więcej sił i
mogła już więcej rozmawiac. Ale jeszcze cały czas leżała.
Po ok tygodniu, już siedziała, rozmawiała bardziej, nie wyglądała
już na taką schorowaną, a nawet jak dla mnie już całkiem
wyzdrowiała, bo dokuczała mi strasznie. Moja Magda w końcu
wróciła!
*Perspektywa Magdy*
Juss był taki
kochany, opiekuńczy i uśmiechnięty. Był u mnie praktycznie cały
czas. Robił sobie tylko przerwy na jedzenie i mycie się. Przez
ostatni tydzień robił dla mnie dosłownie wszystko. Ja widziałam w
jego oczach radośc, że pozostałam po tej stornie (haha). Ale skoro
obiecałam, tak zrobiłam. Po 2 tygodniach lekarze nie mieli już
zastrzeżeń do mojego serca i jego pracy. Dali mi listę leków
które mam brac, przez pół roku i potem mam wrócic na kontrolę. O
raany 6 miesięcy faszerowania się tą chemią. Na szczęście kiedy
powiedziałam im o Mediolanie i o tym że dostałam świetną
propozycje, powiedzieli mi, że mogę tam jechac. Oczywiście z wf
mam zwolnienie. Nie mogę dźwigac, przemęczac sięi takie tam inne
różne zakazy. Dostałam wypis ze szpitala.
- Nareszcie
wyszłam!! Świeże powietrze, ptaki śpiewają, i.. i Ty Justin –
powiedziała
Justin: co ja?
Ja: Nadal jesteś! - przytuliłam
go mocno.
-jestem i nigdzie się nie wybieram! - odpowiedział,
dając mi całusa w policzek.
Otworzył mi drzwi do auta, i
pojechaliśmy do niego do domu. Tam przywitała nas Pattie, babcia i
dziadek Jussa. Strasznie dobrze czułam się w ich towarzystwie. Cały
dzień spędziliśmy na rozmawianiu i oglądaniu filmów, ale ja w
pewnym momencie chciałam iśc na ogród. Co prawda nie było za
ciepło, ale wyszliśmy i pospacerowaliśmy troszkę. Po ok godzince
wróciliśy na kolacje. Potem byłam padnięta i szybko zasnęłam.
:P
Obiecałam to dodaje rozdzialik :D a no i proszę Was trzymajcie za mnie jutro kcióki bo odp z geografii ;/
https://www.facebook.com/pages/Justin-BieberBeliebersLove-Forever-/141625069353684
SWAGGY!!
Trzymam kciuki a dodasz jutro ? Odpisz
OdpowiedzUsuńDodam :D
UsuńKiedy dodasz ?
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj ?
OdpowiedzUsuńEj dodasz dzisiaj ? ODPISZ
OdpowiedzUsuńtak zaraz postaram się dodac :D
UsuńDobrze dzięki
Usuń